Dura lex dla wybranych

Waldemar Deska, w PRL-u jeden z liderów zespołu Daab grającego reggae (m.in. „W moim ogrodzie„), kilka lat temu zbudował w Kazimierzu Dolnym szopę, w której zamieszkał. I choć w jego obronie stanęli ludzie kultury i sztuki, to sąd skazał go za samowolę budowlaną, a nadzór budowlany kazał szopę rozebrać. Zgodnie z wyrokiem, który zapadł w piątek po południu przed Sądem Rejonowym w Puławach, Deska ma pracować społecznie po 30 godzin miesięcznie przez osiem miesięcy.

W 1993 r. Urząd Gminy Tatrzańskiej zezwolił na budowę przy Nowotarskiej budynku składającego się z 2 kondygnacji – parteru i jednego piętra z poddaszem. Inwestor, Ireneusz Olszewski postawił duży blok złożony z parteru, 3 pięter i poddasza. Później nadzór budowlany wydawał kolejne decyzje rozbiórkowe dwóch pięter, a Ireneusz Olszewski kolejno je ignorował. — Teraz obchodzę 50. urodziny, jednym z punktów programu jest 17 lat największej nielegalnej budowli w Zakopanem. Chcę w ten sposób pokazać, jak przez błędy urzędników budynek do tej pory nie został zalegalizowany – mówił gdy skończył pięćdziesiąt lat. Inspektorat nadzoru budowlanego w Zakopanem istnieje od 1999 roku. Od tamtego czasu nie wykonano tam ani jednego nakazu rozbiórki domu, usunięto jedynie kilka nielegalnych ogrodzeń i stragan pod Gubałówką.

Problem Waldemara Deski polega na tym, że ma pecha, a nie ma pleców, a choćby tylko kłonicy. Polska bowiem jest demokratycznym państwem prawa. Wszyscy mają obowiązek prawa przestrzegać, a niektórzy mają prawo prawo bezkarnie olewać. Zgodnie z uniwersalnym hasłem „Prawo nas nie obchodzi, bo to my obchodzimy prawo”.

Dodaj komentarz