W trosce o życia poczęte i te już trwające, mając na uwadze nauczanie kościoła katolickiego w Polsce, ślubujemy uroczyście nie używać mydła, proszków i detergentów w swej pracy zawodowej, albowiem sumienie nie pozwala nam zabijać życia, które jest darem Boga.
Mając świadomość swej wiary wiemy, że roztocza, grzyby i pleśnie jako stworzone przez Boga, zgodnie z duchem prawa naturalnego, mają niezbywalne prawo do życia i nikt poza Bogiem nie jest godny go im odebrać.
Deklaracja ta w żadnym razie nie może być przyczyną rozwiązania z nami umowy o pracę, albowiem zgodnie z naszą wiarą i najgłębszymi przekonaniami obowiązki swe względem Boga zawsze spełniać będziemy sumiennie.
W kontekście: deklaracji wiary nauczycieli….
31.07.2014
villk
ps.
To starszy tekst, ale mam wrażenie, że nie tracący nic ze swej aktualności.
Osobiście uważam że jakiekolwiek leczenie czy np.odcinanie kołtuna jest wbrew woli bożej.
A walkę z wszawicą można spokojnie porównać do holokaustu.
Odcinanie kołtuna to zabieg związany z higieną, a nie z leczeniem. Odcinanie kołtuna ma też związek z przesądami.
Wiele przesądów zniknęło. „Łap się za guzik” gdy widzisz kominiarza. Kominiarze zniknęli, przesąd razem z nimi.
„Nie bierz ślubu w maju lub listopadzie, bo małżeństwo będzie nieudane.” Niedawno byłam na takim majowym ślubie, a zapytana o przesąd matka jednej ze stron młodych, ze zdziwieniem odpowiedziała: oni tego zabobonu na szczęście nie znają.
Powstają za to nowe zabobony. Nie wolno szczepić dziecka. Im bardziej wykształceni, tym w realizowaniu zabobonu aktywniejsi. Już piekłam, pójściem do nieba w KrK nie mamią, za to in vitro, zakaz lania baby domowej stał się nowym zabobonem.
Pozdrawiam
Każdy, kto pełni funkcje publiczne, polityczne, a deklaruje wyznanie wiary powinien musieć ustąpić z zajmowanego stanowiska. Wiara nie powinna być ogłaszana w państwie demokratycznym.
Przed wojną we wszystkich dokumentach oficjalnych był obowiązek deklarowania wyznania. Obecne deklaracje mogą być takim swoistym przyzwyczajaniem obywateli do tego starego, a teraz nowego zwyczaju. Najpierw będzie to dobrowolne, później obowiązkowe.
W ostatnim spisie ludności znajoma, osoba nie przynależąca do żadnej religii (co było decyzją jej rodziców) w punkcie wyznanie powiedziała: żydowskie.
Na te słowa pani wypełniająca deklarację aż podskoczyła. Mam tak napisać? naprawdę?
Naprawdę, proszę pisać. Zadeklarowane wyznanie zostało wpisane, a spisująca cały czas kręciła głową.
Pomijając już to, że Konstytucja gwarantuje nam, że takie pytania nie będą zadawane, to Konstytucja wiele rzeczy nam gwarantuje. Ale mądrale jak wiceminister Królikowski z konstytucyjnego na ichnie przetłumaczą, a lud uwierzy, bo ksiądz chce dobrze i nie kłamie.
Prawdę powiedziawszy, to jestem tym religijnym chaosem znużona. Końca deklarowania kto większy, kto lepszy katolik nie widać.
Jedyny dobry „katolik” to śledź atlantycki solony, wymoczony i podany z cebulką, jogurtem (lub śmietaną) oraz jabłuszkiem.
Oby.watel wspomniał Boya Żeleńskiego. Nic się nie zmieniło. Czy nie jest tak, jak Boy napisał: „Gdziekolwiek wyłoni się paląca kwestia, w której ludzie głowią się i radzą, co czynić, aby na świecie było trochę lżej i trochę jaśniej, natychmiast wysuwa się złowroga czarna ręka i rozlega się grzmiący głos: „Nie pozwalamy! Nie wolno wam nic zmienić, nic poprawić. Wszystko musi zostać po dawnemu; niczego tknąć nie pozwolimy z gmachu ciemnoty i ucisku. Ktokolwiek chciałby ulżyć doli człowieka na ziemi, sprzeciwia się prawu Boga, sprzeciwia się woli bożej”. (…) Nie mogę uwierzyć, aby wola boża miała być zawsze i wszędzie układna wobec bogaczy, a bezlitosna dla biedaków; aby osłaniała swym płaszczem kłamstwo, okrucieństwo i chciwość.”
Przypominając klesze wrzaski przy podpisywaniu konwencji o przemocy, słowa Boya mają 100% potwierdzenie. Najgorszym jest to, że nie ma status guo, ciągle wprowadzane są „nowinki” kościelne. Pozaprawne, ale nagle obowiązujące.
„Dokonało się coś dziwnego: znikła partia, znikła dyktatura systemu komunistycznego, a Kościół, w postawach niektórych krewkich księży, zaczął uzurpować sobie podobne prawa. Np. forsować legislację wprowadzającą religię do szkoły, postulat likwidacji ustawy aborcyjnej itd.” S.Obirek
Tak czytam ten tekst, który — znając mentalność polskich polityków — i za sto lat będzie aktualny (tak jak nie straciły nic z aktualności rozważania ‚Boya’ Żeleńskiego) i tak się zastanawiam dlaczego lekarz się nie lęka i nie drży mu ręka, gdy zapisuje antybiotyk? Z drugiej strony gdy w diagnozie napisze: „wirusowe zapalenie gardła” i zapisze antybiotyk, to ewidentnie działa pod wpływem ducha świętego nie czyniąc żyjątkom krzywdy.
Szefowa resortu edukacji zaznacza, że szkoła publiczna w Polsce na mocy konstytucji i różnych innych aktów prawnych, m.in. ustawy Karta nauczyciela, ma być szkołą neutralną światopoglądowo. Świetny kawał. Z krzesła spadłem ze śmiechu. Tak żartuje pani mini ster, która w sprawie modlitwy przed lekcjami nie odważyła się kiwnąć palcem. Jaki rząd, taka neutralność…