Czary Mary na maturze?

Świat fantasy to świat, gdzie wszystko jest jasne i logiczne. To świat czarnoksiężników, czarodziejów i magów. Czasem zamieszkiwany także przez smoki, przeważnie biegle posługujące się ludzką mową. Króluje w nim szeroko rozumiana magia, stosowana szeroko i powszechnie. Służy nie tylko do zmiany jednych rzeczy w inne, ale także do rozniecania ognia, latania czy przemieszczania się z miejsca na miejsce. Nie ma sensu rozpisywać się na ten temat, ponieważ literatura przedmiotu jest bardzo obszerna. Mamy nawet słynny polski akcent o człowieku, który walczył o męską nazwę dla wykonywanej przez siebie pracy w sfeminizowanym dotąd zawodzie wiedźmy. Odnotujmy więc tylko dla porządku, że adepci sztuki magicznej przeważnie terminowali u mistrzów, rzadziej uczęszczali do stosownych szkół.

W świecie rzeczywistym każdy wie, że zmiana jednej rzeczy w drugą nie jest możliwa. Oczywiście z wyjątkiem, który traktowany jest niezwykle poważnie. Poza tym człowiek już w dzieciństwie dowiaduje się, że zwierzęta nie mówią, ale w szkole uczy się, że jedno mówiło. Był to wąż ogrodowy, który przemówił tylko raz i już potem nigdy do tematu nie wrócił. Również dość wcześnie człowiek rozumie, że wilki nie połykają babć i ich wnucząt, ale w szkole dowiaduje się, że ryba i owszem, może na wniosek połknąć rozbitka i przechować go trzy doby w swym żołądku pozbawionym kwasów trawiennych, a potem zwrócić nietkniętego na brzegu.

Teraz ci, którzy stoją za takimi „faktami autentycznymi” domagają się, by stały się one przedmiotem maturalnym. Ponieważ nie ma takiej rzeczy, której oni by sobie nie zażyczyli, a rząd nie wprowadził w czyn, więc i w tym przypadku jest kwestią czasu pojawienie się tego „przedmiotu” na maturze. Zanim to nastąpi dobrze by było wytłumaczyć uczniom i rodzicom na czym miałaby polegać matura z religii. Czy miałaby się koncentrować na aspektach praktycznych, czyli sprawdzać czy maturzysta umie klęknąć, złożyć ręce do modlitwy, przeżegnać się, umieścić datek na tacy? Czy raczej na wiedzy, a jeśli tak to jakiej? W oparciu o co?

Czy matura polegałaby na pisaniu wypracowania? Na przykład
Zadanie 1, grupa A.

Wyjaśnij na podstawie 1 listu do Koryntian, dlaczego współmałżonek chrześcijanina może być niewierzący. (1Kor 7:12-14)

Zadanie 1, grupa B.

Wyjaśnij na podstawie 2 listu do Koryntian, dlaczego współmałżonek chrześcijanina nie może być niewierzący. (2Kor 6:14-18)

Zadanie 2, grupa A.

Napisz dlaczego warto się uczyć i czy pan Bóg pochwala mądrość (Prz 3:35, Jak 1:5).

Zadanie 2, grupa B.

Napisz dlaczego nie warto się uczyć i jaki los czeka mędrców (1Kor 1:19 i 27)

A może to miałby być test? Na przykład:

Zadanie 1. Czy pan Bóg najpierw stworzył człowieka, a później zwierzęta?

a) najpierw człowieka (Gen 1:24-26)
b) najpierw zwierzęta (Gen 2:7, 18,19)

Zadanie 2. Gdzie przybyli Uzza i Achio z Arką bożą?

a) na klepisko Nakona (2Sam 6:6)
b) na klepisko Kidona (1Krn 13:9)

Zadanie 3. Ilu niewidomych uzdrowił Jezus?

a) Jednego (Mk 10:46 i n., Łk 18:35 i n.)
b) Dwóch (Mt 20:30 i n.)

Zadanie 3. Do jakiego kraju dotarł Jezus przepłynąwszy jezioro?

a) Gadareńczyków (Mt 8:28)
b) Gerazeńczyków (Mk 5:1)

Zadanie 4. Ilu opętanych uzdrowił Jezus?

a) Jednego (Mk 5:2)
b) Dwóch (Mt 8:28)

Itd. itp. etc.

Gdy zwrócić uwagę na sprzeczności można usłyszeć, że są one pozorne, a każde dziecko wie, że Biblii nie należy odczytywać dosłownie. Jeśli tak, to na czym polegać miałaby matura? Na wykazaniu jak należy rozumieć dany fragment i dlaczego tak, jak ksiądz katolicki, a nie jak pastor czy świadek Jehowy? A jak odczytywać dane liczbowe? Na przykład w jednym miejscu czytamy, że Wziął mu też Dawid tysiąc siedemset konnicy i dwadzieścia tysięcy piechoty (1Krn 18:4), a w innym, że Wziął mu też Dawid tysiąc rydwanów, siedem tysięcy jeźdźców i dwadzieścia tysięcy pieszych (2Sam 8:4). Jaka alegoria pozwoli uwierzyć, że 1.700 = 7.000?

Nie wystarczy tych sprzecznych ze sobą bajań uczyć, trzeba jeszcze z tego egzaminować? A może Episkopat w związku z maturą z religii przygotuje specjalną wersję Słowa Bożego z wyciętymi wszystkimi sprzecznymi ze sobą fragmentami?

 
 
P.S. Wielką aferę wywołało spożywanie posiłku w ławach sejmowych podczas posiedzenia sejmu przez posłankę Krystynę Pawłowicz. Krystyna Pawłowicz powinna pokazać, że prawdziwa cnota niczego się nie boi i spożywać posiłek w ławach kościelnych podczas mszy.

Dodaj komentarz