Dla ludu ciemnego…

Pan biskup użył słowa nieznanego ogółowi, a tylko specjalistom. Czy jest wyjątkiem? Nie, zdecydowanie nie. Obcobrzmiącymi słowami popisywał się kiedyś Dorn, zdarzało się to szanownemu panu prezesowi. Zdarza się taka „uczoność” także dziennikarzom. Niektórzy z nich nawet po kilka nowości zamieszczają.

W ręce wpadła mi ulotka od niby leku.Też napisana dla ciemnego luda. A może to tylko ja tak ściemniałam na umyśle?

Cytuję:

Witamina B1 nasila działanie leków zwiotczających mięśnie.

Probenecyd przedłuża, a pochodne fenotiazyny, leki przeciwdepresyjne i hormonalne środki antykoncepcyjne osłabiają działanie witaminy B2.

Witamina B6 hamuje ośrodkowe działanie lewodopy. Podawana jednocześnie z amiodaronem może wywoływać uczulenie na światło słoneczne. Podczas stosowania chloramfenikolu, cykloseryny, hydralazyny, leków immunosupresyjnych, izoniazydu zwiększa się zapotrzebowanie na witaminę B6.

Nikotynamid nasila działanie leków obniżających ciśnienie krwi.

Alkohol i palenie papierosów zmniejszają wchłanianie witamin z grupy B.

W trakcie stosowania preparatu Vitaminum B compositum mogą ulec zaburzeniu wyniki niektórych testów laboratoryjnych.

Mam nadzieję, że urywek ulotki przepisałam dokładnie. Zapytałam kiedyś lekarza, dlaczego nie przepisują albo nie zalecają stosowania witamin? – Dostępne w aptekach farmaceutyki z witaminami nie są przebadane na skuteczność i prawidłowość pod względem farmakologicznym.

Sprawdzone nie są, ale sprzedawaniu nikt nie ma nic przeciwko. W końcu nie mają jeszcze rangi dopalaczy. Pomagają? Na pewno zasilają konta firm, które je wytwarzają.

Polacy najwięcej w Unii kupują leków nie przepisanych przez lekarzy. Z jednej strony czekając miesiącami na pomoc lekarską leczą się, jak im sąsiadka poradzi, bo teściowej pomogło. Z drugiej strony… Stron może być kilka.

Oprócz z konieczności, mimo posiadanego ubezpieczenia zdrowotnego, pójścia często do lekarza urzędującego w gabinecie prywatnym, to i farmacja w tej zmowie anty-ludzkiej, anty-społecznej, może mieć swój duży udział.

P.S. Jakie trzeba mieć wykształcenie by informację z ulotki zrozumieć? Nie każde wyższe będzie odpowiednie.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Poruszyłaś bardzo ważny temat. Temat – rzekę. Mnie do szału doprowadza reklama, w której zdenerwowana matka dzwoni chcąc umówić się na wizytę, bo dziecko wymiotuje. P. dr oznajmia, że nie może już przyjąć czy przyjść i poleca jakiś rewelacyjny środek nawadniający, bo jak dziecko wymiotuje, to się odwadnia. Jakim trzeba być kretynem, nie żeby taką reklamę wymyślić, ale żeby ją dopuścić do emisji? Gdzie są te wszystkie rady mędrców oświeconych duchem świętym, lekarze z przerostem sumienia? Czy to samo radio, które emitowało tę reklamę poda informację, że zmarło wymiotujące dziecko, bo matka zamiast wezwać pogotowie usiłowała je poić preparatem poleconym prze „lekarza” w reklamie? Dla ilu będzie już za późno na leczenie, bo faszerowali się preparatami zawierającymi podwójną, poczwórną dawkę, albo osiem składników, z których każdy leczył inne schorzenie, a wszystkie razem zapalenie wyrostka robaczkowego?

    1. Nie tylko reklamy telewizyjne udają lekarzy. Na portalach można przeczytać jak takie czy inne warzywo spowoduje, że nie zachorujesz na raka albo inną straszną chorobę. „Artyści” w oszukiwaniu potrafią czarować, że lekarze są przerażeni skutecznością jakiegoś preparatu . Są przerażeni, bo preparat pozbawi ich pracy. Tych przerażonych lekarzy ma być w wielu specjalnościach. Ktoś uwierzy, ktoś kupi, najczęściej przepłacając za pomysł.

      Przy takiej dbałości „o zdrowie” nie widać żadnej reakcji na reklamy.Nawet jak ktoś „zawalczyłby”, to ci z innej partii napuszczą swoich piszących w internecie do obśmiewania pomysłu. Wszystko bezkarnie, a korzystają kanalie za nic mające sobie ludzkie zdrowie, a nawet życie.

      Żaden biskup, nawet ten lekarz coś tam, coś tam wiedzący, nie wygłosi mowy przeciw gangom narkotykowym, dopalaczowym czy oszukańczym środkom zdrowotnym.

      Inną sprawą jest to, że takie niesprawdzone farmakologicznie leki kupuje się w….aptekach.

      1. W szkołach naucza się… wiary, preparaty lekopodobne kupuje się w aptekach, parlamentopodobne coś wspierane wszelkiego rodzaju biurami prawnymi pichci buble prawne zwane szumnie ustawami….

        Ale jest też i dobra, pokrzepiająca wiadomość. Że w dzikim kraju to norma.

        1. Czy pamiętasz wszechobecne „Święte oburzenie” na te słowa? Nie tylko „politycy”, dziennikarze, ale blogerzy, forumowicze podnieśli wrzask jakże pasujący do tej dzikości. Jak dzicy przed walką na maczugi.

          Takich wrzasków w obronie, za czymś, przeciwko czemuś, zbyt wiele. Wysłuchiwania lub wczytywania się w słowa brakuje.

          Być może minister Z. zrobi z krytykantami porządek. Wtedy będzie szeptane niezadowolenie, ale „będzie dobrze”