Gniewu kupa

Pewien menel wyszedł z nory
(wczoraj wypił więc był chory),
Smarknął, beknął, puścił gazy
I odchrząknął kilka razy.
Poczuł — ma na stolec parcie,
Szuka czegoś na podtarcie.
Coś na stercie zoczył śmieci,
Złapał, no i w krzaki leci.

Kuca, stęka, patrzy, czyta
I za głowę wciąż się chwyta.
„Damy dzieciom, damy matkom
I niepełnosprawnym dziadkom.
Sprawiedliwość wprowadzimy,
prawo w mig zaprowadzimy.
Wszystkim pensje podwyższymy,
Ale sobie obniżymy.
Premii sobie nie przyznamy
I kalekom też nie damy.”

Nie do wiary — mruczy cicho —
Co do diabła, co za licho?
Czemu psia krew, mówiąc szczerze,
Ja tym… panom nic nie wierzę?
Czuje że coś zrobić musi,
Bo ze złości się udusi.
Mnie gazetę i podciera.
Tam, gdzie foto jest premiera…

Dodaj komentarz


komentarzy: 1