Haratanie haraczu

Nie pracowaliśmy do późna w pracy. Doskonale bawiliśmy się tête-à-tête. Ale nawet szampańska zabawa ma swój kres i trzeba wracać do domu. Należy jednak jakoś odwrócić uwagę domowników. Więc już od progu nawijamy – Kochanie już wiem jak to zrobić, żeby kupić ci to wymarzone … tu to, o czym marzy nasza druga połowa. Ten sposób zadziała raz, góra dwa.

Odwracanie uwagi działa zawsze. Oczywiście wtedy, gdy trzeba ukryć jakiś szwindelek. Najlepiej jednak sprawdza się w skali makro. Ponieważ już dawno zauważono, że wyborcy to idioci dotknięci demencją starczą. Co mówił ich ukochany przywódca nie pamiętają już na drugi dzień. A mówił rzeczy iście zadziwiające. Pamiętacie? Oto w kwietniu 2008 wdrapał się na mównicę i rzekł: Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi; dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia. (…) Nie wyobrażam sobie, aby w finale utrzymać ten niesprawiedliwy, ale kosztowny system.

Niecały miesiąc później chciał powiedzieć, że nie spoczną dopóty, dopóki nie zmienią: Chciałbym powiedzieć, że nie spoczniemy dopóty, dopóki nie zmienimy tego wyjątkowo obłudnego systemu narzucania haraczu Polakom szczególnie niezamożnym po to, by nieliczna grupa ludzi mogła korzystać z tego materialnie w sposób nieuzasadniony, poza jakąkolwiek kontrolą.  Pół roku wcześniej oznajmił: Wszystkie dotychczasowe starania, takie jak (…) instytucja abonamentu, mające prowadzić do ochrony mediów publicznych przed nadmiernym upolitycznieniem, okazały się wyłącznie instrumentami – mówię to z pełną odpowiedzialnością – wyłudzania pieniędzy od Polaków na rzecz budowania propagandowej machiny rządowej.

Jeszcze w marcu bieżącego roku Boni M., minister od tego i owego, a ostatnio od cyfryzacji, zapewniał: – … właściwie moglibyśmy od dzisiaj, dobra data 1 marca, e, y, e, do e, e 31 sierpnia y, y, y też dobra data e, e, przygotować tak (…) i i i i pójść z projektem, tak, znaczy, że, że, rzeczy wiście nie czekać… Mówiąc po ludzku Boni M. obiecał, że ustawa medialna może powstać za pół roku i ani dnia więcej.

W czerwcu bieżącego roku zaś pan Premier nawijał: – Będziemy rozmawiali, mając świadomość, że ewentualne zniesienie abonamentu nie może być zastąpione nowym podatkiem, a trzeba będzie media publiczne finansować. Raczej będziemy szli w stronę: ograniczone finansowanie ze środków publicznych w miejsce abonamentu i takie zmiany w mediach publicznych, szczególnie w telewizji publicznej, które uczynią tę telewizję tańszą i bardziej misyjną, a mniej komercyjną. I te de, i bla, bla, bla, i ple, ple, ple.

Podczas gdy oni, czyli Premier, szli zawsze w jednym kierunku, ci z ministerstwa finansów szli w przeciwnym. Dlatego intencją Ministerstwa jest zagwarantowanie efektywnej współpracy pomiędzy wierzycielami a urzędami skarbowymi w trakcie całego procesu egzekucji administracyjnej. Jednocześnie minister zapewnił Telewizję Polską, że naczelnicy urzędów skarbowych prowadzą działania w celu egzekucji administracyjnej opłat abonamentowych oraz opłat za używanie niezarejestrowanych odbiorników. Minister poinformował również, że resort skierował do podległych mu jednostek pismo zawierające wskazówki mające na celu jednolite stosowanie obowiązujących przepisów prawnych. Mimo to Tusk z szerokim uśmiechem zapewniał, że „nie potwierdza rewelacji, iż urzędy skarbowe dostały polecenie, by angażować się w egzekucję abonamentu”.

Na stronie Poczty Polskiej czytamy:

Kontrole obowiązku rejestracji odbiorników rtv przeprowadzają uprawnieni pracownicy Poczty Polskiej S.A. Pracownicy przeprowadzający kontrolę mają obowiązek okazać upoważnienie do wykonywania czynności kontrolnych w zakresie obowiązku rejestracji odbiorników rtv i uiszczania opłat abonamentowych za ich używanie, legitymację służbową, a na żądanie kontrolowanego również dowód osobisty. Osoba kontrolowana powinna umożliwić przeprowadzenie kontroli obowiązku rejestracji odbiorników rtv lub okazać dowód potwierdzający rejestrację odbiorników radiofonicznych i telewizyjnych.

Na jakiej podstawie osoba kontrolowana powinna cokolwiek ani Poczta Polska ani ministerstwo finansów nie zdradzają. Oczywiście możemy takiego pana do domu nie wpuścić. Tylko jak udowodnimy potem całemu bezmiarowi sprawiedliwości w tym demokratycznym państwie prawa, że w dniu kontroli telewizora nie mieliśmy?

Tak więc po pięciu latach rządzenia wyłudzanie pieniędzy – mówię to na odpowiedzialność Premiera – nabrało tempa. Poczta ściga tych którzy nie płacili abonamentu. Ludzie dostają wezwania do zapłaty po półtora tysiąca i więcej złotych za zaległy abonament i karne odsetki. Jeżeli nie zapłacą, grozi im egzekucja komornicza z pensji albo emerytury.

Miesięczna opłata za odbiornik radiowy wynosi 5,50 zł, za telewizor i radio – 18,50 zł. W 2013 r. zapłacimy o 15 groszy więcej. Warto jednak pamiętać, ze spora grupa osób jest zwolniona z tego haraczu.

Jak długo jeszcze dziennikarze będą cierpieli na amnezję? Jak długo jeszcze będą z lubością spijali z ust polityków brednie i kłamstwa i będą unikali trudnych pytań? Kilka dni temu z pracy wyleciał redaktor Gmyz i pół redakcji, bo – mówiąc eufemistycznie – minęli się z prawdą. Kiedy zaczną tracić stanowiska urzędnicy i politycy, którzy notorycznie nie tylko mijają się z prawdą, ale po prostu i zwyczajnie łżą w żywe oczy? Co znaczą słowa premiera Tuska: – Przestańmy udawać, że płacimy abonament na telewizję publiczną, a ona jest telewizją rządową?

O abonamencie pisał również Nadordynariusz na blogu Stop obłudzie.

 

Post Scriptum
W przypadku zwrotu korespondencji adresowanej do abonentów z powodu nieaktualnych danych adresowych Poczta Polska ustala nowe dane, składając wnioski o udostępnienie danych z ewidencji ludności, zbioru PESEL.

W przypadku powiadomienia wysyłanego przez sąd niczego się nie ustala, bo po co? Zamiast na adres wskazany przez obywatela do korespondencji wysyła się wezwanie na adres zameldowania. Po czym robi się nalot o godzinie 22°° i aresztuje dzieci.

Dodaj komentarz