Demokratyczne państwo pr…

Wydarzyła się tragedia. Wielu ludzi zginęło. Niepotrzebnie zginęło. Bezsensowne zginęło. Priorytetem dla wszelkiej maści służb i komisji w takiej sytuacji winno być jak najszybsze określenie przyczyn katastrofy i natychmiastowe opracowanie procedur dających gwarancję, że nic podobnego w przyszłości już się nie wydarzy. Znalezienie i ukaranie winnych jest zadaniem drugo-, jeśli nie trzeciorzędnym.

Tymczasem cała sprawa sprowadza się do rozważań, czy wytypowany przez prokuraturę winny faktycznie jest winny. Dlaczego nie działały systemy ostrzegawcze, dlaczego nie działały procedury, dlaczego na kolei panuje chaos i bałagan mało kogo interesuje. A co w zaistniałej sytuacji robi władza? Nie może zrobić tego, co uwielbia robić – uchwalić w tydzień ustawy delegalizującej zderzenia – więc musi wysilić się nieco i wymyślić coś innego, zastępczego. No i wymyśliła.

Skoro tak, to powspominajmy z pomocą Wikipedii. 13 lipca 2010 w wyniku zderzenia pociągów w Korzybiu ranne zostały 34 osoby. Nie wprowadzono żałoby, bo nikt nie zginął. Niczego nie zrobiono, bo nikt nie zginął. 8 listopada 2010 w wyniku zderzenia pociągów w Białymstoku ranne zostały 3 osoby. Nie wprowadzono żałoby, bo nikt nie zginął. Niczego nie zrobiono, bo nikt nie zginął. 3 marca 2012 w wyniku zderzenia pociągów w Szczekocinach zginęło 16 osób a 44 zostały ranne. Wprowadzono żałobę narodową. „Coś” zrobiono…

Ten rak, niestety, trawi Polskę od dawna. Bowiem jest to problem systemowy, dotyczący praktycznie wszystkich przejawów działalności publicznej. Pierwszy z brzegu przykład – w prasie pojawia się informacja, że polityk pełniący funkcję państwową przyjął korzyść majątkową, działał na korzyść określonych podmiotów, czy coś podobnego. Prokuratura i służby wszelakie przystępują do pracy. Nie szczędząc sił i środków skrupulatnie, krok po kroku badają hydraulikę, czyli źródło przecieku. Sam fakt, czyli akt korupcji czy nepotyzmu niespecjalnie ich interesuje.

W ten nurt wpisują się także sądy, które ochoczo skazują dziennikarzy lokalnych gazet „szargających dobre imię” działaczy czy polityków. Pierwszy przykład w ciągu sekundy wypluty przez wyszukiwarkę: „Dziennikarz gazety „Fakty Mosińsko-Puszczykowskie” został skazany przez poznański Sąd Rejonowy na 10 miesięcy ograniczenia wolności i prace społeczne oraz roczny zakaz wykonywania zawodu. Za co? Za krytykę pani burmistrz Mosiny.” Nie szwindel jest w tym kraju karalny, ale ujawnianie informacji o nim.

I na koniec najaktualniejszy, ale jakże charakterystyczny przykład. Kto docieka, czy „proceder” sprzedawania soli przemysłowej do celów spożywczych jest łamaniem prawa, czy nie jest? Wszystkie publikatory na wyścigi publikują wyniki badań, które dowodzą, że jedzenie soli przemysłowej nie tylko hartuje, zwiększa odporność, ale wręcz może być traktowane jako suplement diety. Dlaczego jednak Czesi, Słowacy, Litwini, Niemcy i inni w Europie marudzą i domagają się informacji co polska żywność zawiera? I czy tylko przemysłową sól?

 

P.S.
Spełniam prośbę wyartykułowaną przez blogera, niestety ubraną w słowa nie nadające się do zacytowania i mówię wszystkim, którzy w katastrofie stracili bliskich: Łączę się z Wami w bólu. Szczerze współczuję i nie dlatego, że Prezydent kazał. Sam przeżyłem stratę, także nagłą, w wypadku samochodowym, więc doskonale wiem co czujecie. Moje kondolencje z powodu śmierci Waszych bliskich!

Dodaj komentarz