Gdyby guzik miał piórka…

Ponad 900 nowych zakażonych. Co się dzieje? Nic się nie dzieje. Po prostu władza nie wie co robić, więc apeluje o rozsądek. Te alerty, które ogłaszamy już od dwóch tygodni wskazując te powiaty, które mogą trafić na listę obostrzeń, na listę powiatów z obostrzeniami, to jest takie wskazanie i to jest pewien apel o rozsądek. Bo jak wy nie będziecie rozsądni, to my wam gminę na mapce pokolorujemy na żółto lub czerwono i wtedy zobaczycie. O rozsądek do wszystkich osób, które mieszkają na terenie tych powiatów, które pracują na terenie tych powiatów, żeby się zastanowić, czy niedługo czasem nasza nieodpowiedzialność nie spowoduje tego, że nie będziemy organizowali imprez, nie będziemy chodzili na imprezy sportowe, że wesela spadną nam do 50 osób. Więc tutaj cały czas apel o naszą odpowiedzialność!

Święte słowa! Ich nieodpowiedzialność bije wszelkie rekordy. Już dawno powinni wykazać się rozsądkiem i zastanowić się, czy to, co robią ma sens. Przecież to nie obywatele uznali, że tego koronawirusa, to jego już nie trzeba się bać, że jego już nie ma, że sobie z nim doskonale poradzili. To przecież władza plotła takie duby smalone. Specjaliści przestrzegali, że umożliwienie chociażby organizowania wesel to proszenie się o nieszczęście. Władza pozostała głucha na głos ekspertów, a teraz apeluje, żeby się zastanowić, ponieważ jeśli liczba zakażonych wzrośnie, to ona ma kredki i nie zawaha się ich użyć. Pokoloruje mapkę i na następnym weselu czy pogrzebie jednocześnie zakażać się będzie mogło góra pięćdziesiąt osób.

Trudno zrozumieć dlaczego przedstawiciele władzy zwalniają się z odpowiedzialności stawiając sprawy na głowie. Przecież od kolorowania mapy liczba zakażeń nie zmniejszy się. Nawet dla laika jest oczywiste, że epidemia ma się coraz lepiej, że w trybie pilnym należy wprowadzić to, co wprowadzić można by nie doszło do nieszczęścia, do masowych zachorowań i zgonów.

Trudno zrozumieć dlaczego zamyka się szkoły, gdy liczba zakażeń nie przekraczała kilkudziesięciu i upiera się przy normalnym ich funkcjonowaniu gdy zbliża się do tysiąca. Rozsądek podpowiada, by przedłużyć wakacje o dwa tygodnie, a nawet o miesiąc, by nie okazało się, że pół Polski trzeba będzie pomalować na czerwono, a szkoły pozamykać. Uzasadnienie uporu nosi znamiona szaleństwa: Jak widzimy z jednej strony mamy powroty z wakacji, ze zorganizowanych wakacji, które są źródłem zakażeń, ale nie jedynym. Będziemy przecież cały czas mieli imprezy rodzinne organizowane, dzieci w tych imprezach rodzinnych również uczestniczą. Mamy infekcje i mamy zakażenia, ogniska w zakładach pracy, z zakładów pracy rodzice wracają do domów, co logiczne, spotykają się ze swoimi dziećmi. Więc czy dwa tygodnie w tej chwili opóźnienia edukacji nam przyniesie efekt w postaci mniejszej liczby zakażeń? Nie sądzę!

Tak argumentuje człowiek, który apeluje o rozsądek. Do kogo apeluje? No przecież nie do siebie i swoich kolegów z rządu. Gdybyśmy wczoraj nie ogłaszali tych powiatów, to dzisiaj Kraków już by był w żółtej strefie. Logiczne? Logiczne! Wystarczy ogłosić, że jest źle, a będzie gorzej i już liczba zakażeń przestaje róść gwałtownie. Jutro oznajmimy, że gdybyśmy wczoraj niczego nie ogłosili, to Kraków byłby już w strefie czerwonej, a tak jest dopiero w żółtej. A jak już znajdzie się w strefie czerwonej, to podkreślimy z naciskiem, że gdybyśmy już na początku sierpnia nie wpadli na pomysł walki z koronawirusem za pomocą kredek, to liczba zakażonych w samym Krakowie byłaby zdecydowanie wyższa.

Na ten przykład na samym Pomorzu, niestety to, co powtarzamy zawsze, mamy trzy wesela, które są trzema oddzielnymi ogniskami. Któż, ach któż wbrew ostrzeżeniom ekspertów wpadł na szalony pomysł, by w obliczu szalejącej zarazy zezwolić na organizację wesel? Bynajmniej nie duch święty, lecz władza, która nie wyciąga żadnych wniosków, nie uczy się na błędach. Mimo, iż na Pomorzu, na Podhalu i w wielu innych miejscach wesela są rozsadnikiem infekcji, nie ma zakazu ich organizowania. Zamiast tego są tylko apele o rozsądek. To, co zawsze podkreślamy: nikt tutaj nie deprecjonuje ani powodów organizowania wesel, nikt nie wywiera presji na weselników, ale prosimy zawsze i apelujemy by dbać o to, by przestrzegane były wszystkie te normy sanitarne epidemiologiczne na tego typu imprezach. I znowu, gdy zakażeń było ledwo kilkadziesiąt nakazywano dezynfekować klamki, przyciski w windach, zablokowano wszechobecne przyciski na skrzyżowaniach i w pojazdach komunikacji miejskiej po to, by przechodnie i pasażerowie nie musieli niczego dotykać bez potrzeby. Gdy liczba zakażeń sięga tysiąca, przywrócono funkcjonalność wszystkich przycisków. Brakuje tylko apelu o rozsądne korzystanie nich.

Rozmiar zwycięstwa władzy nad afrykańskim pomorem świń budzi respekt i uznanie. Z koronawirusem też idzie jej całkiem nieźle…

 

PS.
Wszystkie cytaty pochodzą z dzisiejszej konferencji prasowej rzecznika Ministerstwa Zdrowia Wojciecha Andrusiewicza.

Dodaj komentarz


komentarzy 8

  1. W państwie powinien być ustanowiony system, który jasno określa kto, gdzie, jak podejmuje działania na skutek różnych zdarzeń. Takich jak powodzie, wiatrołomy czy zaraza. Czy poprzednie rządy miały takie opracowania? A może i były, a pisie przekonani o swojej niewyobrażalnej mądrości po prostu odrzuciły je, bo to „nie było nasze, prawdziwie polskie”.

    Jeśli nawet tak było, to przez kolejnych pięć miesięcy można było wysłuchać rad specjalistów, przeprowadzić ileś tam dyskusji, poprawić, polepszyć to, co okazało się nierealne, sprawdzić w terenie możliwości realizacji pomysłów, obliczyć ewentualne koszty i opracować.

    Nie słychać by pisie „zdradzieckie mordy” (no jak, no jak, najważniejszej osoby w państwie nie cytować?) cokolwiek próbowały zrobić. Ich metoda to „jakoś to będzie”. Czyli jak mówi przysłowie „kopią studnię, gdy dom płonie”. Ale czy pisie kopią? Chyba nie!!

    1. Czy naprawdę pisie są takie strasznie złe i głupie? W radio Tok p. Stanisławscy rozmawiali o zapobieganiu suszy i gorliwie potakiwali, gdy rozmówca przekonywał, że z suszą najlepiej warczy się za pomocą zbiorników retencyjnych małych i dużych. Bo te zbiorniki, to według specjalistów są uniwersalne. W razie powodzi zatrzymają wodę, w razie suszy… Właśnie. Prowadzący nie dociekali sąd w takim zbiorniku woda w czasie suszy. Przecież z otwartego zbiornika woda szybciej paruje niż z płynącej sobie w cieniu drzew rzeczki. Co ciekawe uczeni już dawno potwierdzili, że regulowanie i spiętrzanie potęguje suszę i zwiększa ryzyko powodzi, ale kto by tam jakichś uczonych słuchał, skoro się ma własnych genialnych i prowadzi się audycję w pierwszym radiu informacyjnym, zapłać, żeby przekonać się, że nie warto.

      Dobrym przykładem, że w Toku wygadywane są bzdury jest zapora w Solinie. Jak chroni przed powodzią zapora w Czorsztynie? Ano tak, że gdyby jej nie było, to w Nowym Sączu woda podniosłaby się o… 5 cm! Z takimi fachowcami katastrofę mamy jak w banku.

      1. Głupota rozpanoszyła się nadmiernie i niesamowicie!! Zniknęło z przestrzeni publicznej pojęcie odpowiedzialności za wypowiadane słowa. Czym skończy się ta anarchia? Co musiałoby się stać by Polacy zaczęli przestrzegać prawo, dbać o swoje i innych bezpieczeństwo w czasie zarazy. Czy (na dziś jeszcze nierealne) zagrożenie takie jak tu https://nt.interia.pl/raporty/raport-wojna-przyszlosci/wiadomosci/news-chinczycy-stworzyli-nowa-autonomiczna-bron,nId,4679117#iwa_source=worthsee otrzeźwiłoby większość> Tak trochę zabawowo przypomnę przepowiednię mówiącą o wojnie z Chinami. Wojnie przegranej. A miałaby być wtedy, gdy kobiety będą ubierały się jak mężczyźni. Obecnie spotkać kobietę w sukni/spódnicy dość trudno.:-)

        Ciekawe jak Duda widziałby pomoc USA gdy taka broń zostanie użyta w Europie. A może Błaszczak nazywany płaszczakiem by odpowiedział? O innych nowinkach dot. broni Chińczycy nie mówią. Co nie znaczy, że ich nie mają!

        A brak wody? Dziś był u nas deszcz taki, jaki jest za słabą opłatę za nikły pokropek. Rzeki na Pomorzu mają stan niski! Od czerwca nie było w okolicy ani jednego porządnego dnia deszczowego. Burzy też nie było, jeśli nie liczyć zaznaczonych na mapie meteo  2-3 grzmotów w odległości ok.20 km. Drzewa w Puszczy Bukowej zostały przetrzebione. Drzewa na terenach Natura 2000 także zostały wycięte. O trzebieniu lasów już nie wspominam.

        Na Pomorzu praktycznie nie ma warunków geologicznych by tworzyć zbiorniki wodne. Na rzece Słupi, która miała klasyfikację rzeki górskiej, Niemcy zbudowali w 1920 r trzy zapory pod małe elektrownie.Byłam w jednej z nich w 1980 r. Oprócz konserwacji bieżącej, wymiany wskaźników, czujników nie zmieniono nic. Ale w sto lat później, czyli w 2020 r przeprowadzano (jak co roku) latem przegląd i konserwację. Zarządzająca nią pisia niedołęga spowodowała całkowite spuszczenie wody. Zniknęły ryby, żyjątka,rośliny. Napuszczanie wody przy obecnej suszy może potrwać bardzo długo. Zabraknie także wody dla dwóch następnych elektrowni.

        Czy patałachy potrafiłyby zrobić coś sensownego w skali kraju? Zdecydowanie nie!! Znaleźli wroga w LGBT i wydaje im się, że będą wiecznie rządzić. Ale do czasu. Brak wody to i braki żywności. A w Polsce po 1945 r wszystkie protesty zwane „rozruchami” były spowodowane brakiem jedzenia. Czy w tej sytuacji można liczyć na pomoc sąsiedzką z Niemiec? Jeśli kandydat na ambasadora Niemiec nie może przyjechać do Polski od dwóch miesięcy, to liczyć raczej można na całkowite zamknięcie granicy.

        p.s. Na jez. Solińskim wybudowano dwie elektrownie i taki był cel zapory.

          1. Wody brak, bo szaleńcy bez wyobraźni robili wszystko, by spływała jak najszybciej. Melioracja, regulacja, betonowanie wszystkiego, co się da. W ubiegłym wieku tak zwane oberwanie chmury zdarzało się sporadycznie. Teraz to już powoli staje się norma. Co robią włodarze miast? Zamiast strać się, żeby jak największy obszar mógł przyjmować jak najwięcej wody betonują jak szaleni. Skutek jest taki, że nawet niezbyt intensywne opady sprawiają, że pół miasta znika pod wodą. Po czym błyskawicznie spływa i znowu robi się sucho. Żeby to zmienić politycy musieliby zacząć słuchać fachowców. Ale nie takich, którzy gadają to, co chcą usłyszeć, tylko fachowców.