Greenpeace, greengas, greencarbon

Nareszcie! Nareszcie grinpisy i inni niebywale zieloni, z troską pochylający się nad każdym żyjątkiem, każdą roślinką, nad przyrodą i klimatem odnieśli gigantyczny sukces. Ich uwieńczoną sukcesem akcję, przynajmniej w Europie, śmiało można określić mianem Blitzkrieg! O co chodzi? Po kolei. W przyszłym roku

Niemcy mają zakończyć proces odchodzenia od energii atomowej, zapoczątkowany decyzją z marca 2011 roku, kiedy to po katastrofie w japońskiej elektrowni Fukushima rząd w Berlinie postanowił przyśpieszyć wyłączenie wszystkich niemieckich elektrowni jądrowych oraz rozwijanie energetyki opartej na źródłach odnawialnych. Tuż przed końcem 2019 roku, zgodnie z harmonogramem, zatrzymany został reaktor Philippsburg 2 w Badenii-Wirtembergii.

Niemcy nie są jedyne. Swoje elektrownie atomowe postanowiła zlikwidować Francja. Trzy lata temu gruchnęła wieść, że

Największy europejski producent energii z atomu w kolejnej dekadzie ma rozpocząć zamykanie elektrowni jądrowych, nie licząc dwóch najstarszych reaktorów, które zostaną zamknięte już za dwa lata. W zamian prezydent Emmanuel Macron zapowiada zwiększenie francuskiego potencjału odnawialnych źródeł energii. Moc farm wiatrowych na lądzie do roku 2030 ma wzrosnąć trzykrotnie, a elektrowni fotowoltaicznych nawet pięciokrotnie.

Wreszcie

Do roku 2025 Belgia najprawdopodobniej wyłączy swoje obie elektrownie jądrowe. To warunek postawiony przez belgijskich Zielonych, którzy weszli do nowego rządu. Atom zostanie jednak zastąpiony nie tylko przez odnawialne źródła energii, ale również przez elektrownie spalające gaz ziemny.

Jak widać według sporej części tak zwanych „zielonych” gaz ziemny to „źródło odnawialne”. Na czym więc polega zielony Blitzkrieg? Właśnie na tym!

20 września w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Europie cena gazu ziemnego znacznie przekroczyła średnią wywołując kryzys energetyczny, który wzbudził obawy przed zbliżającymi się zimowymi przerwami w dostawie prądu, zmusił sprzedawców energii elektrycznej do występowania o ulgi podatkowe i naraził właścicieli domów na niezwykle wysokie rachunki.

Przy cenie 5,06 USD za milion brytyjskich jednostek cieplnych kontrakty terminowe na gaz ziemny w USA są o 9% droższe niż 1 września i podwajają cenę płaconą o tej porze w roku ubiegłym.

Jakie są przyczyny kryzysu?

Na niedobory gazu ziemnego złożyło się kilka czynników: długa, mroźna zima w 2020 r. zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak iw Europie; niskie ceny gazu i ogólna niepewność gospodarcza spowodowana pandemią, co skłoniło wiele firm do wstrzymania produkcji; huragan Ida w sierpniu, który tymczasowo uniemożliwił  wydobycie gazu w Zatoce Meksykańskiej; niski eksport z Rosji; ostra konkurencja ze strony azjatyckich odbiorców skłonnych płacić każdą cenę za skroplony gaz; niższa od przeciętnej produkcja energii elektrycznej z zapór wodnych w zachodniej części Stanów Zjednoczonych oraz z farm wiatrowych w Europie, co zmusiło operatorów sieci do uzupełnienia niedoborów gazem.

Jak widać odejście od „brudnej” energii atomowej i postawienie na czysty, ekologiczny gaz opłaca się nie tylko klimatowi, ale także Putinowi i przemysłowi. Drogi gaz, to przecież nie tylko wzrost cen energii, ale także chociażby drogie nawozy sztuczne, a tym samym jeszcze wyższe i tak już wysokie ceny żywności.

W zaistniałej sytuacji trudno nie zapytać o co walczy spora część tak zwanych „zielonych”? Bo domaganie się zamykania nie emitujących dwutlenku węgla elektrowni atomowych i zastępowania ich elektrowniami gazowymi nosi znamiona aberracji umysłowej. W Belgii zieloni, którzy współrządzą krajem nie tylko optują za elektrowniami gazowymi, ale także zabiegają o finansowanie dla nich. Tamtejszy grinpis stwierdził nawet, że „elektrownie gazowe to zło konieczne”.

Jeśli ci, którzy na sztandarach wymalowali sobie troskę o planetę szkodzą jej, to o przyszłość cywilizacji możemy być spokojni.

Dodaj komentarz