Ja, Biedroń!

Pani doskonale wie — co i rusz chełpił się doskonałą wiedzą Moniki Olejnik Robert Biedroń gdy dopytywała dlaczego nie kiwnął palcem w sprawie molestowanych przez instruktora tańca dziewczynek. Po pierwsze oczywiście ciekawe jest to, że ta afera wyszła w momencie kiedy ogłosiłem start nowego projektu i zarówno tygodnik Newsweek jak i tygodnik „Sieci”, czyli zarówno prawica jak i liberałowie zaczęli ten atak… Złośliwi spekulują, że nowy projekt będzie nazywał się PPP, co oznacza Polski Projekt… Znaczenie trzeciego ‚pe’ zależne będzie od tego czyje upodobania wezmą górę — instruktora czy prezydenta. Przy czym daleko idące skojarzenia są tu zupełnie nieuprawnione. Chodzi bowiem o pląsy z jednej strony i preferencje z drugiej. Za tą tezą przemawia rozmowa z Jackiem Żakowskim, w trakcie której Biedroń ani słowem nie wspomniał jaki jest cel tego „projektu”. Ujawnił jedynie, że marzy mu się, by Polska była zarządzana tak, jak Słupsk. Żakowski swoim zwyczajem nie zapytał czy to oznacza, że problemy kraju będą rozwiązywane równie sprawnie, jak afera w Miejskim Ośrodku Kultury w Słupsku?

Polska zasługuje na to, żeby o niej myśleć, także w kontekście takich miast jak Słupsk. Wiem, że przyszłość Słupska zależy od przyszłości Polski. Jak Polsce będzie się źle działo, to i Słupskowi będzie się źle działo. Dlatego podjąłem tę trudną decyzję. Bo to jest trudna decyzja. […] Nadal kocham Słupsk i chciałbym być prezydentem Słupska, ale widzi pani co się dzieje w Polsce. […] Ja też nie chcę stać biernie i wiem, że ten kapitał zaufania, ta nadzieja Polaków i Polek w takich osobach jak ja musi zostać w jakiś sposób zaangażowany.  Biedroń zbawca!? Biedroń mąż opatrznościowy? A może tylko woda sodowa tak mu w głowie pluszcze, że sam się przestał poznawać w lustrze?

Mąż stanu, przywódca, lider z prawdziwego zdarzenia z przeciwnościami, problemami bierze się za bary, nie ma problemu z przyznaniem się do błędu, bo nikt nie jest nieomylny, on też. Wie, że zbłądził, wie jak i dlaczego, z potknięć wyciąga wnioski i jest coraz mocniejszy. Mazgaj wręcz przeciwnie, kluczy, mataczy, tłumaczy się, szuka winnych, oskarża innych, docieka kto o sprawie poinformował, z jakich pobudek i dlaczego akurat teraz. Czym Biedroń wyróżnia się na tle działaczy PiS czy PO? Przecież oni także przekonują, że to nie oni, a ujawnianie nadużyć i zaniedbań to nagonka i hucpa. Pierwszy poważniejszy kryzys obnażył bezradność, niezdecydowanie i koniunkturalizm prezydenta Słupska. Widać, że nie potrafi zarządzać kryzysem, podejmować decyzji, działać stanowczo. Brak mu więc tych cech, które musi posiadać silny, charyzmatyczny przywódca. Narcyzm to za mało.

Charakterystyczna jest reakcja zwolenników Biedronia, choć jak najbardziej mieści się w polskiej normie. Autorka materiału o macancie to według wiceprezydent Słupska ‚homofobka’ (sic!), według partnera Biedronia ‚hiena roku’, a według zwolenników lewicy „poplecznica PO, chcąca wykończyć kiełkujący projekt polityczny Biedronia”. Najbardziej odklejony od rzeczywistości okazał się Michał Sutowski, który w Krytyce Politycznej przekonuje, że tekst Renaty Grochal to „upiorna instrumentalizacja bólu i traumy nieletnich ofiar oraz ich rodziców na rzecz jednej centralnej aluzji: o rzekomym zamieszaniu Biedronia w sprawę”. Sutowski najwidoczniej przeoczył, że w sprawę zamieszana jest także policja i prokuratura, które — w przeciwieństwie do prezydenta Słupska — nie zlekceważyły swoich obowiązków.

… padł ofiarą nagonki i brudnej przedwyborczej gry. Nietolerancję zarzucają mu Ci, którzy sami okazali się nietolerancyjni.

Biedroń? Nie! Bartek Morawski… Aż strach pomyśleć co lewica wyleje na głowę Barbary Nowackiej gdy potwierdzi się informacja, że chce startować z list Koalicji Obywatelskiej.

Histeria z jaką Biedroń broni swoich zaniedbań z jednej strony i protegowanych z drugiej może mieć prozaiczną przyczynę — sprawa instruktora to ledwie wierzchołek góry lodowej, a „nowy projekt” to nic innego jak ucieczka do przodu. Być może nadejdzie taki czas, nie wiem, za sześć miesięcy, za 7 miesięcy kiedy Biedroń będzie musiał powrócić do polityki ogólnopolskiej —  tłumaczył Biedroń w maju. Słupszczanie wiedzą, że będę kandydował na kolejną kadencję — pochwalił wiedzę Słupszczan i kontynuował: Jeżeli podjąłbym decyzję o starcie na prezydenta, to dokończę swoją kadencję. A podjął pan decyzję? — zapytała Olejnik. Podjąłem decyzję  o starcie i dzisiaj nic nie wskazuje na to, żebym tą decyzję miał zmieniać — odparł Biedroń i wyjaśnił: Jeżeli wygram na pewno nie zrezygnuję z mandatu prezydenta Słupska, ale jeżeli miałbym podejmować inne działania, to nie wystartuję na prezydenta Słupska. Jak wyglądała sytuacja na dzień dzisiejszy w maju? Dzisiaj kandyduję. I Słupszczanie to wiedzieli. Jak wygląda sytuacja na dzień dzisiejszy we wrześniu? Słupszczanie wiedzą.

Pewien polityk pewnego czerwcowego dnia zapewniał: Jestem przekonany, że to co najważniejsze dla Polski będzie się rozgrywało tutaj i uważam — choć wiem, że nie wszyscy podzielają ten pogląd — że z punktu widzenia skutecznego rządzenia moja obecność tutaj będzie ważniejsza niż ewentualne awanse europejskie. To nie jedyny powód, ponieważ Jak się człowiek na jakąś robotę zapisuje, to powinien ją wykonać do końca. Ponad rok później, pewnego lipcowego dnia oznajmił że Od wczesnej zimy odpowiadam już po raz 153. na to pytanie. Powiedziałem, że nie wybieram się do Brukseli i to podtrzymuję. Nieco ponad miesiąc później jednak wybrał się do Brukseli, co stanowiło 154 potwierdzenie, że to co mówił ma się nijak do tego co robił. Przed czym uciekł? Być może przed pytaniem jak można było dopuścić do takiej degrengolady służb, że rozmowy czołowych członków rządu i polityków mógł nagrać byle kelner? Przed czym ucieka Biedroń?

Na szczęście pojawiło się światełko w tunelu. Dzięki partii Razem, która zawsze osobno, ale nie tym razem, ponieważ tym razem Razem pójdzie do wyborów z Biedroniem razem. To jest dobra wiadomość, ponieważ bardzo mało prawdopodobne wydaje się powtórzenie sukcesu z roku 2015, gdy Razem skutecznie wyeliminowało SLD i utorowało PiS-owi drogę do władzy. Drugi raz wyborcy już nie muszą dać się nabrać na bolszewickie hasła Razem i frazesy Biedronia, który deklaruje, na przykład, że ja chcę przyciągnąć Polki i Polaków, to są moi wyborcy, to oni będą decydowali, nie znane twarze, nie celebryci tylko Polcy i Polaki*

Polcy i Palki tym razem na pewno nie zawiodą.


* To nie kabaret ani „Ucho prezesa”. to Biedroń, 14’35”

Dodaj komentarz


komentarzy 12

  1. Projekt Biedronia miałby sens tylko w przypadku, gdyby udało się złamać duopol PO-PiS i powstałaby trzecia siła polityczna, która na sztandarach miałaby m. in.:
    * wprowadzenie rzeczywistego rozdzielenia państwa od kościoła ze wszystkimi konsekwencjami, czyli – na przykład – wypowiedzeniem konkordatu, usunięciem religii i jej symboli ze wszystkich instytucji państwowych oraz likwidacją edukacji religijnej w państwowych placówkach oświatowych;
    * liberalne podejście do wartości społecznych, czyli prawo do aborcji i eutanazji, prawna regulacja związków homoseksualnych (i nie tylko, bo również wyobrażam sobie inne formy związków prawnych dla par heteroseksualnych);
    * liberalną politykę gospodarczą, rynkową z akcentem prospołecznym, w której konkretne rozwiązania mieściłyby się w ramach zapisanych w Art. 20 Konstytucji RP. Nie chodzi w tym o żadną „trzecią drogę” i niczego takiego propagować nie należy. Podstawą gospodarki powinien pozostawać „wolny rynek”, a osobom, które z różnych przyczyn z niego wypadają bądź sobie w nim nie radzą państwo powinno pomagać przede wszystkim poprzez rozwiązania systemowe integrujące z nim (czyli priorytetem powinno być inwestowanie w kapitał ludzki i tworzenie miejsc pracy, a nie świadczenia i zasiłki). 

    Nie sądzę jednak, by powstanie takiej siły było obecnie możliwe, ale chętnie się pomylę. Czego bym tu nie napisał to Biedroń jest mi bardziej przyswajalny niż Czarzasty.

    1. Szczerze powiedziawszy liczyłem na Biedronia, choć po jego majowym występie u Olejnik jakby mniej. A po tym co wygadywał u Olejnik wczoraj i u Żakowskiego dzisiaj uważam, że z niego żaden lider i nikogo za sobą nie porwie. Jedyne co może osiągnąć to ugruntowanie podziału na lewicy. Jeśli podział na prawicy jest pozorny, to na lewicy nie, a to dobrze nie wróży.

  2. Słupsk to miasto mojego dzieciństwa, nastoletniości. To jedna szkoła od pierwszej do jedenastej klasy. Potem wyfrunęłam w świat. Na jakiś czas wróciłam, by potem wynieść się na stale. Ale mam tam rodzinę i czasami, ale niezmiernie rzadko pytam co w słupskiej polityce słychać.

    Jakiś czas miastem zarządzał nieudacznik z SLD. Ale gabinet obwiesił portretem świętego i klerowi nisko się kłaniał. To był czas degrengolady, dawania kasy znajomym na zasadzie bo im się należy. Kiedyś miasto przemysłu, teraz brak w nim inwestora. Miasto piękne, książęce, z zamkiem książąt pomorskich.Mogło nie ucierpieć w czasie wojny, gdyby  Rosjanie (walki były wtedy już dalej na zachód) nie podpalili starówki. Niewiele z niej ocalało. Z dzieciństwa pamiętam jedno wielkie gruzowisko.

    Ale był przemysł, współpraca z przemysłem okrętowym, przemysł spożywczy. Miasto żyło, potem zaczęła się jego wegetacja. I właściwie mimo pewnego ożywienia, nie wróciło do dawnej przeszłości gospodarczej.

    Biedroń zrobił swoiste porządki – zmniejszył ilość urzędników, wysoko zarabiających kierowników, także sobie zmniejszył pensję, jak i innym w ratuszu. Nie miał kierowcy, do pracy dojeżdżał rowerem albo autobusem. odnowił wiele (naprawdę sporo) mieszkań, które wymagały remontu i które otrzymały rodziny biedniejsze.

    Czy było zadowolenie z jego zarządzania? Nie piszę tu o jazgotliwych „mocno wierzących” z PIS, którzy opluwali go na każdym kroku. Przedsiębiorcy, wolne zawody nie czuły się usatysfakcjonowane. Nie było bowiem inwestycji. Ale to wiadomości nieaktualne, bo ostatni raz w Słupsku byłam trzy lata temu i to tylko pierwszego listopada.

    Co mogło spowodować, że Biedroń zrezygnował? Może miał dość ciągłego opluwania. A może nie chciał stanąć w szranki z koalicją PIS-PO, która zawiązała się przeciwko niemu? Jedno jest pewne, w jakiś sposób rozsławił to piękne miasto, ale nie na tyle, by tu inwestowano.

    Biedroń ma podejście lewicowe (w najlepszym tego słowa znaczeniu). Ma poglądy, które mogą dać polityczne poparcie.Może sprawdzić się jako poseł. Jednak do zarządzania miastem potrzeba menadżera nie tylko z wizją, realizującego przede wszystkim pracę swoim, a kogoś potrafiącego wpłynąć na rozwój miasta.

    Obrazki ze Słupska https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82upsk#/media/File:Collage_of_views_of_S%C5%82upsk.jpg

    Mieszkałam pięć lat obok Baszty Czarownic https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82upsk#/media/File:S%C5%82upsk_-_Baszta_Czarownic_-_MF-IMG_8105.JPG
    Proponuje obejrzeć wszystkie zdjęcia. także to ze spalonego starego miasta bez potyczki wojennej

    1. Co mogło spowodować, że Biedroń zrezygnował? Może miał dość ciągłego opluwania.

      Na pewno. Dlatego postanowił wkroczyć do polityki ogólnopolskiej, żeby nikt go już nie opluwał. Logiczne.

      Miałem nieprzyjemność obejrzeć Monikę Olejnik z Biedroniem i posłuchać Jacka Żakowskiego z Biedroniem. I nie zobaczyłem ani nie usłyszałem lidera, ale narcyza z jednej strony i pospolitego dupka z drugiej. Warto posłuchać. Co Biedroń zrobił w sprawie molestowania? Wszystko. Bo instruktor tańca sam zgłosił się na policję, więc o co chodzi? A poza tym w TVN też molestowano. Co prawda nie dzieci, ale jakie to ma znaczenie? Nawet biskupi tak idiotycznie się nie tłumaczą.

      1. Biedroń nie wziął pod uwagę jednej rzeczy, nadmiaru swojej obecności w mediach. I po prostu opatrzył się. Tak jak ulubiona potrawa, której nie da rady jeść codziennie przez rok. Jednak w grupie, gdzie toczą się sensowne dyskusje, może wypracować razem z innymi jakieś sensowne rozwiązania. Mimo wszystko bardzo różni  się pozytywnie od Tarczyńskiego, Pawłowicz, Piotrowicza, Ziobry czy Schetyny.

        Czym najbardziej atakowano go w lokalnych mediach? – Obraz świętego, wielki na całą ścianę oddał biskupowi. Jak on mógł zdjąć go ze ściany gabinetu. No i wyjazdami w różnych celach promocyjnych miasta.

        1. Mądry nigdy się nie nudzi. Głupca faktycznie za często oglądać, a w zasadzie słuchać nie sposób. Chociażby u Moniki Olejnik. Lider, przywódca, ucina taką rozmowę kilkoma zdaniami. „Tak, proszę pani, ma pani rację, zawaliłem, zaniedbałem, zbagatelizowałem, ale wyciągnąłem wnioski, inaczej zorganizowałem pracę tak, by już więcej nie zdarzyło się, by ktoś zaniedbał swoje obowiązki i żebym ja przez miesiące o niczym nie wiedział. Koniec, kropka. Sprawa załatwiona.” Co zrobił Biedroń? Niczym rasowy członek PiS-u wybielał siebie i oskarżał wszystkich, łącznie z gospodarzami stacji w której występował. To jaka to zmiana w porównaniu z PiS-em? Chronienie protegowanej sugeruje, że zmiana będzie polegała na zastąpieniu protegowanych Ziobry swoimi i obronę ich do upadłego bez względu na to co zrobią albo czego nie dopilnują. Rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta, że Biedroń był nadzieją, dla mnie też. Ale na miłość boską, już raz postawiliśmy na miernoty! I nie mam na myśli PiS-u, ale Zandberga. To tacy liderzy od siedmiu boleści, którzy nie potrafią działać razem są sprawcami nieszczęścia. Ponieważ Razem tak razem jak Prawo i Sprawiedliwość zgodnie z prawem i sprawiedliwie. Na szczęście dobór naturalny działa. Barbara Nowacka poszła po rozum do głowy i dołączyła do Koalicji Obywatelskiej dzięki temu ma szansę. Lewica, która nie pójdzie z nikim, bo jest „wierna ideałom” ma szansę wreszcie na stałe trafić tam, gdzie jej miejsce — na śmietnik historii. Bo jej program realizuje PiS, a ona nie ma nic do zaoferowania poza chorobliwym parciem na koryto. Gorliwość z jaką bolszewicy Zandberga deklarują udział w „projekcie” Biedronia dobrze wróży, bo jest nadzieja, że po raz ostatni usłyszymy o jednym i drugim. Choć „projektu” nie ma i prędko nie będzie, Zandbergowi wystarczą frazesy i populistyczne hasła, żeby kicać na dwóch łapkach wokół Biedronia. Po czym go wystrychnie na dudka, o czym świadczy nazwa partii.

            1. Swego czasu z przyjemnością słuchałem Kijowskiego. Gadał bardzo rozsądnie. Potem okazało się, że to pospolity hochsztapler bez honoru i zasad. Niedawno znowu wyciągał łapę po pieniądze. Ciekaw jestem, czy ktoś dał się nabrać. Najgorsze jest to, że jak się teraz wyłoni lider to czy jest uczciwy czy nie przekonamy się dopiero po wyborach. Dlatego choć PO nie jest z mojej bajki tak samo jak PiS, to jednak gdy do Koalicji Obywatelskiej wejdą ludzie spoza PO, jak Nowacka, to będzie można głosować na PO nie głosując na członków PO. I to jest jakieś wyjście. Oczywiście przy założeniu, że w ogóle będą wybory.

              1. W najbliższych wyborach nie jestem przekonana do kandydatki z PO. Ale też miałam zastrzeżenia kiedyś do prezydenta, który rezygnuje ze startu po raz czwarty. Okazał się bardzo dobrym gospodarzem miasta. A inni kandydaci? Sama nędza, więc kandydatka PO raczej ma mój głos.

                1. Talenta, doświadczenie, wiedza nie są zależne od przynależności partyjnej. Dowodem radni Warszawy, którzy nagle wystąpili z Platformy i zaczęli popierać kolesia, który też wystąpił z PO, bo się obraził, że go od koryta odsunięto. A taki był dobry. Trzaskowski, Nitras to doskonałe przykłady na to, że nie trzeba być w PISie, by mieć prawo w poważaniu. Przy czym Platforma zawsze jest trzy kroki za Prawem i Sprawiedliwością i jak małpa naśladuje wszystko, co robi PiS. PiS rozpoczęło kampanię w Warszawie nie oglądając się na prawo to i PO rozpoczęła kampanię w Warszawie nie oglądając się na prawo. PiS obiecało 6 mostów na Wiśle, to PO obiecało most wzdłuż Wisły, bo jeden wyjdzie taniej niż 6. PiS obiecało połączyć metrem wszystkie dotychczasowe stolice — Warszawę, Kraków i Gniezno, PO dorzuciła Śląsk i Trójmiasto.

                  Jednak trzeba nisko pokłonić się członkom tej partii i wyrazić podziw i uznanie dla wytrwałości z jaką tkwią przy rzuconym na odcinek PO tw PiS-u na stanowisku przewodniczącego. Choć może raczej należałoby pogratulować Tuskowi, który pozbył się wszystkich liderów pozostawiając same miernoty. Dzięki temu w godzinie próby partią kieruje człowiek nie mający żadnego pomysłu, wizji, nie mówiąc o charyzmie. Gdyby nie to, że PlatfOrma ma struktury i mnóstwo kasy z budżetu nikt by na nią nawet nie splunął, bo to żadna alternatywa.

                  1. Nie zapominaj, że Schetyna został „wybrany” gdy Tuska w PO już dawno nie było. A Tusk odsunął go zdecydowanie na bok. Jakiś wewnętrzny układ (domysł na podstawie rozmowy) i czarowanie stanowiskami w razie wygranej spowodowało ten wybór.

                    Po wyborze stworzono gabinet cieni w PO. Czy wyróżnił się jakąś działalnością? Czymś politycznie sensownym, mądrym?

                    Cała polska polityka to „a bo….”, „a bo ….”

                    1. Stanowczo protestuję przeciwko rozpowszechnianiu nieprawdy, by nie nazywać rzeczy po imieniu. Schetyna nie został wybrany. Schetyna został MIANOWANY! W czyim interesie było, żeby na czele dotychczas głównej siły w kraju stanął aparatczyk partyjny bez właściwości? Oczywiście w interesie tych, którzy dzięki temu mają zapewnioną przyszłość, ponieważ ich nominata zaakceptował sam prezes. Dlatego Schetyna nie nawiązuje równorzędnej walki z PiS-em. Konfrontacja i utrata parasola ochronnego rozpostartego przez prezesa kompletnie mu się nie opłaca. Poza tym ma podstawy, by obawiać się o wynik wyborczy, skoro poziomem nieufności bije Kaczyńskiego na głowę. Po co ma ryzykować, skoro nie musi? Mając dobre układy wygrywa zarówno wtedy, gdy wybory zostaną odroczone, jak i wtedy, gdy zostaną sfałszowane. W pierwszym przypadku korzyści są oczywiste, w drugim będzie pełnił rolę listka figowego, da alibi i będzie dowodem, że o żadnym fałszerstwie mowy być nie może. Lubnauer też chyba na to liczy, dlatego Gasiuk-Pichowicz której wszędzie było pełno nagle gdzieś przepadła.

                      Założysz się, że w Warszawie wygra Jaki? Gołym okiem widać, że Trzaskowskiemu nie zależy i miota się, bo mu przewodniczący kazał. Oczywiście pomogą także ci, którzy głośno ryczą o konieczności niedopuszczenia PiS-u do władzy. Ale jak zrezygnować z wyścigu do koryta? Nigdy!