Czerń bieli

Trudno czasami przejść obojętnie obok ludzi, którzy zaklinają rzeczywistość, żadne krzyki i płacze nie są w stanie przekonać ich, że czarne jest czarne, a białe białe. Joanna Lichocka pokazała gest pogardy i szyderstwa. Czy on jest wulgarny? Amerykanie twierdzą, że jest. My mamy własny, ale wiadomo, amerykański lepszy. Każdy zaś ma takie znaczenie, jakie zostanie mu przypisane. Liczy się także kontekst, intencja i skojarzenie.

Podczas przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy sceptycznie nastawieni do niego obywatele zachowywali się głośnio i wyzywająco, choć z atencją odnosili się do kandydatki na prezydenta. Tutaj na scenę wkroczyli relatywiści zrównując jednoznacznie odbierany gest parlamentarzystki, przedstawicielki partii rządzącej, z okrzykami wznoszonymi przez zwykłych obywateli nie darzących Dudy estymą. Odwróciwszy kota ogonem zaczęli domagać się od p. Kidawy-Błońskiej, by przeprosiła za „fraternizowanie” się z przeciwnikami Dudy. Czy można wymyślić coś bardziej absurdalnego? Jak można stawiać znak równości między niestosownym zachowaniem na sali sejmowej przedstawiciela władzy i poklepywaniem po plecach przeciwnika obozu rządzącego? Nawet gdyby kandydat na prezydenta Andrzej Duda przeprosił za gest swojej koleżanki partyjnej, to nadal oba incydenty byłyby nieporównywalne. I wcale nie dlatego, że obywatela może zgarnąć policja i skazać sąd, a poseł jest przed takimi działaniami immunizowany immunitetem. Dlatego, że parlamentarzyście nie przystoją takie gesty. W ogóle, nie tylko pod adresem opozycji, która została zmarginalizowana i nie ma nic do gadania.

Niestety, nie  tylko z obozem rządzącym coś jest nie tak, bowiem próby przekonywania ciemnego ludu, że czarne nie jest czarne zataczają coraz szersze kręgi. Oto na Facebooku Familiada TVP oświadcza, że

Przedstawiciele niektórych mediów znów – mimo bardzo jednoznacznych słów Karola Strasburgera w programie, że „nie wolno stosować kar w postaci uderzenia dziecka” – próbują wręcz na siłę wmówić, że jest inaczej.

Tę tezę potwierdza sam zainteresowany od siebie dodając, że jest zdumiony:

Jestem zdumiony, że zostałem „upomniany” o coś, co wyraźnie skrytykowałem. Tak, padło stwierdzenie „klaps kontrolny” ale NIE W FORMIE dopuszczenia przeze mnie takiej reakcji opiekuna ( 😠) , a w kontekście doprecyzowania tego, co Uczestnik finału miał na myśli ( taka moja rola Prowadzącego), po czym padło moje stanowcze stwierdzenie, cyt. ” TO NIE”! Czy nie jest to dobitnie widoczne, słyszalne? Czy może osoby oczerniające mnie w różnych miejscach w sieci nie dosłyszą, mają kłopot z umiejętnością analizy słyszanych słów tudzież chcą słyszeć to czego nie ma.

W dalszej części szyderczo-demaskatorskiego wywodu p. Strasburger zwraca się z prośbą do wszystkich niedosłyszących, którzy w omawianym dialogu prowadzącego z uczestnikiem teleturnieju nie dosłyszeli tego, czego w nim nie ma, żeby postarali się bardziej.

Proszę wszystkich Państwa „krytyków”, by odtworzyli nagranie i raz jeszcze, może dwa razy 🙂 przeanalizowali je.

Skoro prosi, to czemu nie? Odtwórzmy sobie nagranie i przeanalizujmy je. Pytanie brzmiało „kara dla dziecka”. Uczestnik odpowiedział „uderzenie”. Reakcji prowadzącego нет. Dopiero przy omawianiu odpowiedzi, 22 minuta 35 sekunda, Strasburger mówi: Teraz mamy ‚karę dla dziecka’, to z Facebooka pytanie. No ‚uderzenie’ nie wolno, no to tutaj nie pochwalamy. Uczestnik wyjaśnia, że miał na myśli ‚taki klaps’. Jeśli miałoby paść stanowcze i jednoznaczne stwierdzenie, że  „nie wolno stosować kar w postaci uderzenia dziecka”, nawet w postaci „takiego klapsa”, to właśnie teraz. I klops, bo nie ma żadnego potępienia, przygany. Zamiast tego jest pełne zrozumienia i wyrozumiałości potwierdzenie toku myślenia użytkownika, któremu chodzi o taki klapsik, ja wiem, że myślałeś o klapsiku leciutkim… Taki kontrolny — potwierdza uczestnik ze śmiechem. Taki kontrolny — kontynuuje myśl Strasburger i dodaje od siebie: żeby dziecko wiedziało gdzie jest jego miejsce. Zamknąwszy temat wyjaśnia, że jednak nie o to chodziło. Ale nie — mówi — chodziło o to, że mamy zakaz komputera. I właśnie dlatego zaproponowane przez uczestnika ‚uderzenie’ zdobyło zero punktów. A bierze się to stąd, że —  wyjaśnia Strasburger — Teraz, jak się dziecko odłącza od sprzętu elektronicznego, to jest największa kara jaka go może spotkać, nawet gorsza od klapsa. A jeszcze mu internet wyłączyć, łooo!

Nawet po kilkukrotnym odtworzeniu nagrania nie udało się ani dostrzec, ani dosłyszeć żadnej wyraźnej krytyki. Stanowcze „TO NIE” także nie pada! Joanna Lichocka wielokrotnie powtarzała swój gest by wykazać, że posłużył jej a to do poprawy włosów wpadających w oko, a to do poprawy makijażu pod nim. Gdy nie potrafiła wymyślić innego wyjaśnienia skapitulowała i przeprosiła tych, którzy poczuli się dotknięci. Strasburger obrał inną taktykę. Najwidoczniej uznał, że Familiadę mało kto ogląda, a ci co oglądają i tak nie rozumieją tego, co widzą i słyszą, bo jakby rozumieli, to by nie trwali wytrwale przy tym kanale. A skoro tak, to można zasugerować, że w programie powiedział coś, czego nie mówił. Czyli odwrotnie niż politycy, którzy zawsze przekonują że nie mówił tego, co powiedzieli.

Sprawa ma jednak pozytywny aspekt. Ale tylko pod warunkiem, że deklaracja p. Strasburgera jest szczera:

‼️JESTEM PRZECIWNIKIEM TAKICH METOD WYCHOWAWCZYCH jak uderzenie, szarpanie, popychanie, „kontrolny klaps” I BĘDĘ JE PUBLICZNIE ZAWSZE KRYTYKOWAŁ

Поживём – увидим. Na koniec zachęta do zgłębienia pasjonujących tajników związku.

Dodaj komentarz