Gdyby toby

Mędrców zawsze warto słuchać. Bo to co mówią pogłębia wiedzę i poszerza horyzonty. Ale nie wtedy, gdy to, co prawią wprawia w zdumienie. Podobno brytyjski fizyk, lord Kelvin, w 1895 r. stwierdził, że prędzej mu kaktus na dłoni wyrośnie, niż cięższa od powietrza maszyna wzbije się w powietrze. Można by za to uczonego wyśmiać, gdyby to była prawda. Bowiem nigdy czegoś takiego nie powiedział. Odrzucił propozycję Królewskiego Towarzystwa Aeronautycznego, a w liście do jego prezesa odmowę uzasadnił tym, że „nie ma ani krzty wiary w to, by powietrzna nawigacja inna niż baloniarstwo miała przed sobą przyszłość”. To dowodzi, nie pierwszy raz zresztą, że wiara i nauka to dwa wykluczające się byty.

W 1894 r. londyński „Times” prognozował, że do 1950 r. każda większa ulica w Londynie zostanie pokryta trzema metrami końskiego łajna. W Nowym Jorku przewidywano, że już w 1930 r. nawóz sięgnie drugiego piętra domów na Manhattanie. Dlatego podczas zorganizowanej w Nowym Jorku w 1898 r. pierwszej międzynarodowej konferencji urbanistycznej zastanawiano się, jak do tego nie dopuścić. Niestety, rozwiązania nie znaleziono. Spotkanie zaplanowane na 10 dni skończyło się już trzeciego.

W 2017 do radia zaproszono fachowca. Fachowiec prawił takie dziwy, że głowa mała, a szczęka opadała. Otóż rząd zaproponował obniżenie składek płaconych przez przedsiębiorców do ZUS-u dla tych z nich, którzy mają niewielkie przychody. Według fachowca takie traktowanie ledwo wiążących koniec z końcem przedsiębiorców to „przywilej”. Takie osoby nie będą wykazywały przekroczenia dochodów, będą przez lata płaciły mikroskopijne składki, a potem, kiedy przejdą na emeryturę, bo przypominam, że w Polsce mamy coś takiego jak państwowa emerytura gwarantowana, my wszyscy jako podatnicy będziemy musieli dołożyć nawet 80% ich emerytur. Gdy gość mówił o dochodach prowadząca nie zareagowała, choć w projekcie rządowym mowa o przychodach, a to oznacza, że zaproponowane rozwiązania zamiast zmniejszyć obciążenia de facto zwiększą je. Co zresztą wyjaśnione zostało w dalszej części audycji.

Czyż jednak z powyższym wywodem można nie zgodzić się? Przecież oczywistą oczywistością jest, czemu nikt nie zaprzeczy, że osobnicy zakładający firmy nie zakładają ich po to, żeby je rozwijać, osiągnąć coraz większe zyski, bogacić się, lecz wyłącznie po to, by płacić minimalne składki i podatki, a najlepiej nie płacić ich wcale. To niedopuszczalne, bo taka osoba będzie płaciła te minimalne składki i zgromadzi sobie na emeryturę, pamiętajmy, że kobieta musi mieć wypracowanych 20 lat, a mężczyzna 25, więc taka osoba zgromadzi sobie składki na emeryturę w wysokości 200 zł. No, minimalna emerytura jest 1.000 zł, więc wypłacimy takiej osobie emeryturę 1.000 zł, przy czym 800 zł będzie pochodził z podatków, a tylko 200 zł ze składek wpłaconych przez taką osobę. Co innego dopłacanie, niekiedy 100%, do emerytur górników, mundurowych, rolników, żołnierzy, a także sędziów i prokuratorów.

Fachowiec w swoim fachowym zapędzie zapomniał, że to co mówi ma dokładnie taką samą wartość jak przekonywanie, że nawóz koński na ulicach sięgnie drugiego piętra. Przypomnijmy sobie pokrótce najważniejsze daty. W 1999 roku wprowadzono reformę systemu emerytalnego uzupełniając system repartycyjny systemem kapitałowym. W 2011 roku rozpoczęto demontaż wprowadzonych w roku 1999 roku rozwiązań, by w 2014 roku wyprowadzić z systemu kapitałowego połowę środków i de facto zlikwidować go. Warto wspomnieć, że wyprowadzone wtedy pieniądze obniżyły jawny dług publiczny, a powiększyły ukryty, zapisany w ZUS-ie. W roku 2013 podniesiono wiek emerytalny, w roku 2017 obniżono wiek emerytalny. Co więc ma na myśli zaproszony do studia gość mówiąc to, co powiedział? Owszem, dziś minimalna emerytura wynosi 1.000 zł. Ale mowa o ludziach, którzy na emeryturę przejdą za co najmniej 20 lat, a płacić będą dziś. Jak można opowiadać o tym co będzie za kilkadziesiąt lat, jeśli nie wiadomo co będzie jutro? Przecież wiek emerytalny może zostać znowu podniesiony, system emerytalny lub obowiązujące dziś zasady kolejny raz zmienione. Poza tym jaka gwarancja, że osobnikom, o których martwi się fachowiec, zaliczone zostanie 25 lat pracy na stanowisku właściciela firmy? Można z dnia na dzień obniżyć emerytury komunistycznym „zbrodniarzom”, a nie można pozbawić nienależnych świadczeń krwiożerczych kapitalistów, krwiopijców, wyzyskiwaczy, spekulantów, czy jakim mianem ich wtedy na potrzeby propagandy władza określi?

Oczywiście fachowiec nie byłby fachowcem, gdyby nie zaproponował rozwiązania rozwiązującego problem lewych zwolnień. Ponieważ lekarzy je wystawiających nękać ani pociągać do odpowiedzialności za poświadczanie nieprawdy nie wolno, więc Próbujemy, my jako pracodawcy z ZUS-em […] ograniczyć fikcyjne zwolnienia lekarskie. W przypadku zwolnień krótkoterminowych nie daje się tego zrobić.  […]  Dzisiaj [] na swoje ubezpieczenie chorobowe pracownik ze swojego wynagrodzenia średnio wydaje 100 zł. Mógłby oddawać 80 czy 70 zł gdybyśmy wprowadzili ograniczenie, że na przykład za pierwsze dwa dni choroby się nie płaci. Uważam, że jest to propozycja warta rozważenia, bo uczciwi pracownicy płacą za tych nieuczciwych. Skoro powiedziało się ‚a’ należy pójść za ciosem i powiedzieć ‚b’. Czemu bowiem przy okazji, jako pracodawcy, nie spróbować ograniczyć nieuczciwości w firmach? Nadmiernego wykorzystywania papieru toaletowego, mydła czy klawiatury, nie da się wykryć. A gdybyśmy wprowadzili ograniczenie,  że na przykład za pierwsze dwa dni pracy w miesiącu się nie płaci?

Mędrców zawsze warto słuchać. Z wielu względów. Nawet wtedy, gdy uprawiają propagandę w programie gospodarczym, a podcast jest dostępny bez dodatkowych opłat.

Dodaj komentarz