Dwaj luzerzy

Szedł Biedroń za Schetyną, kiepsko im się działo,
Ale że to Schetynie nieznośne się zdało,
Iż Biedroń obok idzie, procenty odbiera,
Więc go telepało i go brała cholera.
Myślał dniami, nocami, szło mu jak po grudzie —
W durne obietnice nie chcą wierzyć ludzie.

Choć połączył siły z podobnymi sobie,
Biedroń poszedł osobno: — Lepszy wynik zrobię.
Oczywiście nie zrobił, wziął na klatę brzemię,
Ogłosił zwycięstwo, zapadł się pod ziemię.
Podobnie Schetyna, choć przegrał z kretesem,
Z uśmiechem przekonywał, że klęska sukcesem.

Przyszła już jednak pora skończyć z ekscesami —
Przestańmy się z Biedroniem dzielić sukcesami.
— Trzeba wiedzieć z kim szukać — lider przekonuje
i wskazuje Biedronia — Niechaj on spróbuje!
Bo w tym wszystkim jest ważne bym ja się załapał,
Resztą się nie przejmuję, pies ich wszystkich drapał!

Suplement.

Worek z poparciem Grześ na plecach niesie,
Poparcie wycieka, sypie się za Grzesiem,
On na to nie zważa, brnie mężnie do przodu,
Ma na względzie dobro. Swoje, nie narodu.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Jeden nieudolny komik, drugi nadaje się tylko do noszenia halabardy na scenie, bo w słowach ani mru mru. Artystami to oni nie są.

    Wygra marnej klasy posiadacz batuty, który dyryguje orkiestrą gdzie brak słuchu to norma, nieznajomość rytmu i nut to zaleta. A instrument muzyczny to wynalazek diabła – jak powie facio w kolorowej mycce.