Elektrobezpieczeństwo plus czyli bateria Patriotów plus komplet baterii

Gdy w 1989 roku totalitarny reżim dogadał się z opozycją i stopniowo ustępował pola w coraz to nowych obszarach, pojawiła się Gazeta Wyborcza. Obok zachodnich rozgłośni radiowych, które wtedy przestano zagłuszać, jedyne medium nie znajdujące się w rękach władzy, która wreszcie utraciła monopol informacyjny, a czytelnicy byli na bieżąco i — co najważniejsze — rzetelnie informowani co się w kraju dzieje. Gazeta szybko została znienawidzona przez wielu, ponieważ nikogo nie oszczędzała i niczego nie zatajała. Warto pamiętać, że najgłośniej za pozostawieniem cenzury gardłował wtedy Kościół Katolicki i środowiska z nim związane.

Gazeta Wyborcza stanowiła zapowiedź nadchodzących zmian i kształtowała rzeczywistość. Pamiętny artykuł Adama Michnika, w którym zaproponował, żeby oni sobie wzięli prezydenta, a my prezesa Rady Ministrów, zmienił bieg historii. Dziś, po bez mała 30 latach, historia zatoczyła koło i wracamy tam, skąd wyszliśmy. Cały czas w tym marszu towarzyszy nam Gazeta Wyborcza, która również przeszła metamorfozę. Dawniej nadawała ton i była naśladowana przez wszystkich, którzy chcieli odnieść sukces. Dziś naśladuje wszystkich, którzy odnieśli sukces i niczego nie nadaje powtarzając za innymi. Z obiektywizmu i krytycyzmu wobec władzy zrezygnowano już dawno.

Czekają nas drakońskie podwyżki cen prądu. Specjaliści od dawna bili na alarm i ostrzegali, że opieranie energetyki wyłącznie na węglu doprowadzi do katastrofy. Tymczasem Gazeta Wyborcza w łzawym artykule »Opole – miasto, któremu odcięli prąd« niczym w hollyłódzkim wyciskaczu łez opisywała ciężką dolę skrzywdzonych ludzi, których wstrzymanie rozbudowy Elektrowni Opole puści z torbami. Odpowiedzialne i opiniotwórcze medium nie  mogło do tego dopuścić!

Od 17 maja opolska redakcja „Gazety” namawia opolan do podpisywania się pod apelem o rozbudowę elektrowni Opole. Wspierają nas Politechnika Opolska i Uniwersytet Opolski, które zamieściły apel na swych stronach internetowych i pomagają zbierać podpisy.

Akcję można by od biedy zrozumieć, gdyby towarzyszyło jej wezwanie do rozbudowy fabryki świec i lamp naftowych. Oczywiście namowy nie zdałyby się na nic, gdyby nie gigantyczny reformator i wizjoner, premier Donald Tusk. Ponieważ prezes PGE uważał inwestycję za nieuzasadnioną z ekonomicznego punktu widzenia, więc z hukiem został pozbawiony stanowiska i zastąpiony entuzjastą, wychwalającym pod niebiosa pomysł wpakowania 11,5 miliarda złotych w rozwiązania, od których cały świat odchodzi ze względu na globalne ocieplenie i straty z nim związane. Nowy rząd kontynuował dzieło poprzednika. Ba, poszedł znacznie dalej i praktycznie całkowicie zablokował inwestycje w alternatywne źródła energii. I oto nagle ta sama Wyborcza, która gardłowała za pakowaniem miliardów w rozwiązania bez przyszłości, dziś drze szaty.

W przyszłym roku za prąd zapłacimy jak za zboże – rachunki gospodarstw domowych będą wyższe nawet o 15 proc. Wszystko przez drożejący węgiel, który coraz bardziej Polsce ciąży.

Węgiel ciążył już wtedy, ale albo — albo. Albo propagandowe wsparcie rządu, albo rzetelność i obiektywizm. To pierwsze jest szczytne, ale niedochodowe, więc wybór był oczywisty. Dziś Gazeta pisze dalej:

W ubiegłym tygodniu na Towarowej Giełdzie Energii za każdą zamawianą na przyszły rok megawatogodzinę prądu trzeba było zapłacić elektrowniom rekordowe 224 zł. Dokładnie rok temu taka sama ilość energii kosztowała 165 zł.

O tym, że polska energetyka jest w opłakanym stanie specjaliści alarmują od dawna. W wywiadzie dla Polityki w 2009 roku Donald Tusk opowiadał, że Dzięki pakietowi klimatyczno-energetycznemu, w kształcie, jaki nam odpowiada, i dzięki kontraktowi z Rosją kupiliśmy niezbędny czas na to, aby za 20 lat Polska stała się bezpieczna, bo niezależna od jednego dostawcy energii, jakakolwiek to by była energia. Mamy teraz dość gazu, a w planie strategicznym do 2030 r. jest umieszczony rozwój energetyki jądrowej, budujemy także terminal gazowy… To tylko przykłady na to, jak szybko przechodzi się do porządku nad sprawami naprawdę ważnymi. Cztery lata później zmienił zdanie i zamiast inwestować w rozwój energetyki jądrowej i alternatywnej wpakował miliardy w energetykę węglową. Ledwie dwa lata później, w 2015 roku zabrzmiał pierwszy dzwonek ostrzegawczy — po raz pierwszy od czasów PRL-u wprowadzono 20. stopień zasilania.

Już w czasach minionych specjaliści przestrzegali, że bez rozsądnych inwestycji, umożliwiających odejście od węgla, polską energetykę czeka zapaść. Dziś ratujemy się importem. Niewykluczone, że w tym roku będziemy zmuszeni zaimportować nawet 8-9 TWh, wobec około 2 TWh w ubiegłym. Polska importuje coraz więcej energii i ta tendencja będzie narastać, jeśli nasza energetyka nie zacznie inwestować w OZE, zmniejszać udziału węgla i dbać o konkurencyjność cen – mówi dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes think tanku Forum Energii. Obecny rząd w kwestiach energetyki jest równie innowacyjny jak poprzedni. Elektromobilność na przykład będzie zasilana nie tylko z budżetu, ale także z gniazdka, których w każdym domu pod dostatkiem. Bo o tym, że prąd bierze się z gniazdka w ścianie nawet dziecko wie. Takie podejście nie powinno dziwić, ponieważ Mateusz Morawiecki jest z wykształcenia historykiem, więc zna się na energetyce nie gorzej niż Donald Tusk, który jest z wykształcenia historykiem.

Oczywiście przed wyborami władza zrobi wszystko, żeby gospodarstwa domowe, w których mieszkają wyborcy, nie dostały po kieszeni. Dlatego podwyżki dotkną w pierwszym rzędzie zakłady przemysłowe, a im rosnące koszta zrekompensują dotacje i dopłaty. Dzięki temu do wyborów ceny drastycznie nie wzrosną. A później? O tym co będzie później należy pomyśleć już dziś i premier pomyślał wskazując winnego. Jak domyślić się nietrudno to nie obecny rząd. Jeśli już, to poprzedni. Głównym winowajcą jest Unia Europejska! Ponieważ, jak przekonuje prezes RM, Presja i obciążenia finansowe oraz rosnące ceny emisji CO2 nakładane na polską energetykę przez — można powiedzieć ogólnie — UE powodują, że ta energia oparta głównie na węglu rzeczywiście jest poddana presji rosnącej. O tym, że presja będzie się zwiększać, a ceny emisji rosnąć wiadomo było od dawna. I co? I nic. Na szczęście według Morawieckiego rosnące ceny energii nie wpłyną na konkurencyjność naszej gospodarki. Komponent cen energii jest bardzo ważny, ale na szczęście nie okazuje się na tyle krytyczny, by zagrozić konkurencyjności polskiego przemysłu. Warto wspomnieć, że to samo mówił Gierek przed ogłoszeniem niewypłacalności. Newsweek:

Polska, której wiele czasu i pieniędzy zajmie odchodzenie od energetyki węglowej, dostała potężną pulę bezpłatnych uprawnień do emisji CO2. Budżet państwa uzyskuje z ich sprzedaży na aukcjach miliardy złotych rocznie, a wytwórcy energii muszą je kupować proporcjonalnie do tego, jak zanieczyszczają powietrze. Ceny uprawnień na rynku europejskim – rok temu na poziomie 5 euro za tonę CO2 – doszły ostatnio do 16 euro. – W przypadku Polski oznacza to dodatkowe 70 zł w cenie 1 MWh energii.

Na szczęście w opozycji działa Grzegorz Schetyna, który marzy o fotelu premiera. Na energii zna się doskonale, ponieważ też jest historykiem. Dał twemu wyraz nie dalej jak dwa dni temu na Twitterze:

Zobaczcie relację z wizyty liderów #KoalicjaObywatelska w Elblągu i Olsztynie. @SchetynadlaPO, @KLubnauer i @barbaraanowacka wspólnie wspierali naszych kandydatów w kolejnym województwie. Dużo uśmiechów i dobrej energii!

Dobra energia przyda się szczególnie wtedy, gdy wyłączą prąd. Co jednak będzie, gdy PiS wyprowadzi nas z Unii, a Niemcy wyjmą wtyczkę z kontaktu? Będzie po wyborach…

*†*
Zamienił stryjek siekierkę na kijek — mawiali dziadowie.
Dzisiaj jednakowoż nikt już tak nie powie,
Bo dziś niemal z marszu, by nie rzec galopem,
Zamienia wyborca durnia na idiotę.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. „Zamienił stryjek siekierkę na kijek — mawiali dziadowie.
    Dzisiaj jednakowoż nikt już tak nie powie,
    Bo dziś niemal z marszu, by nie rzec galopem,
    Zamienia wyborca durnia na idiotę.”
    !!!!!!!!!!!!

    I to jest największy problem Polski, ale najważniejsze, że wybrani dają/rozdają/obiecują. Reszta?Kos już nie ma, to na sztorc ich nie postawią. Ale co się napyskują, to się napyskują, ponarzekają, piwko wypiją, k….r..mi rzucą i …. zanim się obejrzą, rękę z nocnika będą wyciągać. I znowu jakiś „wódz” w towarzystwie klechy poprowadzi ich donikąd.

    Mój czas jest już schyłkowy, ale znowu …. czarno widzę……