Gdzie leziesz czyli quo vadis?

Prezes RM Beata Szydło wystąpiła w sejmie. Bo, jak stwierdziła, to jest dobra okazja do tego, żeby właśnie porozmawiać. O bezpieczeństwie. Żeby porozmawiać o tej sprawie, która ma fundamentalne znaczenie. I powinna nas łączyć, a nie powinna nas dzielić. Bez względu od barw partyjnych, bez względu od sporów politycznych, które toczymy. Właśnie ta sprawa — bezpieczeństwa Polski, naszej ojczyzny, powinna nas połączyć.

Zaiste, to czy my toczymy jakieś spory nie powinno mieć znaczenia, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Problem w tym, że nie wszyscy zgadzają się z rządem, że czystki kadrowe w wojsku, anulowanie w atmosferze skandalu przygotowywanych przez lata przetargów, pakowanie miliardów w mięso armatnie jakim w dzisiejszych czasach jest Obrona Terytorialna, kupowanie ciężarówek, które unieruchomi celnie rzucona butelka z benzyną, praktyczne rozbrojenie elitarnej jednostki pancernej, można uznać za działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa.

Warto pamiętać, że p. premier jest kobietą niebywale odważną. Niedawno sama jedna przeciwstawiła się aż 27 groźnym przywódcom 27 państw. Nawet gdyby to był konflikt zbrojny o wynik moglibyśmy być spokojni. A było to tylko zwycięstwo dyplomatyczne. Ale to nie jedyny ani ostatni dowód odwagi. Mam odwagę — zapewniła p. premier — zadać elitom politycznym w Europie pytanie: dokąd zmierzacie, dokąd zmierzasz, Europo? Powstań z kolan i obudź się z letargu, bo w przeciwnym razie codziennie będziesz opłakiwała swoje dzieci.

Co zrobić, żeby nie opłakiwać swoich dzieci? To proste. Rząd absolutnie nie zgadza się z utopią niekontrolowanego otwarcia granic. Bo My potrafimy dostrzec zagrożenia stąd płynące. W tym punkcie z p. premier zgadza się także partia opozycyjna. Ale tylko w dni parzyste. Nie zgodzimy się — zapewniła pani premier i uściśliła — Polska nie zgodzi się na żadne szantaże ze strony Unii Europejskiej [brawka]. Nie będziemy uczestniczyć w szaleństwie brukselskich elit. My chcemy pomagać ludziom, a nie elitom politycznym. Itd.

Dzisiaj ta debata — przypomniała sobie nagle cel tej debaty Beata Szydło — nad wotum nieufności wobec ministra obrony jest przede wszystkim debatą nad stanem bezpieczeństwa Polski. Tak! My to bezpieczeństwo z dnia na dzień odbudowujemy. I nie dopuścimy do tego, żeby polskie dzieci nie mogły bezpiecznie pójść do klubu, do szkoły czy na plac zabaw. Nigdy się na to nie zgodzimy! [owacyjka na stojąco]. Niestety, nie ma żadnej gwarancji, że władza, która nie była w stanie „nie dopuścić” do pomyłki przy zatrzymaniu i śmierci przy paraliżowaniu, znowu się nie pomyli i zamiast zamachowca nie postrzeli poszkodowanych, nie aresztuje świadków…

Abstrahując od treści przemowy, w której ani słowem premier nie odniosła się do zarzutów kierowanych pod adresem Antoniego Macierewicza, trudno nie zauważyć pewnych analogii. Każdy kto sięgnie po przemówienia z minionej epoki zauważy, że im bardziej grunt zaczynał palić się władzy pod nogami, im bardziej wszytko wymykało się spod kontroli, im bardziej traciła panowanie nad sytuacją, tym bardziej prężyła muskuły zapewniając, że wszystko ma pod kontrolą, że nie dopuści, że nie pozwoli. Zaś winą za niepowodzenia obarczała wszystkich wokół, od groźnego spekulanta, poprzez wrogów ludu, elementy antysocjalistyczne, po amerykańskich imperialistów. Dziś groźnego spekulanta zastąpił imigrant, wroga ludu uchodźca, a amerykańskiego imperialistę unijne elity. Nie zmieniła się tylko retoryka.

Dziecko, gdy się boi naciąga na głowę kołdrę, zasłania oczy, zatyka uszy. Jak jest samo w domu rygluje drzwi i zastawia je szafą. I czuje się w miarę bezpieczne. Jednak w Polsce zamachów nie ma nie dlatego, że przez granicę mysz się nie prześliźnie, bo władza jest niebywale sprawna. Nie jest, skoro nie potrafi odróżnić terrorysty od uciekiniera. W Polsce nie ma zamachów dlatego, że muzułmanom wiara nie pozwala porywać się na tak ciężko przez los i Allaha doświadczony kraj. Siedem plag egipskich, które bóg zesłał na Egipt to nic w porównaniu z tym, co Polacy zesłali na siebie w akcie pomroczności wyborczej półtora roku nazad.

 

PS.
Sejm przyjął informację rządu w sprawie śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie. Za przyjęciem informacji głosowało 233 posłów, przeciw było 197, wstrzymało się od głosu 9 posłów. Po przyjęciu informacji przez sejm śledztwo trwa.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Redaktor Tomasz Piątek postawił bardzo poważne zarzuty ministrowi RP Macierewiczowi. Można w nich dopatrywać się zmowy korupcyjnej, nawet współpracy z innym państwem, z którym mamy bardzo złe stosunki dyplomatyczne i gospodarcze.

    Czy rząd nie musi ustosunkować się do tak poważnych zarzutów?  Czy dla dobra i bezpieczeństwa kraju odpowiednie służby nie powinny zbadać sprawy? Przez grupę oficerów wyłączoną spod wpływów Macierewicza. Domniemywam , może całkiem niesłusznie, że Macierewicz ma pozaprawne wpływy na Jarosława Kaczyńskiego. Rozumiem strach prezesa przed ujawnieniem. Ale nie może on igrać z bezpieczeństwem kraju.

    Nie rozumiem ślepego posłuszeństwa premier, która poniesie odpowiedzialność karną, gdy zarzuty redaktora okażą się prawdziwe. Odpowiedź powinna być także, gdy redaktor wyciągnął fałszywe wnioski z dostępnych mu materiałów. Społeczeństwo powinno poznać prawdę.

    Ignorowanie zarzutów stawianych ministrowi jej rządu nie świadczy ani o jej mądrości, ani o kulturze, ani o umiejętnościach, ani o bezpieczeństwie. Bo nie chodzi tu o opozycję a o społeczeństwo, suwerena jak nas nazywają. I to nam, suwerenowi pokazano figę. Przestrzegająca przepisów premier nie może bleblać na mównicy sejmowej. Jak o niej powiedziano: damą nie jest. To kim jest?

    1. Zastanowiłaś się, moja droga, o czym piszesz? Jakie służby? Poobsadzane swoimi ludźmi? Zadaj sobie trochę trudu i obejrzyj chociaż fragmenty posiedzeń komisji, choćby prowadzonej przez p. Wasserman czy tej, której przewodniczy prok. Piotrowicz. Naprawdę sądzisz, że ci ludzie są w stanie coś zbadać, odkryć?

        1. Jakie widzę wyjście? Nie widzę wyjścia, bo często jeżdżę komunikacją miejską i widzę ludzi, słyszę rozmowy. Ci ludzie palcem nie kiwną. Nic ich nie obchodzi. Wręcz cieszą się z obecnej sytuacji, bo przedtem narzekali trochę bez przekonania, a teraz narzekają z pełnym przekonaniem. Co by się nie działo, w jakie bagno byśmy nie wleźli oni winnego już znają — zdrajca Tusk i PO. Nie są w stanie dostrzec nawet tego, że PO to druga strona tego samego złego szeląga — POPiS-u