Godność

Wielu komentatorów twierdzi, że PiS przywrócił Polakom godność. Na przykład według polityka niebywale .Nowoczesnej 500 plus to program niesprawiedliwy, rozrzutny w obecnych warunkach. Ale przywrócił godność wielu Polakom. To fakt polityczny, z którym trzeba się liczyć. Oczywiście malkontenci, których nigdy i nigdzie nie brakuje, nie przepuszczą okazji by nie wsypać piachu do wazeliny. Dlatego zauważają kąśliwie, acz kompletnie bez sensu, że jeśli ktoś płaci hodowcy za jajka, to nie przywraca im godności, tylko je kupuje. Nie mieści im się najzwyczajniej w głowie, że jeśli wszystko jest na sprzedaż, to wszystko można kupić. Z godnością włącznie.

Można polemizować, czy da się przywrócić godność za pomocą jałmużny. Wspomniani malkontenci przekonują, że żadną miarą, ponieważ jałmużna zniewala, a wyzwala samodzielność finansowa, czyli dobrze płatna praca, sieć żłobków i przedszkoli, sprawna służba zdrowia, sprawny, niezależny wymiar sprawiedliwości, zdatne do oddychania powietrze. Tyle, że tego typu „przywracanie godności” wymaga umiejętności, kompetencji, doświadczenia. Jakich kwalifikacji trzeba, żeby wydawać pieniądze? Żeby choć swoje…

W 2012 roku Adam Hoffman, rzecznik PiS-u przekonywał, że gabinety polityczne stały się przechowalnią dla ludzi, których kompetencje nie są do końca udowodnione. I dlatego PiS zaproponował ich likwidację. Dziś w gabinetach politycznych pracuje sto osób, kosztują podatników 12 milionów złotych rocznie, a najbardziej znany jest szef gabinetu politycznego ministra obrony, Bartłomiej Misiewicz, którego kompetencje są do końca udowodnione.

Posłowie Kukiz’15, których obliguje liczba w nazwie partii, obiecali likwidację gabinetów politycznych. Zlikwidujmy gabinety polityczne #StopBiurokracji — zapewniali buńczucznie na stworzonej specjalnie w tym celu stronie internetowej. Nie tylko niczego nie zlikwidowali, ale pomysł nie przypadł do gustu PiS-owi. Trzeba było jakoś zatrzeć złe wrażenie. Ponieważ głupio tak niczego nie likwidować, więc zaproponowali likwidację opozycji. Na początek za pomocą kar finansowych, co nie stanowi żadnego problemu, bo kasę dzierży PiS. Okazja nadarzyła się pod koniec ubiegłego roku, więc na początku bieżącego złożyli wniosek o ukaranie posłów opozycji prowadzących protest w sali plenarnej sejmu kwotą nawiązującą do nazwy partii — 15 tysięcy złotych. Według Stanisława Tyszki, pełniącego rolę wicemarszałka sejmu z nadania PiS-u, należy sprawdzić ile kosztują mobilne urządzenia do głosowania i z pytaniem o to ile kosztują te protesty po Nowoczesnej opozycji histerycznej. Aż dziw bierze, że nie wspomniał o kosztach budowy ogrodzenia odgradzającego sejm od suwerena.

Kancelaria prezydenta Komorowskiego była niebywale rozrzutna ponieważ — jak wynika z „raportu otwarcia” przygotowanego przez ekipę prezydenta Andrzeja Dudy — od maja do sierpnia Komorowski wydał niemal 500.000 złotych na premie dla pracowników. Dlatego prezydent Duda, znany z nieziemskiej gospodarności — nawet na podróżach służbowych oszczędzał  — nie miał innego wyjścia i w okresie od sierpnia do grudnia wydał zaledwie 862 500 złotych. Budżet kancelarii w tym roku też wzrośnie niewiele, ze 167,6 do 168,3 milionów złotych. Warto wspomnieć, że bardzo oszczędnie gospodarowała publicznym groszem także p. Prezes RM, która na nagrody dla ministrów swojego rządu przeznaczyła zaledwie 130.000 zł. W sumie w tej kadencji sejmu na nagrody ministrowie rządu p. Beaty Szydło przeznaczyli ledwie niespełna 100 milionów złotych.

To wszystko stanowi niepodważalny dowód na to, że Polacy odzyskali wreszcie godność. Choć wygląda na to, że głównie ci, którzy decydują o tym ile ta godność jest warta.

 

PS.
Warto odnotować, że gdy jedni odzyskują godność rozdając pieniądze i przyznając premie, inni ją tracą. Trudno bowiem mówić o odzyskaniu godności przez p. Kijowskiego, który jako właściciel firmy wystawiał faktury organizacji, którą kierował. Rodzi to bowiem podejrzenie, że chodziło nie tyle o obronę demokracji ile o możliwość kombinacji. Tym bardziej, że zamiast przeprosić szuka winnych „przecieku”, co nie przeszkadza mu w następnym zdaniu zapewniać, że nie ma nic do ukrycia i wszystko jest transparentne. Albo pan Ryszard Petru, który zleca swoim podwładnym protestowanie, po czym bierze dupę w troki i udaje się do ciepłych krajów. Po powrocie bez konsultacji z partnerami z opozycji pędzi do marszałka senatu z PiS-u z propozycją umożliwiającą legitymizację bezprawia. Jakby zapomniał kto w PIS-ie decyduje…

Komuniści bardzo musieli starać się, by spreparować wiarygodne „haki” kompromitujące przywódców opozycji demokratycznej. W porównaniu z nimi PiS jest w komfortowej sytuacji. Nic nie musi robić, bo opozycja kompromituje się sama.

Dodaj komentarz