Fundamenty systemu

Pewnego dnia skończył się pokój, a rozpoczęła wojna. Prof. Paweł Wieczorkiewicz* na portalu histmag.org pisze tak:

Dowodzenie na wysokim szczeblu po stronie polskiej stało tymczasem na relatywnie niskim poziomie i okazało się bodaj najsłabszym elementem wojska. Zwracali na to uwagę już przed wojną Francuzi. Potwierdziła się też, niestety, ich trafna diagnoza co do osoby naczelnego wodza, który na pewno wykazał w kampanii większe przymioty charakteru – przede wszystkim bezgraniczny spokój i opanowanie – niż intelektu. Była już mowa o błędach popełnionych przez marszałka Rydza-Śmigłego w sposobie organizacji dowodzenia, przede wszystkim zaś nadmiernej centralizacji i tendencji do ingerencji w rozkazodawstwo na poziomie dywizji i brygad, niemal zawsze spóźnione i nieadekwatne do sytuacji. […]

Jeśli trudno mieć do naczelnego wodza pretensje o taką, a nie inną obsadę wyższych dowództw w chwili rozpoczęcia kampanii, ponieważ opinie z czasu pokoju nie muszą sprawdzać się na wojnie, to jego dalsze decyzje personalne były wprost zadziwiające. Niewykorzystanie w żadnym określonym charakterze aż do 10 września generała Sosnkowskiego, pomimo jego natarczywych próśb, wręcz zdumiewa, oburza zaś powierzenie Dąb-Biernackiemu, skompromitowanemu doszczętnie jako dowódca i oficer w początkowym etapie kampanii, kluczowego stanowiska w kolejnej jej fazie. W bitwie pod Tomaszowem Lubelskim, gdy jego chaotyczne dowodzenie doprowadziło do kryzysu, ponownie zbiegł z pola walki, dając dowód nie tylko braku kompetencji, ale i tchórzostwa. Podobnie rzecz miała się z generałem Fabrycym, który, zasłaniając się rzekomą chorobą, nie tylko porzucił swe wojska, ale i faktycznie oddał dowodzenie. Nic dziwnego, że obarczenie go funkcją koordynatora obrony na przedmościu rumuńskim wywołało niedowierzanie oficerów Sztabu Naczelnego Wodza, wprowadzonych nieco w wydarzenia na froncie. Zarzut zbytniej pobłażliwości, a właściwie nieumiejętności oceny ludzi, dotyczy także generała Stachiewicza, który, wiedząc o karygodnym, kwalifikującym się wręcz do rozpatrzenia przez sąd wojenny postępku generała Rómmla, powierzył mu kolejne zadanie, i to pierwszorzędnej wagi: dowodzenie Grupą Armii „Warszawa”.

Pewnego dnia skończyła się wojna, a zapanował pokój. Ponieważ jednak wszędzie latają rakiety postanowiono postawić na Obronę Terytorialną. W tym celu powołano Pełnomocnika Ministerstwa Obrony Narodowej do spraw budowy Obrony Terytorialnej. Pełnomocnik dowodził, że niezwykle istotne jest zwiększenie potencjału odstraszania polskiego wojska. Drugim celem ma być – jak podkreślał – uzyskanie zdolności operacyjnych do samodzielnego prowadzenia działań antykryzysowych, antydywersyjnych i antyterrorystycznych. W materiale informacyjnym zaś znalazł się trzeci cel, najważniejszy:

Trzecim celem powinno być wzmocnienie patriotycznych i chrześcijańskich fundamentów naszego systemu obronnego oraz sił zbrojnych tak, aby patriotyzm oraz wiara polskich żołnierzy były najlepszym gwarantem naszego bezpieczeństwa i umożliwiały skuteczną realizację programu budowy siły militarnej Polski.

Potencjał odstraszający modlących się żołnierzy Obrony Terytorialnej, na których czele stoi minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i zwierzchnik sił zbrojnych Andrzej Duda (jeśli oczywiście konstytucja w tym punkcie** jeszcze obowiązuje) jest tak gigantyczny, że zaniepokojeni są nawet sojusznicy…

 

PS.
Konstytucja stanowi***, że na czas wojny prezydent Rzeczypospolitej, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, mianuje Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych. Kogo mianuje prezydent Andrzej Duda na wniosek premier Beaty Szydło skoro ostatnio aż pięciu generałów z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych złożyło raporty o odejście z zawodowej służby wojskowej? Rąbka tajemnicy uchyla portal fronda:

Jak dodaje ministerstwo, w obecnej sytuacji – zwłaszcza prowadzonej przez Rosję wojny nowego typu – najlepszym rozwiązaniem jest budowa Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT). Wojska te stanowiłyby dużą szansę ma szybką i skuteczniejszą odbudowę bezpieczeństwa militarnego naszego kraju, poprzez skuteczniejsze potencjału ekonomicznego, demograficznego i kulturowego.

I wszystko jasne!


* Paweł Wieczorkiewicz, ur. 1948, zm. 2009. Wybitny polski historyk, sowietolog, marynista. Zasłużony popularyzator historii. Profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowca Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Opublikował m.in. Historia wojen morskich. T. 1-2, (1995); Łańcuch śmierci: czystka w Armii Czerwonej 1937-1939, (2001); Historia polityczna Polski 1935-1945, (2005).
** Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, art 134:
1. Prezydent Rzeczypospolitej jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.
2. W czasie pokoju Prezydent Rzeczypospolitej sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Ministra Obrony Narodowej.
*** Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, art 134:
4. Na czas wojny Prezydent Rzeczypospolitej, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, mianuje Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych. W tym samym trybie może on Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych odwołać.

Dodaj komentarz


komentarzy 8

    1. To dobrze wróży. W razie jakiegoś konfliktu będziemy mieć kompetentnych dowódców, którzy może nie zapewnią zwycięstwa, ale liczba ofiar na pewno będzie imponująca. Na szczęście polska armia zawodowa nie jest zbyt liczna, a cywilów nikt nie żałuje ani im pomników nie stawia.

      1. No, nie jestem taka pewna. Dowodzić może i kto ma, ale strzelać już czymś niekoniecznie.http://www.defence24.pl/327487,zwiazkowcy-ze-stalowej-woli-ida-na-wojne-z-inspektoratem-uzbrojenia

        Może rozdawnictwo jest tak duże, że nic nie będzie budowane. Brak pocisków? A co to przeszkadza w produkcji ciężkiego sprzętu do strzelania? W takiej sytuacji generałowie nic nie poradzą.

        A w mediach o tym cicho, cicho sza. Nie można władcy najwyższego denerwować, bo jak się zdenerwuje, to na zieloną trawkę wyśle. Może dlatego tylko kropidła będą w użyciu.

  1. Wojska Obrony Terytorialnej są najlepsze bo nie skażone znajomościami, ich członkowie bywali na pielgrzymkach jasnogórskich. Za wysokie wynagrodzenia będą bronić przed oponentami dobrej zmiany. Może to mniej znany fakt, ale min. PO Siemoniak też widział powstanie takich wojsk.

    Jeśli chodzi o dowództwo centralne, to zasady obecnie obowiązujące są takie same jak przed wojną. Znajomości, układy, zależności, a nie wiedza, talent. Kiedyś pisałam o gen.Skrzypczaku, który tylko na skutek pomówienia, sugestii, został przeniesiony w stan spoczynku.

    Jego książka „Moja wojna” dużo o stosunkach w wojsku mówi.B.Komorowski na szefa BBN powołał generała, który narobił takiego chaosu w sprawie dowodzenia, że Macierewiczowi pola nie ustępuje.

    https://www.youtube.com/results?search_query=nasza+armia Tu znajdziesz wiele o współczesnym WP. Tak przy okazji słyszałam o rozmieszczeniu wojsk w Polsce i ich zdolności bojowej. Tytułu ani nr wydania nie znam, jednak opuszczając wszystko co z polityką związane, można wiele więcej wiedzieć.

    http://www.defence24.pl/    ///// http://www.polska-zbrojna.pl/ ////// http://dziennikzbrojny.pl/

    Może zechcesz przejrzeć. Warto wtedy zachować spokój. Dla zdrowia.