Chrześcijańska krystaliczność, czyli klerowność

Diecezja Warszawsko-Praska upubliczniła dokument stanowiący suplement do filmu „Kler”, który ostatnio robi furorę w polskich kinach. Dokument zatytułowany „Normy ochrony dzieci i młodzieży oraz zasady praktyk duszpasterskich w diecezji Warszawsko-Praskiej” zawiera opis sposobów zniewalania dzieci i wymuszania uległość oraz zadaje kłam twierdzeniom arcy biskupa Józefa Michalika jakoby u dziecka Często wyzwala się ta niewłaściwa postawa czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga. Żmudnie, punkt po punkcie autorzy wykazują, że to nie dziecko wciągało, lecz było wciągane po uprzednim zwabieniu lub zastraszeniu.

Punktów jest aż 25 i choć niektóre powtarzają się, to całość układa się w logiczny ciąg, a wypracowane — można podejrzewać — przez stulecia metody budzą przerażenie i zgrozę. Upatrzoną ofiarę zmiękcza się wstępnie za pomocą przemocy fizycznej, czyli kar cielesnych, względnie „werbalnego naruszania godności”. Alternatywnym sposobem jest faworyzowanie, wywyższanie i schlebianie, budowanie więzi emocjonalnej, zaufania. Kolejnym etapem jest zapraszanie do mieszkania lub zabieranie na wycieczki. Sposobem na przełamanie oporu jest także częstowanie alkoholem lub podawanie narkotyków. Można także samemu sobie golnąć dla kurażu, zdrowotności, przykładu, zachęty lub dodania sobie odwagi. Skuteczne także okazywanie troski, zwłaszcza dziecku zaniedbanemu, czynne pomaganie w zapobieganiu infekcjom intymnym, instruowanie i demonstrowanie jak należy używać papieru toaletowego, objaśnianie różnic między korzystaniem z natrysku i wanny itp. Zwieńczeniem poświęceń jest baczenie, by nauka nie szła w las na przykład za pomocą organoleptycznego monitoringu stanu higieny intymnej i narządów.

Niebagatelną rolę pełni wymysł szatana, czyli internet. Zupełnie przypadkiem na monitorze parafialnym ukazać się może oczom dziecka nagie ciało. W tym przypadku nie ma oczywiście mowy o żadnym zgorszeniu, jeśli już to jedynie o woli bożej lub wirusach komputerowych. Walor edukacyjny takiej nieoczekiwanej, przypadkowej prezentacji będzie znacznie większy jeśli zostanie poprzedzona pokazem plakatów organizacji chroniących życie poczęte. Kontrast między zakrwawionymi szczątkami a pięknem nagiego ciała skłoni dziecko do większej otwartości, zneutralizuje opory i lęk i wzbudzi zainteresowanie. Z jednej strony zapragnie poznać skąd te szczątki pochodzą i skąd się tam wzięły, z drugiej jak nie dopuścić do krwawej jatki. A ponieważ nic nie dzieje się wbrew woli bożej, to dziecko musi uwierzyć, że za wszystkimi poczynaniami sługi bożego stoi sam stwórca.

Aby można było sobie pozwolić na stanowczy ton norm ochrony dzieci przed lubieżnymi sługami bożymi należało zadbać o to, by ministerstwo zadbało o nieumieszczanie w rejestrze księży katolickich. Upewniwszy się, że lista jest tworzona rzetelnie, w dokumencie znalazł się punkt (piętnasty), który niebiańską polszczyzną głosi:

Obowiązującą zasadą doboru osób, które w dziełach parafialnych i diecezjalnych sprawują pieczę nad dziećmi i młodzieżą, jest ich weryfikacja w rejestrze prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości na podstawie ustawy z dnia 13 maja 2016 roku o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym; zaleca się także wymaganie przedłożenia przez te osoby aktualnego wypisu z Krajowego Rejestru Karnego.

Dlaczego w ministerialnym rejestrze brak ojców pedofilów wyjaśnia przedstawiciel zainteresowanych, czyli duchowny: W rejestrze publicznym znajdują się recydywiści, czyli sprawcy najcięższych przestępstw seksualnych, którzy zostali uprzednio skazani na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia. Z tego co wiem żaden z księży, których publicznie wymienia się w mediach, nie był recydywistą skazanym za najcięższe przestępstwa. Ponieważ mowa o skazanych, to nie można nie wspomnieć o poczuciu wspólnoty, więzi, która pojawia się, gdy naprzeciw siebie staną lub usiądą dwaj podobnie ubrani ludzie. W cudowny sposób najokropniejsze, najpodlejsze postępki, największe krzywdy wyrządzone przez odzianego w sutannę czy habit znajdują w oczach odzianego w togę zrozumienie i traktowane są z nieziemską wręcz wyrozumiałością i pobłażliwością. Na co dzień ktoś, kto krzywdzi dziecko jest zwyrodnialcem, bestią niegodną litości i współczucia chyba, że nosi sutannę. Wtedy jest ofiarą nagonki, a obowiązkiem sądu jest wynagrodzić mu wszystkie doznane krzywdy i upokorzenia i uwolnić od zarzutów.

Zainteresowani i ich poplecznicy przekonują, że pedofilów wśród księży jest niewielu, a to świadczy o tym, że problem jest wyolbrzymiany. Jednak liczba ofiar z jednej strony i paniczny strach przed ujawnieniem archiwów rodzą podejrzenia, że to mydlenie oczu a prawda jest porażająca. Niemniej jednak konsekwencje zaistniałej sytuacji mogą być dużo głębsze jeśli zbyt duża liczba wiernych zacznie dostrzegać, że coś tu nie gra. Być może nie wszyscy i nie od razu zaczną zastanawiać się po co wszechmogącemu śmiertelni słudzy? Istnieje jednak ryzyko, że coraz więcej osób zacznie kojarzyć fakty. Na portalu poświęconym tym zagadnieniom można przeczytać, że

Bóg powołuje. Ale nie wygląda to tak, że odzywa się dzwonek telefonu, podnoszę słuchawkę i słyszę, jak po drugiej stronie Bóg mówi do mnie: „Pójdż Tymoteuszu”. To kwestia znacznie bardziej ontologiczna, to coś, co dotyka głębi naszego jestestwa. Ja również nie słyszałem żadnego głosu, ale nie powiedziałem też sobie: „O tak, to jest zawód, który chciałbym wykonywać”. Zrozumiałem, kim mam być i do czego zostałem powołany.

Atrybutami wszechmocy są nieomylność i wszechwiedza. I oto stajemy przed zagadką dlaczego nieomylny i wszystkowiedzący powołuje na swego sługę człowieka grzesznego, często skażonego homoseksualizmem, pedofilią albo jeszcze czymś gorszym. Nie tylko powołuje, ale nie reaguje, gdy powołany sprzeniewierza się zasadom i krzywdzi tych, do których przemawia w imieniu pana. Pana, który nie tylko może wszystko, ale na dodatek dysponuje niezliczoną liczbą pomocników — aniołów i świętych. Obdarzone nieziemską mocą święte zastępy nie są w stanie ani zweryfikować powoływanego, ani zadbać o to, by powołani nie przyjmowali do swego grona czarnej owcy. Na dodatek przed nikczemnikami nie przestrzegają także pojawiający się na szybach i w innych miejscach, a i podczas objawień omawiane są inne kwestie, zło piętnowane jest wszędzie, tylko nie we własnych szeregach. Z niewyjaśnionych przyczyn bogu kompletnie nie zależy na jakości kadr.

Biskup Romuald Kamiński, który anonsuje „Normy ochrony dzieci i młodzieży” mówi ‚przepraszam’, by już w następnym zdaniu wyjaśnić, że nie chodzi o żadne zadośćuczynienie, wynagrodzenie krzywd. Chodzi o to, by uczynić wszystko by ci, którzy poczuli się skrzywdzeni mieli możliwość bezpiecznego powrotu do Kościoła, do wspólnoty Kościoła i odzyskali zaufanie. By nadal lgnęli.

W tym miejscu przerwijmy rozważania, by podzielić się dwoma ciekawymi spostrzeżeniami. Pierwsze dotyczy słów biskupa twórczo zmodyfikowanych przez telewizję Polsat. Wtręt o tych, którzy poczuli się skrzywdzeni zostały pominięte, dzięki czemu zmienił się wydźwięk i sens wypowiedzi:

Pragnę powiedzieć: przepraszam i uczynić wszystko, by skrzywdzeni mieli możliwość bezpiecznego powrotu do Kościoła.

— cytuje Polsat najwidoczniej w nadziei, że użytkownicy są kompletnymi idiotami i nie docenią manipulacji. Drugie spostrzeżenie dotyczy tembru głosu biskupa i sposobu wysławiania się, które sugerują, że pobierał lekcje u samego mistrza. Choć być może nie ma tu żadnej analogi. Za to z satysfakcją należy odnotować, że sąd apelacyjny w Poznaniu podtrzymał wyrok nakazujący Towarzystwu Chrystusowemu i Domowi Zakonnemu Towarzystwa Chrystusowego, mocodawcom księdza brutalnie gwałcącego dziecko, wypłacenie miliona złotych zadośćuczynienia za krzywdy. Towarzystwo i Dom zapowiedziały złożenie kasacji do Sądu Najwyższego.

Gdy skandali seksualnych z duchownymi w rolach głównych nie tylko nie udało się zatuszować, ale zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu, papież postanowił działać. Robił smutne miny i przeprosił. A instrukcję nakazująca powściągliwość w informowaniu organów świeckich o pedofilach w sutannach wycofał?

Zgodnie ze stanem prawnym każdego państwa, w którym informowanie jest obowiązkowe, ‚niekoniecznie’ obowiązkiem biskupa jest informowanie władz o podejrzanych w chwili, gdy [biskupi] dowiadują się o przestępstwach lub grzesznych uczynkach.

Dodaj komentarz


komentarzy 9

  1. Ja bardzo przepraszam, ale dla mnie cała ta „sprawa pedofilii” jest zwyczajnym biciem piany i zasłoną dymną, zakrywającą coś znacznie bardziej wartego uwagi.
    Tak, gwałt to gwałt https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwa%C5%82t , seks z nieletnimi do 15 roku życia to przestępstwo w Polsce, w usa to 18 lat- bo granicę można wyznaczyć np. na 86 lat. Małych dzieci nie powinno się samych wysyłać do kościoła, synagogi i meczetu i tyle.
    Ciekawi mnie co jest za tym dymem jaki teraz wytwarza się przy pomocy „pedofilii!?
    Ps. przypominam że termin „pedofilia” jest nadużywany i w związku z tym mocno się zdewaluował: o pedofilię był oskarżany przez idiotów niejaki arcybiskup Juliusz Paetz. Problem w tym że klerycy których  chędożył to stare konie i chociaż wykorzystywanie zależności służbowej to rzecz naganna, to na pewno nie chodziło w tym o PEDOFILIĘ.

    1. Z tego, że jakiś durnowaty dziennikarzyna jest niedouczony nie wynika, że problem nie istnieje. Niejaki D. Tusk także oskarżył ojca gwałcącego dorosłą córkę o pedofilię i nawet zwyczajem populistów i zamordystów go odczłowieczył.

        1. Ano stąd, że gwałcił dorosłą, a gwałtu na dziecku mu nie udowodniono. Ale pytanie jest zasadne i warto je stawiać. Na szczęście Ziobro i jego towarzysze nie tylko je stawiają, ale nawet sobie odpowiadają, że skoro nie wiadomo, to na pewno dlatego, że zatarto ślady. Czyli winien, a zadaniem sądu jest tylko ogłosić surowy wyrok. Nie daje mi spokoju jak można z jednej strony krytykować władzę, a z drugiej podzielać jej sposób rozumowania i postrzegania prawa. Bo skąd wiadomo, że ktoś jest niewinny?

          1. Trudno odnieść się do sprawy, której nie znam. A pytanie wynika stąd, że policja jest rozliczana z szybkości, efektu czyli znalezienia sprawcy. Prokuratura? Może im się nie chciało grzebać? Ale w sprawie przemocy i gwałtu na osobie niepełnosprawnej naturalnym byłoby dociec jak często osobnik zwan6y „ojcem’ do takich czynów się dopuszczał?

            Czy ukaranie za ewentualne czyny gwałtu jest stawaniem za PIS, czy za osobą skrzywdzoną? Sprawa poglądu.

    2. W przypadku kleryków masz rację. Ale może istnieć także możliwość, że Paetz „drobiazgiem” nie gardził. Przecież kler skrzętnie takie „grzechy” ukrywa. a jak jest grzech, to i jest rozgrzeszenie.

      Jeśli chodzi o nagłośnianie sprawy pedofilii, to już najwyższy czas by winni, którzy czasami zniszczyli na zawsze psychikę dzieciom, ponieśli odpowiedzialność karną i materialną. Karną także ci, którzy gwałcicieli dzieci przenosili z parafii na parafię.

      Czy za tym coś się kryje? Jako od dawna potępiająca zbrodnię gwałtów żadnego „dymu” w tym nie widzę. Jedyny „mój interes” polega na tym, że chciałabym swoich cudownych wnuków ustrzec przed takim zbrodniarzami. Dopóki nie będzie świadomości wśród kleru, wśród „mocnych w wierze” o nieuchronności kary, dopóty zagrożenie będzie wysokie.

  2. Tak jak powiedział prof. Bartoś obecna sytuacja nie spowoduje zmian. Bo kler jest ukształtowany przez chciwość, pożądanie władzy i majętności, lubujący się w swojej „nadzwyczajności”. Tylko odebranie nieruchomości i przekazanie ich w zarząd gminom, odcięcie od nieuprawnionych przywilejów, obłożenie podatkami takimi jak pozostałych obywateli, może coś w postawach kleru zmienić. Sami z siebie nie zrobią nic.

    A kara finansowa jest dobrym zwiastunem (być może) zmian. Bo kler będzie się kajał jeśli dziś tak trzeba, „rozwiązywał” problemy, o których mówił, że ich nie ma. Zrobi jednak wszystko by ponieść minimalne straty majątkowe.

    W rozmowie prywatnej usłyszałam od mocno wierzącej, że „dziś to już ksiądz boi się pogłaskać dziecka po głowie”. Na pytanie dlaczego miałby to robić i czy zgodziłaby się, by stojący za nią w kolejce mężczyzna głaskał jej wnuka? „Ksiądz to ksiądz i mu wolno, a jakiś facet niech nawet nie próbuje”!!!

    Dodam, że w Kołobrzegu zdarzyła się sprawa gwałtu na ministrancie. A rodzice jak już dziecku uwierzyli, to nie poszli na policję, do prokuratora, a pojechali do biskupa. Na terapię dziecka nie dostali nawet złotówki. A biskupem był wtedy obecny kardynał Nycz.

    Jako ciekawostkę daję „Kler”. Szykuje się inwazja w kinach Europy. W Holandii brakuje miejsc, bilety wyprzedają się w Norwegii