Cud nad urną?

Zarówno te wybory, jak i prawdopodobnie następne, przejdą do historii jako wyjątkowe pod każdym względem. Były to pierwsze wybory, podczas których praktycznie nie doszło do żadnych incydentów. Podobno gdzieś zwieziono niepełnosprawnych z instrukcją jak głosować, ale podległa jednemu z kandydatów policja natychmiast przystąpiła do działania. Także wyborcy nareszcie nauczyli się poprawnie krzyżyk stawiać, więc i liczba głosów nieważnych bije wszelkie rekordy.

W 2014 roku liczba głosów nieważnych wyniosła 167.019 na 6.258.550 osób, które wzięły udział w głosowaniu (frekwencja nieco ponad 20%). W 2019 roku liczba głosów nieważnych wyniosła 112 390 na 13.759.701 głosujących (frekwencja ponad 45%). Dwa razy wyższa frekwencja i dwa razy mniej pomyłek. Niewątpliwie jest to zasługa zmian w ordynacji, które umożliwiają gryzmolenie po liście. Wystarczy, że co najmniej dwie linie przetną się się w jakiejś kratce. Według ekspertów miało to utrudniać liczenie głosu, a ułatwiło.

Równie sprawnie poszło liczenie głosów. Mimo, iż Państwowa Komisja Wyborcza nie ma przewodniczącego, to działa sprawnie i szybko, komisje wyborcze policzyły głosy szybko i sprawnie, a wyniki przeliczono i podano błyskawicznie. Nie było żadnych protestów, zaufanie do rzetelności i uczciwości wyborów osiągnęło wreszcie pełne 100%. Ruch Kontroli Wyborów zamilkł na dzień przed wyborami i milczy do dziś. Żadnych awantur, burd, protestów. Nawet narodowcy z pokorą przełknęli gorycz porażki. Istny cud nad urną niespotykany od lat. Jeszcze jeden dowód na to, że PiS potrafi, a PO nie.

Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest wyczyn prezesa stowarzyszenia „Nie lękajcie się”. Pozornie nie ma żadnego związku z wyborami. Tylko pozornie ponieważ krętactwo, oszustwo staje się powoli dobrem narodowym. Z jednej strony jest potępiane, a z drugiej tolerowane i usprawiedliwiane. To, co zrobił Lisicki jest tak ohydne i podłe, że brak słów. Problem w tym, że nadużywanie pozycji czy stanowiska, wykorzystywanie słabości, naiwności czy niewiedzy jest nagminne. Twórca „Szlachetnej paczki” okazał się bardzo mało szlachetny. Szef Komitetu Obrony Demokracji postanowił wykorzystać zaufanie jakim go obdarzono, by wzbogacić się. Obrończyni zwierząt oddaje własne zwierzęta do schroniska i jest z tego dumna, ponieważ mogła porzucić je w lesie lub otruć. Inny dobroczyńca przywłaszczył sobie pieniądze przeznaczone dla chorego dzieciaka. Zniknęły pieniądze zbierane dla Sebastiana K., któremu konwój wiozący premier Beatę Szydło skasował samochód. Itd. Itp. Wiele osób utożsamia nieuczciwość z zaradnością.

Jaki to ma związek z wyborami? Ano taki, że im bardziej politycy kręcą, mataczą i oszukują, tym większe poparcie miewają. Liderzy koalicji populistycznej są przekonani, że prawda im zaszkodzi. Dlatego owszem, krytykują posunięcia PiS-u, PiS-em straszą, ale jednocześnie gorliwie popierają jego inicjatywy w sejmie. Często żeby nie zagłosować ‚przeciw’ udają, że ich nie ma. W pozostałych przypadkach w wystąpieniach sejmowych nie pozostawiają na projekcie suchej nitki, po czym podnoszą rąsie ‚za’. Gdy PiS radykalnie ograniczył tę czczą paplaninę podnieśli wrzask, że to „zamach na demokrację”. Oczywiście zawsze w takiej sytuacji, gdy trzeba opowiedzieć się z czymś lub przeciw czemuś to jest to dla opozycji niesłychanie „trudna decyzja”. Najświeższym przykładem asekuranctwa jest nowelizacja Kodeksu karnego, która jeży włosy na głowie nie tylko prawnikom, ale i lekarzom. Poparły ją dwie posłanki koalicji populistycznej (Bukiewicz Bożenna i Pietraszewska Danuta z PO) oraz zdecydowana większość PSL-u i tak zwanych Europejskich Demokratów z Michałem Kamińskim na czele, a 143 posłów odważnie i odpowiedzialnie nie wzięło udziału w głosowaniu. Takie niewinne sprzeniewierzenie się zasadzie, która głosi, że

Posła i senatora obowiązuje obecność oraz czynny udział w posiedzeniach Sejmu lub Senatu oraz Zgromadzenia Narodowego, a także ich organów, do których zostali wybrani*.

Powszechne przyzwolenie na lekceważenie reguł i nieuczciwość, z jednej strony sprawia, że nikomu nie ufamy, z drugiej zaś, że drobne szwindelki taktujemy jak coś zupełnie naturalnego, niegodnego uwagi. Wyniósł papier z firmy? wyrzucił śmieci do lasu czy rzeki? rzucił papierek pod nogi? ukradł kilka złotych? udając chorego wyłudził pieniądze? No i co się takiego stało? Warto o takie drobiazgi kruszyć kopie? To rozumowanie podzielił także ustawodawca uznając, że kradzież staje się przestępstwem dopiero po przekroczeniu pewnego progu.

Jak to wszystko ma się do wyborców i wyborów? Ano trudno zaufać komuś, kto co innego mówi, a co innego robi, nie potrafi być asertywny i stale robi uniki. Na dodatek bardziej liczy się z elektoratem przeciwnika niż własnym.


* Ustawa z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. Z powyższym wpisem współgra zapis na blogu Jana Hartmana. Biedroń, Czarzasty i cała ta klęska:

    Wyniki wyborów są szokujące. Jeśli dodać wszystkie głosy na PiS i pozostałe dwa twory, zwane wielce uprzejmie skrajną prawicą, otrzymujemy 52 proc. Tylu Polaków ma za nic bezczelną korupcję, niszczenie instytucji demokratycznego państwa prawa, wulgarną, populistyczną retorykę, nagie przekupstwo i antysemityzm. Dawniej tacy ludzie przynajmniej mówili, że „władza to złodzieje” – dziś nawet to im nie przeszkadza.

    Degradacja moralna społeczeństwa, będąca następstwem wyjałowienia zdominowanej przez klerykalny nacjonalizm edukacji i zdziczenia obyczajów życia publicznego, odarcia go z wszelkich ideałów, jest widoczna jak na dłoni. To jest problem kulturowy – o wiele głębszy i donioślejszy niż przejęcie państwa przez koterię cwaniaków i prostaków zorganizowanych w partię polityczną. Znikła tradycyjna, znana od starożytności, „polityczność”, zanikło odróżnienie cynizmu od uczciwości, a prawdomówność przestała być cnotą.

    Czy w historii podobne sytuacje miały miejsce? Oczywiście że tak! A Potem następował upadek państwa, zabory. I jedynymi winnymi tego zniknięcia byli zaborcy. Mało było opisów w książkach historycznych powodów wynikających z postaw Polaków. Dam kilka przykładów, bo na analizę szczegółową tu nie miejsce. Chodzi o postawy niezmienne rodaków.

    Elekcje, czyli wolne wybory królów były poprzedzane agitacjami zwolenników kandydujących do tronu. A w nich obietnice, które zmniejszały dochody państwa. Tak jak obecnie wydawane 500+ do kieszeni zainteresowanych otrzymaniem pieniędzy, zmniejszają możliwości kraju.

    Na skutek przekupywania szlachty praktycznie zniknęło wojsko królewskie. Nie było w kasie państwa na zatrudnienie wojsk zaciężnych, a tzw. pospolite ruszenie było kpiną z obronności. Gdy była wojna, to szlachcic zostawiał wojaczkę, bo w domu czas żniw, bo dopilnować trzeba omłotów czy wykopków.

    A jak wygląda obecnie stan armii? Czasami generałowie w stanie spoczynku ostrzegają, że to stan tragiczny. A atak z zewnątrz pozwoli na zajęcie Warszawy w ciągu 5 godzin!!! Co dostajemy z wiedzy o armii? Paradę jedną lub dwie w ciągu roku, a komentujący dają popis głupoty w zachwytach nad uzbrojeniem, pokazami.

    II RP zaczynająca byt wolnego kraju miała wielokrotnie większe uzbrojenie, mimo startu z tragicznie niskiego poziomu gospodarki. I mimo ogromnego kryzysu światowego. III RP w obronności nie daje nic. A po dojściu do władzy PIS, jej wiceszef partii Macierewicz zerwał umowy, które mogły choć nieznacznie zwiększyć armijne wyposażenie. I cisza. Także ze strony opozycji. Bez żądania wyjaśnień jego dziwnych powiązań. Czyżby Trump zakazał go ruszyć? Do NATO na kierownicze stanowisko Polacy nie wyślą generała (to dla Kaczyńskiego element podejrzany?), a deklarującego swoją silną wiarę Szczerskiego, z aprobatą Trumpa. Będzie-nie będzie, czas pokaże.

    Czy postawy Polaków są irytujące? Zdecydowanie tak. Ktoś  kiedyś oponował przed dawaniem władzy nieuprawnionej klerowi? Może nie pamiętam.

    Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie. … Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli. (Jan Zamoyski; 1600 r.)

    Zgodnych, dobrych, myślących o ojczyźnie jako dobru wspólnym, a nie o własnych, malutkich interesikach w 500+, w Polsce wielu nie ma.

    Kościół winien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród winien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec praw Kościoła. Żadna religia nie może im przeczyć, odwołując się do prawa boskiego, przeciwnie, każda religia powinna być posłuszna prawom ustanowionym przez naród.  (…)

    Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu. Będą posługiwać się religią jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań. (Tadeusz Kościuszko; 1814 r.)

    Cieszy mię ten rym: Polak mądry po szkodzie:
    lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
    nową przypowieść Polak sobie kupi,
    że i przed szkodą, i po szkodzie głupi. (Jan Kochanowski; 1586 r)

    A my ciągle głupi… głupi…

    1. Czy w tym wywiadzie dot. Saksonii (RFN) nie znajdzie się odpowiedź na wiele polskich bolączek, strachów, niepewności? http://wyborcza.pl/naszaeuropa/7,168189,24850093,prawi-ossi-kontra-samolubni-wessi-czego-boja-sie-wschodnie.html

      A kwestie tożsamościowe?

      – Saksończycy są wielkimi patriotami. Są dumni ze swojej nauki, kultury, literatury. Wielu to konserwatywni katolicy, a te społeczności są tutaj dość zamknięte. Rzadko mają kontakt z Niemcami o innych przekonaniach religijnych, nie wspominając o muzułmanach. Nie chcą poznawać tego, co uważają za obce. Wyobrażają sobie wciąż Saksonię jako utracony raj – mają wyidealizowany obraz kraju sięgający czasów Augusta II Mocnego. To właśnie czyni Saksonię tak inną w porównaniu z innymi wschodnimi landami. Saksończycy są bardzo konserwatywni, blisko im pod tym względem do sąsiadów z Grupy Wyszehradzkiej.
      Saksończycy zawsze nadmiernie gloryfikowali swoją kulturę. Pojawiają się awantury, gdy w galeriach wystawiani są zachodnioniemieccy malarze. Saksończycy uważają, że mają dobrą, staroniemiecką kulturę i nie chcą jej stracić.(…)

      Jest jakaś recepta na zaakceptowanie różnorodności?

      – Czas. Przecież RFN po założeniu w 1949 r. nie od razu stała się otwarta i tolerancyjna. Dopiero w latach 60. i 70. społeczeństwo zaczęło się zmieniać, a zarzewiem tego był wybuch protestów studenckich. To obudziło nową świadomość Niemców zachodnich, ale społeczeństwo obywatelskie ukształtowało się tak naprawdę dopiero w latach 70. i 80., całe dekady po ustanowieniu RFN. Na wschodzie tymczasem jesteśmy dopiero 30 lat po upadku muru. To zaledwie jedno pokolenie.

    2. Hartman:

      Klęska PO jest druzgocąca i podważa przywództwo Schetyny. Stawia też pod znakiem zapytania powrót Tuska, który wydawał się już prawie pewny. Tusk nie będzie chciał wracać po przegraną. A tym samym rosną szanse na drugą kadencję PiS i utrzymanie prezydentury, co zapewne oznaczałoby trwałe odejście Polski od demokracji i rozwód z kulturą polityczną Zachodu, tym samym zaś powrót do standardów wschodnioeuropejskiego autorytaryzmu i oligarchii. Jesteśmy krajem raczej w typie Białorusi niż Niemiec – trzeba się z tym faktem przeprosić.

      Skalę porażki Schetyny obrazują liczby. W wyborach parlamentarnych, przy wyższej frekwencji, PiS poparło 5.711.687 wyborców, a koalicję populistyczną 6.743.821 (łączna liczba głosów oddana na poszczególne składniki: Nowoczesna, PO, PSL, SLD). W wyborach europejskich, przy niższej frekwencji PiS poparło 6.192.780 osób, a na koalicję populistyczną zagłosowało 5.249.935 osób. To jest rzeczywista miara zdolności przywódczych G. Schetyny i jego genialnego programu wyborczego: „trzeba odsunąć PiS od władzy, bo ja chcę być premierem”. Trzeba być zaślepionym jak Nitras z Neumannem, żeby nie dostrzegać, że dla Schetyny nie liczy się nic i nikt poza Schetyną, że prędzej zatopi partię i Polskę niż ustąpi.

      1. Mam znajomych, którzy długo przed wyborami powiedzieli: dopóki rządzi Schetyna, PO nie ma mojego głosu. Być może takich osób było dużo. Gdy po wyborach zobaczyłam pana od sweterka czyli Czarzastego z SLD, prawie w objęciach ze Schetyną,  to powiem szczerze, że nie był to mi miły widok.