I znów kar nawał

Co robi każdy światły, oświecony duchem świętym rodzic, któremu na sercu leży dobro dzieci? Oczywiście karze je surowo za najdrobniejsze przewinienia. Zgodnie z zasadą zawartą w Piśmie Świętym, że Kogo bowiem Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swojego ukochanego syna. To więc w dowód miłości w PRL-u milicja regularnie pałowała robotników.

W tym miejscu nie od rzeczy będzie wspomnieć, iż portal wPolityce dokonał ciekawej egzegezy Biblii. Otóż okazuje się, że Warto jednak uświadomić sobie, że nie wszystkie wersety biblijne należy odczytywać dosłownie, a niektórych wręcz nie wolno. Chodzą słuchy, że Hitler otrzymawszy błogosławieństwo zwołał w przededniu wojny sztab generalny i oznajmił dowódcom, że zmuszony jest odwalać II Wojnę Światową. Ponieważ w Piśmie napisano jest między innymi „Nie zabijaj”. Na co jeden z arcygenerałów w powłóczyste szaty odzian wstał i wyjaśnił Führerowi, że nie wszystkie wersety biblijne należy odczytywać dosłownie, a niektórych wręcz nie wolno. A poza tym my i Gott, który mit uns nikogo nie będziemy zabijać. My będziemy strzelać i zrzucać bomby. Ale nie możemy brać na siebie odpowiedzialności za to, że ktoś przypadkiem zginie. Więc spokojnie można zostawić krzyż, starohinduski symbol szczęścia i hasło na sztandarach i rozpocząć operację.

Jak więc widać nauka kościelna już dawno uznała karę za podstawowy element wychowawczy. Kara, bo ma być dyscyplina. Kara, bo każdy musi być posłuszny. Kara, bo trzeba być grzecznym i z pokorą służyć ojcu lub panu swemu. Według Biblii odpowiednia i powściągliwa fizyczna dyscyplina dzieci jest dobra i przyczynia się do dobra i poprawnego wychowania dziecka (Jak chrześcijanie powinni dyscyplinować swoje dzieci?)

Co z tego rozumie wierzący parafianin i wierząca parafianka? Wierzy głęboko, że kara stanowi remedium na całe zło świata. A człowiek, który się boi, jest grzeczny. Tej wiary trzyma się kurczowo na przykład pomysł zakazu zasłaniania twarzy podczas demonstracji. Chodzi o to, by awanturującego się osobnika można było zidentyfikować i ukarać. A co z tymi, którzy złamią zakaz zasłaniania twarzy i zasłonią twarz? Cóż, w takiej sytuacji nie da się ich zidentyfikować, a tym samym ukarać. Ale z uwagi na ład i porządek można w zastępstwie pociągnąć do odpowiedzialności na przykład uczestników Parady Równości, którzy nie tylko niczego nie zasłaniają, ale wręcz odsłaniają. Zgodnie bowiem z duchem nauki nie jest ważne za co się karze. Ważne, że się karze. To, że takie postrzeganie kar bardziej przypomina zemstę, wendettę, niż prawo, to zupełnie inna sprawa.

W tym miejscu dochodzimy do clou zagadnienia. Równo rok temu nasz ukochany premier zadeklarował, że muszą tak zmienić przepisy prawa, żeby nikt ich nie poznał. Musimy tak zmieniać przepisy prawa żeby przede wszystkim uzyskać efekt prewencyjny, profilaktyczny. To znaczy żeby jak najmniej tego typu zdarzeń na polskich drogach miało miejsce i żeby jak najmniej ludzi pijących decydowało się siąść za kółkiem. Jak to osiągnąć? Leczyć chorych na chorobę alkoholową? Nie, no skąd! Dokładać pracy placówkom medycznym i tak już zawalonym robotą? Nie, nie leczyć! Karać! Jak se taki anonimowy alkoholik wypije, jak se w stanie upojenia pomyśli jakie kary mu grożą, to z miejsca wytrzeźwieje, wsiądzie do samochodu, pojedzie do domu i położy się spać.

Tak więc nietrzeźwych kierowców sąd nie wyśle na przymusową terapię, lecz w pierwszym rzędzie ukarze, a potem za karę zatrzyma prawo jazdy oraz orzeknie dodatkowe świadczenia pieniężne na rzecz poszkodowanych. Najpierw 5.000 zł, a potem, w przypadku recydywy, co najmniej 10.000. zł. To sprawi, że na polskich drogach wreszcie zapanuje ład i porządek, a co najważniejsze — trzeźwość i rozsądek.

Słuchając naszych światłych parlamentarzystów, których do wyboru dali wyborcom łaskawi liderzy partyjni, można łacniej pojąć opór przed konwencją o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy. Przecież przemocą jest zarówno lanie żony, bo gulasz za słony, jak i pałowanie męża, który skatował żonę za taki drobiazg. Przypomina to jako żywo filozofię Kalego, zgodnie z którą jak nas milicja pałowała, to źle i zbrodnia, no ale jak już władzę zdobyliśmy, to nie po to, żeby rozwiązywać problemy, tylko po to, żeby z nimi walczyć. Za pomocą represji. Zabronimy, zakażemy, zdelegalizujemy i będziemy karać, sądzić i karać, jeszcze surowiej karać.

W krajach cywilizowanych coś, co sprawia problemy jest analizowane przez fachowców, którzy proponują rozwiązania. W dzikich krajach głos decydujący mają szamani, a rozwiązań szuka się w zbiorze barbarzyńskich praw i nauk sprzed tysięcy lat. Jak to wygląda w praktyce najlepiej ilustruje komentarz dotyczący uchwalonej dziś ustawy o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Oto chwilę po głosowaniu rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, świątobliwego odpowiednika KC PZPR, w tonie Trybuny Ludu, świeckiego odpowiednika Naszego Dziennika oznajmił, że przyjęcie ustawy o ratyfikacji konwencji to zignorowanie nie tylko zdania Episkopatu, ale i Watykanu! To jest naruszenie podstawowych zasad cywilizacyjnych! — grzmiał ksiądz. Nie rozumiem postaw wielu posłów co do których wydawało mi się, że moglibyśmy na nich liczyć — nie mieściły mu się w głowie postawy wielu posłów, na których liczył. — Okazało się, że zawiedliśmy się — nie krył zawodu. Tak, drodzy parafianie i ci, którzy źródło prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna znaleźli poza parafią. Na polski sejm nie może liczyć nie tylko Episkopat, ale nawet Watykan! A posłowie zawodzą na całej linii.

A przecież pamiętamy, że Moskwa zawsze mogła liczyć i nigdy się nie zawiodła. Zaprawdę niegodne to i niesprawiedliwe, niesłuszne i niezbawienne. Na szczęście idą wybory…

P.S.

Warto odnotować, że posiedzenie sejmu na którym parlamentarzyści lub rząd nie grzebią w ustawie o podatku od towarów i usług jest posiedzeniem straconym. Po co w dzikim kraju stabilny i niezmienny system podatkowy?

Dodaj komentarz