Drobne zmiany

Nikt z Warszawki nie chce odejść od koryta. I stąd się biorą te protesty – mówi Arek z Widawy, a jego słowa odnotowuje portal gazeta.pl. Nie on jeden tak uważa. — Tu się nie zarabia 10 tysięcy złotych – przypominają mieszkańcy małych miast i wsi. Tu sędziowie złodziei puszczają wolno, a ludzi wsadzają za kradzież lizaka. Tu nikt nie stanie w obronie sądów.

Czy mają rację? Statystyka* jest nieubłagana. W samym tylko roku 2014 243.872 osoby zostały skazane na kary długoletniego więzienia za kradzież lizaka, dropsa, batonika i balonika. Jednocześnie puszczono na  wolność 732.932 złodziei. Przy czym trzeba z całą mocą podkreślić, że kradzież lizaka, dropsa, batonika czy balonika to nie jest złodziejstwo, a przywłaszczający sobie te dobra to nie jest złodziej.

Analogicznie ma się sprawa z płacą. Sędzia mówi, że za 10 tysięcy złotych to ona nie wyżyje. A ja na emeryturze muszę wyżyć za 800 złotych. A ludzie tu pracują po 1300 złotych. I żyją. Nie wiem, czemu ci ludzie w Warszawie protestują — zastanawia się Maria, która ciężko pracuje po 12 godzin dziennie. Nie mieści się jej w głowie, że protestują właśnie po to, żeby nie musiała harować po 12 godzin za psie pieniądze. Gdyby bowiem poobserwowała protestujących to zauważyłaby, że nie ma wśród nich chociażby p. Sadurskiej, która musi wyżyć za 90.000 zł miesięcznie. I to ze składek, które płaci Maria! Ani Misiewicza, który spisał się na medal.

Maria nie wie czemu ci ludzie w Warszawie protestują, a Senator Waldemar Bonkowski też nie wie, ale w przeciwieństwie do niej obserwuje. Obserwuję, kto tam chodzi na demonstracje — dzieli się wynikami obserwacji p. senator podczas dyskusji o zmianach w Sądzie Najwyższym. — Tam chodzom tak: chodzom stare upiory bolszewickie, ubeckie wdowy chodzom, ubeckie wdowy chodzom, oczadzeni chodzom i chodzom jeszcze pożyteczni idioci. Zapewne ze względu na zagrożenie ze strony wdów i upiorów parlament przekształcono w twierdzę.

Jeśli chodzi o sądy, to ludzie na prowincji wiedzą swoje: Policjanci łapią faceta, co tysiące starszych osób oszukał metodą „na wnuczka”. A następnego dnia sąd go wypuszcza. To jest dobre? Nikt z nas nie powie, czy to, co PiS robi, to jest dobre. Przecież nie znamy się na przepisach. Tu trzeba ekspertów. Generalnie PiS rządzi dobrze. Taka spółka LOT była na minusie do tej pory, a teraz ma już miliony na plusie. To już nawet nie jest chłopski rozum. Bo chłop rozumie, że sąd musi się opierać na przepisach i dowodach. Złapanie kogoś to za mało, żeby go skazać. A gdyby schwytali panią Marię? Przez pomyłkę, bo była podobna do podejrzanego. Nie powinni jej wypuścić, żeby ludzie nie gadali? No to właśnie po reformie sądów tak właśnie będzie! Bo władza się nie myli! Kompletny brak logiki i elementarnej wiedzy wyzierający z każdej wypowiedzi dowodzi, że edukacja w Polsce stoi na niebywale wysokim poziomie i nie wymaga żadnych reform poza powrotem do tego, co było. Konieczność powrotu do komunistycznych korzeni potwierdza zresztą powszechna opinia, że edukacja w PRL-u stała na wysokim poziomie.

Skoro zgrabnie przeszliśmy do edukacji, to zauważmy, że znajduje się w dobrych rekach. Co prawda nauczyciele nie zgadzają się na to, żeby ich pozbawiać pracy, ale teraz są wakacje, więc wypoczywają. Za to we wrześniu, o, we wrześniu to oni nam pokażą. We wrześniu, gdy szkoły zaczną funkcjonować według nowych zasad, to oni zaprotestują i będą domagali się, żeby funkcjonowały według starych. I to już od poniedziałku, ponieważ pierwszego jest w piątek. Czy to nie genialne posunięcie jest? I czy nie stanowi potwierdzenia, że edukacja młodzieży znajduje się w dobrych rękach?

Jeśli jednak znalazł się ktoś nie do końca jest przekonany, to na pewno przekona go króciutka chronologia zdarzeń. Otóż w październiku 2015 roku PiS zapowiedziało reformę oświaty i likwidację gimnazjów. Przy okazji zapewniając, że zlikwidowanie kilkudziesięciu tysięcy placówek (ściślej ponad 6.000) nie pozbawi pracy żadnego belfra. I nauczyciele w to uwierzyli! Zastrzeżenia mieli jedynie do tempa zmian. Nie byliśmy zwolennikami gimnazjów — przypominała Anna Barucha, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Opolu. – Ale nie można teraz wszystkiego wywracać do góry nogami z dnia na dzień.

PiS pracowało nad reformą nie jeden dzień, lecz miesiąc, drugi, trzeci, a nauczyciele ciągle trwali w przekonaniu, że krzywda im się nie stanie. Wreszcie ponad rok później, w grudniu 2016 roku reforma została uchwalona, a na początku stycznia 2017 roku podpisana przez prezydenta. I zapadła cisza. Po czym nagle, w samym środku zimy, w lutym, ciało pedagogiczne otrząsnęło się z letargu i zawrzasnęło, że nie zgadza się, nie chce i nie pozwoli na żadne zmiany. I rozpoczęło zbiórkę podpisów pod żądaniem przeprowadzenia ogólnopolskiego referendum w sprawie edukacji. Po co? Aby cofnąć wprowadzone już zmiany. Czy to nie dowodzi wysokiej inteligencji i kompetencji pracowników branży edukacyjnej? Nie ma sensu protestować zawczasu, zanim nowe zasady zaczną obowiązywać. Lepiej poczekać, a nuż reforma sama się cofnie? Teraz można by dołączyć, wesprzeć protestujących w obronie sądów i przy okazji przypomnieć się i upomnieć się o swoją sprawę. Ale po co, skoro we wrześniu można będzie upiec dwie pieczenie — wyrazić sprzeciw i ułatwić dyrekcji wybór pracowników do zwolnienia?

Proces zmian dobrych i jeszcze lepszych przyspiesza. Gdy jeszcze kilka miesięcy temu władza udawała, że liczy się ze zdaniem suwerena, teraz już nawet pozorów nie zachowuje odgradzając się od niego stalowymi barierkami. Jeszcze protesty przypominają piknik. Ale sielanka skończy się szybko, gdy do akcji przystąpią służby porządkowe — pokazy siły obserwujemy ostatnio niemal codziennie. Zaś finałowy element układanki — sądy — został właśnie skompletowany. Politycy i prawnicy prześcigają się w snuciu mrożących krew w żyłach opowieści co to będzie gdy obywatel stanie oko w oko z władzą lub jej emanacją. I mają rację o tyle, że za komuny nikt specjalnie nie żałował badylarzy, kułaków czy prywaciarzy. A dziś takich jest sporo. O chłopach małorolnych, którzy zmiany odczują na własnych grzbietach nawet wspominać nie warto. Straszący i ostrzegający nie wspominają jednak o jeszcze jednej konsekwencji przejęcia sądów. Otóż gdy dotąd sędzia przechodził do porządku dziennego nad pełnomocnikiem stusześćdziesięciupiecioletniego właściciela kamienicy, tak teraz bez mrugnięcia okiem da wiarę słowom funkcjonariusza, który zezna, że manifestant, protestant, krytykant, zatrzymany, wyrwał mu pałkę służbową i sam się pobił oraz skopał.

Czy mieszkańcy prowincji odczują zmiany? Oczywiście nie. Najwyżej zmieni się właściciel sklepu, zostaną wywłaszczeni, stracą pracę, a sąd odeśle ich z kwitkiem. Ale nadal nie przyjdzie im do głowy wiązać tych drobnych zmian w ich życiu z władzą. Winni jak zawsze będą ci, których władza wskaże palcem. Tak było w czasach komuny, gdy ich rodzice czynem czcili kolejne zjazdy partii i wyklinali groźnego spekulanta, przez którego cukru brakuje, tak będzie i teraz, gdy im władza tłumaczy kto ponosi winę za to, że nie zarabiają w państwowych spółkach dziesiątków tysięcy i że im się nie należy żaden zasiłek ani wsparcie.


* Przytoczone dane zostały wzięte z sufitu i z rzeczywistością nie mają absolutnie nic wspólnego.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Cały wywód (jak zresztą zauważa to autor) można odnieść do kształcenia dzieci i młodzieży.
    Programy tak są ustawione by „obywatel” zbytnio nie myślał, nie analizował, nie zastanawiał się. Tak się wykształca „odruch Pawłowa” By po usłyszeniu po raz kolejny wywodu „dziennikarza”, polityka, kaznodziei, ma wbite w głowę słowo – hasło i na hasło reaguje zgodnie z oczekiwaniami waadzy. Myśleć nie musi.

    Nikt dzieci, młodzieży nie uczy o jego prawach, ale i OBOWIĄZKACH obywatelskich. A ucząc się i obserwując codzienność, młodzież ma wpojony odruch Pawłowa. Jak będzie zachwalał swoją silną wiarę, nawrócenie, objawienie, to zrobi karierę wysoko płatną jako artysta/-tka. Talent, umiejętności nie mają znaczenia.
    Chce się wystartować i odnieść sukces w polityce? To nie przez pracę, działalność samorządową. Trzeba zaczynać od posiadania dobrych stosunków z plebanem. Bo to on w kazaniu określi kto dobry, na kogo głosować. Też zadziała odruch Pawłowa – kler mówi – trzeba tak zrobić

    Czy jacyś obywatele sprzeciwiali się wprowadzeniu religii do szkół? czy raczej byli zadowoleni, że już nie muszą prowadzać swoich małoletnich do salek. Salki zniknęły, zostały wykorzystane na nieopodatkowaną działalność gospodarczą. Ktoś się temu brakowi równości w opodatkowaniu sprzeciwia?
    Znowu działa odruch Pawłowa: z KK nikt nie wygra, po co się narażać.

    Czy jeśli jest deklarowany rozdział państwa i KK, to nie powinien on polegać na zniesieniu wszystkich nienależnych wąskiej grupie PRZYWILEJÓW? Zlikwidowaniu nauki religii w szkołach?

    Dla zbyt wielu szkoła to pani dyrektor, nauczyciele, nawet (kiedyś) woźny/woźna. Także dla zbyt wielu nauczycieli. Bo to jest duża grupa, którzy nie mogąc liczyć na zdobycie tytułu mgr , ukończyli studia nauczycielskie. A tacy na wszystko się zgodzą. W szkolnictwie mocno jest zapisane prawo, że PRODUKT GORSZY WYPIERA LEPSZY.

    Na taki stan rzeczy Polacy zgadzali się od 1989 r.
    A jak im już bardzo źle, to Polskę opuszczą i wracać nie mają zamiaru. Mimo zapewnień od samej góry władzy, przez dziennikarzy. Tacy oni są głupi, czy raczej wiedzą, że przypodobanie się rządzącym jest lepsze niż ….jakieś tam interesy szarej masy obywateli?
    Bo opisywany świat Warszawy, to najczęściej kreacje „karykatur” dziennikarstwa.

    1. Słuszne spostrzeżenia psuje niepotrzebne generalizowanie, na dostatek fałszywe. Polacy po 1989 roku dokonali wyboru. Powierzyli władzę w ręce ludzi, którym zaufali. To nie Polacy są winni temu, że ludzie, którym zaufali tego zaufania nadużyli. Chociażby ustalając ordynację wyborczą pod siebie. Wielu rzeczy w konstytucji nie umieścili, wielu nie sprecyzowali, a o ordynację zadbali umieszczając ja w konstytucji.

      Co do edukacji, to p. Handke proponował zmiany, które miały z nauczycieli zrobić dobrze zarabiającą, samodzielna elitę. Kto stanął okoniem? Komuszki z ZNP, które stanowiło integralna cześć składową SLD! To oni wywrócili proponowane zmiany, powrócili do tego co było, nauczycieli sprowadzając do roli akwizytorów branży edukacyjnej. Oczkiem w głowie nie była przyszłość oświaty, lecz wyłącznie interes kadr, bez względu na kompetencje. I dziś odczuwamy tego skutki. Przewietrzenie szkół zaordynowane przez PiS może im wreszcie wyjść na zdrowie.

      Tutaj nie powstrzymam się przed spostrzeżeniem. Gdy PO doszło do władzy jej bożkiem stał się poparcia słupek święty i takiż spokój. Na ołtarzu tych świętych poświęcili program, obietnice, przyzwoitość, marnowali szanse, tracili czas. PiS pod wodzą szaleńca prze do przodu jak czołg. Czy znajdzie się równie stanowczy i odważny przywódca, który zdobędzie się na odwagę, by to stajnię Augiasza posprzątać? I jak zachowa się naród? Jak dotąd z wdzięczności opluje go i zgnoi?