… i przywrócimy cenzurę!

Partie przedstawiły program. Program zdecydowanie preferuje płeć piękną, czyli damy. Emerytom damy, dzieciom damy… Łatwiej i szybciej będzie wymienić tych, którym nie damy. Dlatego nieważne skąd weźmiemy, bo tylko obiecamy, że damy po to, by osiągnąć cel, czyli zdobyć parę mandatów w wyścigu do parlamentu. Jest jednak jedna partia, która obiecuje, że nie tylko da, ale i ograniczy. Co? Zagwarantowaną w Konstytucji wolność słowa. Na pytanie ‚jak?’ jej reprezentant odpowiada tak:

Pytacie mnie, o co dokładnie chodzi z karaniem za homofobię? A no właśnie o to, aby takie groźby znalazły swój koniec w sądzie. Takich „pozdrowień” dostałem od wczoraj dziesiątki. A to tylko utwierdza mnie, że nienawiść musi być ścigana. I to nie jest wolność słowa…

O jakie groźby chodzi? Autor przytoczył jedną, zilustrowaną dorysowaną do zdjęcia Śmiszka szubienicą: „MAM LEPSZY POMYSŁ. A MOŻE SZUBIENICA DLA ZDRAJCÓW STANU I KARA ŚMIERCI DLA SODOMITÓW I PEDOFILI?” Na czym polega w tym przypadku przestępstwo? Ano na tym, że „ktoś” może to zobaczyć, wziąć sobie do serca i zrobić coś nieprzemyślanego. I dlatego, z uwagi na to, że wśród nas są tacy niezrównoważeni osobnicy, należy zakazać posługiwania się mową. Najlepiej całkowicie, bo wiadomo co taki zrozumie i weźmie sobie do serca? Po co reagować na mowę nienawiści mową miłości, tłumaczyć, edukować, skoro można wykorzystać cały aparat przymusu państwa żeby delikwent popamiętał. Inni przestraszą się i na wszelki wypadek złego słowa nawet o polityku nie powiedzą, bo krytyka to mowa nienawiści w czystej postaci.

Doskonałą ilustracją problemu jest rozmowa innej czołowej przedstawicielki Wiosny dr Sylwii Spurek z prof. Ryszardem Bugajem w „Faktach po fatach”. P. Spurek poziomem demagogii i populizmu biła na głowę swojego własnego szefa. I tak jak on nie odpowiadała na pytania. Czy to znaczy, że akceptujecie całkowite spłaszczenie emerytur? — pytał Bugaj. — Czyli wszyscy dostaną 1.600 zł, również człowiek który grał przez całe życie na giełdzie, nie miał ubezpieczenia, albo pracował przez pół roku i należy mu się teraz 50 gr. On teraz ma dostać 1.600 zł? Panie profesorze — przystąpiła do odpowiedzi p. Spurek. Skupmy się na tej godności, bo ja nie mogę się z panem zgodzić, że co do tego, że wszyscy się zgadzamy jeżeli chodzi o realizację tego prawa. Nie wiem czy pan wie, ale w Polsce są województwa, w których 99% kobiet nie ma dostępu do znieczulenia zewnątrzoponowego. W 2019 roku! Nie wiem czy pan wie, ale w Polsce osoba głucha… Tak Sylwia Spurek odpowiedziała na pytanie czy wszyscy dostaną 1.600 zł emerytury…

Co zrobi pani Spurek gdy ktoś zapyta „Kto z państwa jest za?” Poprosi o powtórzenie pytania, wygłosi tyradę na temat ciężkiej doli wykluczonych czy podzieli się swoimi doświadczeniami w pracy w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich? Na szczęście prof. Bugaj nie posunął się do mowy nienawiści i nie skrytykował populistycznego programu, ale nie ustrzegł się obrazy majestatu. Podsumowując program Wiosny prof. powiedział: Jest w ekonomii takie powiedzenie, że liczby nie są najważniejsze, ale co do zer nie należy się mylić. Tu jest niestety pomyłka co do zer, także w tym wyliczeniu tych 35 mld zł tego programu. Ile on naprawdę jest wart? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że on nie jest tak skonkretyzowany żeby można było chociażby z grubsza oszacować. […] Będę brutalny i powiem: ostatnim autorem takiego programu był Andrzej Lepper, który proponował obniżkę podatków, zmniejszenie deficytu i zwiększenie wydatków. Porównanie do Leppera obraża mnie z różnych przyczyn — oznajmiła dr Spurek kategorycznym tonem. Niestety, prof. Bugaj zamiast paść na kolana i błagać o wybaczenie poszedł w zaparte: W tym aspekcie jest adekwatne, niestety. Obrażona p. dr ze wstrętem odrzuciła to, co mówił p. prof. Możemy dalej brnąć w te wyliczenia i przerzucać się liczbami i zerami. […] My mówimy wystarczy sprawniej zarządzać budżetem i to jest możliwe. Co więcej my musimy to zrobić, bo nie stać nas na to, żeby przez kolejne 30 lat, kontynuując tę transformację, która dla niektórych się nie zaczęła, pozbawiać ludzi godności, wolności, równości, prawa do pracy, prawa do edukacji, prawa do ochrony zdrowia.

To być może nie jest mowa nienawiści. To być może nie będzie zakazane. Parafrazując słowa pewnej piosenki można wręcz postawić tezę, że pleść każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej, ale posuwać się do kłamstwa? W naszej partii są osoby, które dokładnie wyliczyły te koszty i proponowałabym pochylić się nad tym i zastanowić się, czy nas stać… Może i w partii są osoby, które umieją liczyć. Może i dokładnie wyliczyły te koszty. Na pewno te wyliczenia doskonale ukryły. Strona Wiosny wita oknem o jeszcze doskonalszym systemie śledzenia użytkowników, przyciskiem „Wesprzyj nas”, jest Europejska drużyna, Program, Zespół, Dołącz do nas, Na żywo, BIP, jeszcze raz Na żywo, ale żadnych wyliczeń nie ma. Z uwagi na to, że ministrantom także często proponowano by się pochylili, propozycję pani Spurek rozpatrywać należy wyłącznie w kategorii kpiny.

Trudno nie odnieść wrażenia, że pod pretekstem walki z mową nienawiści próbuje się wprowadzić cenzurę porównywalną od tej, która obowiązuje w reżimach totalitarnych. W czasach minionych odmowę wydania paszportu uzasadniano „innymi ważnymi przyczynami państwowymi”. Zgodnie z propozycjami Wiosny będzie można pójść siedzieć za skrytykowanie polityka. Na szczęście tylko pod warunkiem, że reforma wymiaru sprawiedliwości autorstwa Prawa i Sprawiedliwości zostanie utrzymana. Bo tylko zmuszając sędziów do właściwego odczytania wypowiedzi będzie można uzyskać wyrok zgodny z oczekiwaniami.

Niestety, nie tylko w Polsce wszystko powoli stawiane jest na głowie. Także w Unii wre walka z „mową nienawiści”. Co rusz ten czy ów obywatel ma nieprzyjemności z powodu wypowiedzi czy jakiegoś idiotycznego żartu. Podobnie przyjęta właśnie przez Parlament Europejski nowa dyrektywa w sprawie praw autorskich, forsowana przez twórców, wypracowane przez cywilizację zachodnią domniemanie niewinności zastępuje domniemaniem winy. Dotąd domniemywano, że udostępniający treści mają do tego prawo i należało wykazać, że działali nielegalnie. Dyrektywa zrywa z tą zasadą przyjmując, że każdy, kto umieszcza treści robi to nielegalnie, dlatego muszą być natychmiast automatycznie usuwane. Chyba, że umieszczający udowodni, że miał do nich prawo. Jedno jest pewne. Przeforsowane rozwiązania zapewnią wiele rozrywki. Użytkownicy będą kibicować twórcom, których arcydzieła zostały usunięte, z zapartym tchem śledząc próby zmuszenia prywatnej firmy do umieszczenia utworu na swojej platformie i płacenia za to.

Już dożyliśmy ciekawych czasów, a zanosi się na to, że będzie jeszcze ciekawiej.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Muszę zadać to pytanie. Czy uważasz, że słusznym jest np. (w tym wypadku symboliczne) wieszanie fotek polityków na symbolicznej szubienicy oraz komentowanie o ich „przestępstwach, które nie są niczym w realu potwierdzane?

    Przypomnę, że są ludzie (jak np. morderca Adamowicza), którzy takie „przesłania biorą wprost i są gotowi je realizować. Albo mniej aktywni idąc za sugestią w najbliższych wyborach wybiorą tych słusznych, czyli wieszających zbrodniarzy.

    Czy uważasz, że karanie za pobicie jakiegoś Ukraińca, Murzyna, Niemca przez „prawdziwego” nie powinno mieć miejsca, bo o „słuszną sprawę walczył”? Na pewno w tym pytaniu jest duużo przesady, ale takie postawy są wynikiem „żartów”, „komentarzy”, „kazań”, radiowych lub telewizyjnych „doniesień lub pouczeń”.

    Już raz dałam ten link, ale go powtórzę https://studioopinii.pl/archiwa/191833 Czy ten „wybrany sort i lepszy”, który rządzi, nie dostał mandatu na podstawie słów, które uważane są za szkodliwe?

    Jeśli można powiedzieć wszystko, wszystko napisać lub zrobić, to nie jest to wolność słowa i wolność działań. To wtedy jest anarchia. Ale w Polsce anarchia kontrolowana, a wspaniale opisana przez F.Ossendowskiego w książce „Lenin”.

    Zauważę, że Ty nie używasz słów w piśmie, które jako dorosły znasz na 100%. Nie nawołujesz do wspomnianego przeze mnie wieszania lub innych niegodnych czynów. Dlaczego więc niektóre niegodne zbitki słów tak Cię irytują?

    A co do umiejętności polityków (lub kandydatów by nimi zostać) wyrażania swoich myśli, rozumienia potrzeby odpowiedzi na zadane pytania, rozumienia sensu pytania, to sprawa wygląda  fatalnie. Oprócz tego, że chętny powinien zdać egzamin państwowy (opłacony z własnego konta) ze znajomości konstytucji, praw w ogólnym zarysie i poznać kary jakie grożą za ich łamanie. Taki chętny we własnym interesie powinien wiedzieć, co to jest retoryka, jak prowadzić dyskusje, posiąść umiejętność odpowiednich zachowań, wiedzę większą niż tylko umiejętność posługiwania się widelcem. Ale ….. jest jak jest, a ja się chyba nadmiernie czepiam.

    1. Muszę zadać to pytanie. Czy uważasz, że słusznym jest np. (w tym wypadku symboliczne) wieszanie fotek polityków na symbolicznej szubienicy oraz komentowanie o ich „przestępstwach, które nie są niczym w realu potwierdzane?

      Nie, nie uważam za słuszne. Uważam za naganne. Uważam także, że rolą państwa jest edukować i tłumaczyć dlaczego takie zachowania są naganne i niedopuszczalne. Ale nie za pomocą przemocy, z wykorzystaniem całego aparatu przymusu i niejasnego prawa. Bo zastraszanie nie na wszystkich zadziała. Na dodatek w dobie globalnej sieci tworzy kastę równiejszych, stojących ponad prawem, ponieważ „nadają” z zagranicy, gdzie karzące ramię polskiej sprawiedliwości nie sięga. Na dodatek poprzednia władza przymykała na takie ekscesy oko, obecna wręcz do nich zachęca. Uważasz, że rozsądne i wychowawcze jest za jedno i to samo raz karać, a raz nie?

      Z tego, że ktoś z jakimś poglądem nie zgadza się nie wynika, że ma prawo głoszenia tego poglądu zakazywać. Bo dziś zakaże on, jutro zakażą jemu na przykład przekonywania, że należy zrepolonizować majątki kościelne. Prawo musi być jasne, klarowne i zrozumiałe, w przeciwnym razie bliżej mu do totalitaryzmu niż demokracji. Ponieważ dopuszcza dowolność i interpretację. Przepisy powinny być tak napisane, żeby nie wymagały wielotomowych wykładni. Prawo nie może także działać prewencyjnie, to znaczy zakazywać określonych zachowań tylko dlatego, że jakiś niezrównoważony osobnik może poczuć się sprowokowany. Nawet jeśli zakaże się mówić, to nie ma sposobu, żeby zakazać myśleć i robić. Zadziałałoby to tylko wtedy, gdyby takich poglądów nie podzielał nikt. A tak nie jest.

      Czy uważasz, że karanie za pobicie jakiegoś Ukraińca, Murzyna, Niemca przez „prawdziwego” nie powinno mieć miejsca, bo o „słuszną sprawę walczył”? Na pewno w tym pytaniu jest duużo przesady, ale takie postawy są wynikiem „żartów”, „komentarzy”, „kazań”, radiowych lub telewizyjnych „doniesień lub pouczeń”.

      Bardzo dobre pytanie napawające otuchą. Oznacza bowiem pewność, że opowiadanie o miliardach przekazywanych na Kościół, o klechach gwałcących dzieci nie skłoni żadnego szaleńca do wzięcia sprawy w swoje ręce. Dlaczego my jesteśmy lepsi? Bo oni są gorsi, proste. Przemoc fizyczna, naruszenie nietykalności cielesnej jest przestępstwem. To jest odpowiedź na Twoje pytanie. Człowieka, który katuje innego, bo usłyszał głos z góry, w radiu czy przeczytał w dzienniku należy odizolować i leczyć.

      Jeśli można powiedzieć wszystko, wszystko napisać lub zrobić, to nie jest to wolność słowa i wolność działań. To wtedy jest anarchia. Ale w Polsce anarchia kontrolowana, a wspaniale opisana przez F.Ossendowskiego w książce „Lenin”.

      Niestety, jest dokładnie odwrotnie. Jeśli nie można powiedzieć wszystkiego, to jest to despotia. Ponieważ najgłupsze poglądy powinny spotykać się z odporem słownym, wyjaśnieniem, pouczeniem, a nie być tłumione siłą. Bo taka mowa stanowi swego rodzaju wentyl. W rozmowach prywatnych wielokrotnie pojawiają się jeszcze bardziej radykalne pomysły. Zaś przemoc państwowa prędzej czy później prowadzi do wybuchu i nieakceptowalne dotąd poglądy stają się dominujące. To się nazywa rewolucja. Za komuny też było mnóstwo tematów tabu i w niczym to komunistom nie pomogło.

      Najgorsze jest to, że cały świat zmierza w kierunku despotii.