Dajcie bilion i zapominamy o sprawie

Donos prasowy nie pozostawia żadnych wątpliwości. Po Matce Boskiej odpowiedzialnej za Cud nad Wisłą i Armii Czerwonej odpowiedzialnej za bez mała pół wieku niepodległości, przyszła pora na aktywistów z Greenpeace z 12 państw. Aktywiści z 12 państw wywiązali się z zadania i wzięli odpowiedzialność za polskie dziedzictwo narodowe — Puszczę Białowieską. To niebywałe pasmo sukcesów objaśnił poseł Karol Karski: wojsko polskie funkcjonuje doskonale, oddziały amerykańskie stacjonują w Polsce, jest wzmocnione bezpieczeństwo naszego państwa…

Ponieważ nie wszyscy pamiętają, bo to była — jak mawiał wybitny mąż stanu — oczywista oczywistość, wojsko zawsze funkcjonowało doskonale. Co czasami, jak choćby w roku 1981, nawet dawało się odczuć. Bezpieczeństwo natomiast gwarantowały wojska radzieckie. Przekonali się o tym Węgrzy w roku 1956 i Czesi wraz ze Słowakami w roku 1968. Mając to na względzie zapewnienie ministra Macierewicza, że Polska jest bezpieczniejsza niż rzeczywiście kiedykolwiek była w dziejach naszego narodu nie brzmi wiarygodnie. Jeśli 12 sierpnia kraj nawiedza nawałnica, w wyniku której kilka osób ponosi śmierć, a 15 sierpnia Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że podjęto decyzję o wydzieleniu żołnierzy oraz sprzętu wojskowego do pomocy mieszkańcom dotkniętych klęską terenów, to trudno mówić o bezpieczeństwie. Zaistniałą sytuację można bowiem odnieść do wydarzeń sprzed lat. Oto Luftwaffe 1 września rozpoczyna naloty i bombardowania, a 4 września resort obrony informuje, że podjęto decyzję o włączeniu do akcji artylerii przeciwlotniczej zapewniając, że powinniśmy być dumni z bardzo nowoczesnego sprzętu, z bardzo nowoczesnej struktury i znakomitego ducha patriotyzmu polskiego, dużego profesjonalizmu.

Po bez mała dwudziestu latach bezpieczeństwa Polski nie gwarantuje już ani NATO, ani Unia Europejska. To nie powinno dziwić. Polska armia jest sprawna, czego dowodem jest akcja przy mikrofonie. Gospodarczo z kolei Polska może służyć za wzór dla Francji, Niemiec i Zimbabwe. Poza tym kilkaset żołnierzy amerykańskich stanowi lepszą gwarancję bezpieczeństwa niż NATO i Unia razem wzięte.

Kulejący budżet poprawią niewątpliwie reparacje wojenne Niemiec wobec Polski. Polska co prawda zrzekła się reparacji, ale nie ma to żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie, gdyby Niemcy wypłacili pełną kwotę, to dziś IPN wszcząłby śledztwo w sprawie wspierania i finansowania przez Niemców narzuconego Polsce reżimu. Biorąc to wszystko pod uwagę mini ster Błaszczak wyliczył wstępnie, że Same straty materialne wynoszą blisko bilion amerykańskich dolarów.

W sukurs ministrowi ruszył portal śledczy, który jednak nie poszedł na łatwiznę. Dlatego zamiast dociekać, czy podana przez ministra kwota nie została aby wzięta z sufitu, wyszczególnił co można za nią kupić. Wyniki przedstawił w analizie pod tytułem „Błaszczak: Od Niemiec należy nam się bilion dolarów. OKO.press sprawdza, ile świątyń opatrzności i wysp greckich możemy za to kupić”. To pozwala z optymizmem spojrzeć w przyszłość, bo oznacza, że w Polsce zmarnowane zostaną każde pieniądze, niezależnie od tego czy pochodzą z reparacji, dotacji, podatków czy darowizn.

Warto sobie uświadomić, bo portal śledczy tego za nas nie zrobi, że dług publiczny ukryty i jawny przekroczył 4 biliony złotych. Oznacza to, że kwota podana przez Błaszczaka nie wystarczy (aktualny kurs dolara wynosi 3,56 zł). To jest prawdziwy wymiar sukcesu.

Dodaj komentarz