Do trzech zarodków sztuka

Na początku był kompromis. Droga do kompromisu była żmudna, trudna i najeżona przeszkodami. Zwolennicy pełnej swobody domagali się pełnej swobody. Zwolennicy całkowitego zakazu domagali się całkowitego zakazu. Negocjacje trwały. Wreszcie przeciwnicy pełnej swobody zdobyli większość w ciele ustawodawczym i kompromis stał się możliwy. Ustalono, że nie będzie zakazu całkowitego, lecz całkowity zakaz z kilkoma wyjątkami. A ponieważ ci, którzy zabiegu dokonywać mają mają także sumienie, więc kompromis jest satysfakcjonujący.

Niestety, to był jedyny jak dotąd kompromis, który udało się osiągnąć. Gdy Komisji Majątkowej, która przez bez mała dwadzieścia lat bezkompromisowo przekazywała Kościołowi to co wskazał palcem w ramach zadośćuczynienia i naprawiania krzywd dziejowych, zaczął się palić grunt pod nogami, została zlikwidowana. Tak, by ewentualne odszkodowania płacił skarb państwa, a nie broń boże beneficjent. Nie można jednak beneficjenta nazwać inaczej, ponieważ nazywanie rzeczy po imieniu stanowi naruszenie licznych paragrafów, z obrazą uczuć religijnych na czele.

Następnie przyszła kolej na kompromis w sprawie Funduszu Kościelnego. Ponieważ wiadomo ile wynosi. Na przykład w roku 2011 wynosił 89.000.000 złotych (PLN). A pod koniec zeszłego tysiąclecia, w roku 1990 wynosił 2.000.000 złotych (PLN). Czy ktoś potrafi podać przykład funduszu który w ciągu 20 lat odnotował wzrost o 4450%? No więc ponieważ dziś wiadomo ile konkretnie wynosi Fundusz Kościelny kompromis będzie polegał na przyjęciu takiego rozwiązania, aby nie było wiadomo.

Teraz nadeszła pora na kompromis w sprawie in vitro. Jak najlepiej i najszybciej wykazać, że to fanaberia nie tylko droga, ale także nieskuteczna? Nic prostszego. Wystarczy zastosować metodę sprawdzoną przy budowie autostrad – ustalić wyceny na tak niskim poziomie, że nic sensownego za te pieniądze nie da się zrobić i spokojnie poczekać na efekty. Z autostradami udało się modelowo – nie tylko ich nie ma, ale jeszcze te, które są już wymagają pilnego remontu. Przy okazji udało się doprowadzić do ruiny kilka polskich firm. Zaś ostatni blamaż ze Stadionem Narodowym pokazuje, że metoda się sprawdza.

Tak więc rząd postanowił idąc na kompromis z Episkopatem raz na zawsze rozprawić się z in vitro. Nie ogłosił żadnego przetargu na usługi, lecz spoglądając badawczo w sufit wycenił ich wartość z dokładnością do setnych złotego. Niektóre pomijając. Ale kto powiedział, że członek rządu musi się na czymkolwiek znać? Np. w części opłat technologicznych brakuje kosztów mrożenia i przechowywania zarodków, czyli ludzi. Zapewne ze względu na wrażliwy słuch ministra sprawiedliwości. Szloch mrożonych nie pozwala mu się skupić. Refundowane będą pierwsze trzy cykle zabiegu. Jeśli okaże się, że przy trzech cyklach skuteczność jest zbyt wielka, to w ramach oszczędności ograniczy się do jednego. Zresztą i trzy bez zwrotu kosztów za mrożenie też są raczej iluzoryczne.

Przypomnijmy sobie jak doszło po pięciu latach do kompromisu w sprawie in vitro. Nie stać nas dzisiaj na powszechne finansowanie przez państwo zabiegów in vitropowiedział premier Donald Tusk w czerwcu ubiegłego, 2011 roku. Finansowanie zabiegu in vitro będą miały pary, które są w stanie udokumentować, że przez rok leczyły problem niepłodnościpowiedział premier Donald Tusk w październiku 2012 roku. Mamy sytuację dość typową pod koniec każdego roku – wtedy, kiedy rozpoczyna się bój o pieniądze w każdej jednostce (…) jak i bój o pieniądze za tak zwane nadwykonania. (…) Niestety musimy przyjąć do wiadomości, że ilość pieniędzy jakąkolwiek skierujemy z własnych składek na zdrowie, nigdy nie będzie w pełni satysfakcjonowała zarówno tych, którzy czekają w kolejkach, jak i tych, którzy lecząpowiedział premier Donald Tusk pod koniec listopada 2012 roku. — Jako człowiek odpowiedzialny muszę powiedzieć, że dziś nie stać nas na refundowanie kolejnych kosztownych procedurpowiedział premier Donald Tusk w rozmowie z Newsweekiem w styczniu 2008 roku.

Jednak najważniejsze, co podkreślił z „całą mocą” premier Donald Tusk, jest zwiększenie bezpieczeństwa zarodków. Bowiem „na chwilę obecną” bezpieczeństwo zarodków jest w niebezpieczeństwie. I to jest prawdopodobnie prawdziwy cel tej inicjatywy, skoro jeszcze wczoraj nie było nas stać, a niektóre placówki przyjmują zapisy do specjalistów na rok 2020. Żadne jakieś tam dzieci z próbówki, którym życie da jakiś wykształciuch odziany w fartuch, a nie pan nasz, który na górze Syjon. Zapewnienie bezpieczeństwa zagrożonym wyginięciem zarodkom przyświeca tej inicjatywie.

Przyznaję, że jeśli chodzi o problem in vitro, kwestie bioetyczne, nie mamy gotowych ustaw w szufladach. Ale przecież gdy szedłem do wyborów, nie znałem odpowiedzi na wszystkie pytania. I dziś też nie znam. A jeśli na jakieś kwestie nie mamy jednoznacznego poglądu, zostawmy sobie czas na mądrą politykę, czyli na ucieranie stanowisktłumaczył premier Donald Tusk Newsweekowi w styczniu 2008 roku. Po pięciu latach stanowiska zostały utarte, a odpowiedzi poznane. Przyszedł czas na mądrą politykę. Czyli ucieranie…

Dodaj komentarz