Być kobietą….. (3)

Toczy się dyskusja, a właściwie to są przemowy, bo dyskusja to też wysłuchanie strony drugiej. Na tematy in vitro, aborcji, przemocy domowej. To posłowie, księża najczęściej dają wytyczne co dla baby jest dobre, a co nie.

Nikt kobiet o zdanie nie pyta. Te będące w jakichś grupach formalnych lub towarzyskich zabierają głos w swoich sprawach. Otrzymują za to ze strony męskich gadaczy – wszystkowiedzących epitety. Najczęściej używanym jest FEMINISTKA. Nadany temu słowu wydźwięk pejoratywny, sugerujący coś gorszego niż obelżywe k…..a. Widać to szczególnie na forach.

Każdy kto ma inne zdanie jest rodzajem „antychrysta” atakującego święty KrK. W dodatku jest durniem, niedoukiem i czym tam jeszcze. Są tak wyspecjalizowani w poniżaniu innych, że musieli przejść odpowiednie szkolenie. Czy na zajęciach w seminariach? Może tak, może nie, może się zasługują u biskupa na parafię z wyższymi dochodami.

O zdanie kobiet nie pytają. Te maja być posłuszne. Wszyscy inni też. Jednak straszenie ekskomuniką nie zadziałało. Przedobrzyli? Przesolili?

Jednak rozważmy co kobiety miały za los w okresie przedwojennym. Poglądy, obyczaje zmieniły się, ale nie na tyle by religianci nie mieli na nie wpływu. Przed wojną działali mężczyźni świadomi losu kobiet i ich niedoli i prowadzili akcje mające na celu pomoc i uświadomienie. Nie tylko kobiet. Mężczyzn także. Zmieniło się dużo, ale nie tak dużo jakby należało. I teraz dziewczyny pytają czy po pocałunku zajdą w ciążę, a pieszczoty intymne, nie będące aktem seksualnym są już ciążą. W XXI wieku, w państwie, które niektórzy nazywają współczesnym, rozwojowym.

„W jednej kwestii Polacy nadal są nieprzejednani. Przynajmniej oficjalnie tkwią w konserwatywnym światopoglądzie, a praktyka płynie zupełnie innym nurtem, schodząc do podziemia. Brudnego, nastawionego na zysk, zagrażającemu życiu. Dyskusje dotyczące aborcji są trudne, wymagające dużej dozy delikatności i przełamania wielu barier psychologicznych oraz obyczajowych. Jednak są one istotne dla tysięcy kobiet, które co roku borykają się samotnie z ciążą i jej konsekwencjami.”

Tadeusz Boy-Żeleński przeprowadził przed wojną wielką dyskusję na temat aborcji, sytuacji kobiet. Był lekarzem. Swoje felietony zebrane w książce pod tytułem „Piekło kobiet” wydał w książce. Fragment z tej książki: „Głosić wzniosłe teorie o „prawie płodu do życia”, znów grozić matce więzieniem w imię praw tego płodu, ale i równocześnie nie troszczyć się o to, aby nosicielka miała co do ust włożyć… I rzecz szczególna, ten sam płód, nad którym trzęsą się ustawodawcy, póki jest w łonie matki, w godzinę po urodzeniu traci wszelkie prawa do opieki prawnej, może zginąć pod mostem z zimna.”

Czy te słowa dotyczą tylko przeszłości, czy odnoszą się do teraźniejszości? Minęło 80 lat, Polacy przeżyli piekło wojny, Oświęcim, zbrodnię ludobójstwa na Wołyniu, wysiedlenia z rodzinnych stron, biedę powojenną, czasy stalinowskich oprawców. Czy Polacy powinni czy nie powinni zmienić swojego zapatrywania na los kobiet w ciąży?

Są tacy co nie zmieniają, przynajmniej oficjalnie. Przeciwnicy aborcji to przede wszystkim kler. A w szczególności biskupi. Nie proponują państwu aby kobietom chcącym usunąć ciążę pomagać. To nie ich rola. Jeszcze fundusze, które zgarniają uszczupliłyby ich zasoby.

„Pierwsza to brak świadomości na temat metod zapobiegania ciąży. W okresie dwudziestolecia międzywojennego nie było skutecznych środków antykoncepcyjnych, które pozwoliłyby kobietom nie zachodzić w ciążę. Przede wszystkim jednak mało kobiet zdawało sobie sprawę z ich istnienia. Pojawiały się różnego rodzaju medykamenty, ale były drogie i niedostępne dla biedniejszej sfery miejskiego społeczeństwa. Inną kwestią było przeludnienie. Ludzie mieszkali w kilka(naście) osób w jednym pomieszczeniu, gnieżdżąc się, rozprzestrzeniając choroby, dopuszczając się do kazirodczych czy innych zakazanych czynów. Wszystko to wpływało na pogorszenie się kondycji moralnej i zdrowotnej społeczeństwa robotników, urzędników niższego szczebla czy ludzi biednych. A wciąż państwo (i lekarze!) próbowało wmówić rodzinom, że należy prowadzić politykę populacyjną, a nie zapobiegać ciąży!”

Jest już XXI wiek. I ciągle społeczeństwo nie protestuje przeciwko zakazom  aby wprowadzić uświadamianie na tematy seksualne. Zakazy KrK ciągle są prawem, czy  raczej bezprawiem? Aborcja nie jest niczym dobrym!!!! To nie powinna być metoda na regulację urodzin, wychodzenia z kłopotu niechcianej ciąży. Aby tak nie było potrzebne jest uświadamianie i dzieci i młodzieży. Świadomość, że NIKT nie może dotykać intymnych organów dziecka, młodzieńca czy panny zapobiegnie w znacznym stopniu pedofilii, a świadomość o antykoncepcji zmniejszy potrzebę aborcji.

Link do tekstu „Piekła kobiet.”

Jeśli kogoś zainteresują te felietony, to proszę o przeciwstawienie sobie dwóch mężczyzn. Hulaki, nadużywającego dóbr życia urwipołcia, karciarza, piszącego teksty do kabaretu, ale także wspaniałego tłumacza dzieł literatury francuskiej, ale też wrażliwego lekarza Tadeusza Boya-Żeleńskiego z profesorem medycyny Bogdana Chazana.

Ponieważ sporo o Boyu, to troszkę o Chazanie (za Wikipedią):

  • Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (2011, przyznany postanowieniem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego „za wybitne zasługi w pracy zawodowej na rzecz ochrony zdrowia, za osiągnięcia w działalności naukowo-dydaktycznej”)[22]
  • Złoty Krzyż Zasługi (1998, przyznany postanowieniem Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego na wniosek Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej „za wzorowe, wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawodowej”)[23]
Wyróżnienia

A ode mnie fraszka, nie znam nawet imienia autora, ale fraszka na miarę Sztaudyngera:

Na Chazana
Życie muszę ja ratować, nie jestem bluźnierca!
Dziecko może żyć bez głowy, ja żyję bez serca!

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Podczas Pierwszego (i chyba ostatniego) Przeglądu Piosenki Prawdziwej któryś wykonawca śpiewał: „Jeden sposób by nas zmielić, to poróżnić i podzielić.” Jest to rozwinięcie znanej od starożytności zasady divide et impera. Udało się podzielić skutecznie scenę polityczną dzięki czemu wśród kłótni i swarów kręcone są bezkarnie lody na gigantyczną skalę.

    Kobieta owszem, różni się od mężczyzny paroma słodkimi szczegółami, ale nie pod względem intelektualnym. Faktem jest, że być kobietą w Polsce nie zawsze jest łatwo. Ale faktem jest także, że kobiety same dają się poniżać nie widząc w tym niczego nagannego. Wystarczy włączyć dowolny program „rozrywkowy”, żeby zobaczyć w nim roznegliżowane panie wywijające nogami, wypinające wdzięki. Nie słyszałem, by tropiącym wszędzie przejawy dyskryminacji feministkom to przeszkadzało.

    Poruszone problemy są ważkie. Problem w tym, że kobiety to… kobiety. A mężczyźni mężczyźni. Być może jakby występowały razem, wszystkie, miałyby większe szanse na zmiany. Ale daleko im do jedności, a feministki nie tylko nie pomagają, ale zniechęcają i usztywniają stanowisko tych, którzy chcą zachować status quo. Dopatrywanie się wszędzie mizoginizmu jest kontrproduktywne.

    Być kobietą… Kobietom i mężczyznom przeszkadza to samo. Z tym, że częściej kobieta wspiera we wszystkim, także podzielając jego poglądy, swego męża, partnera, niż odwrotnie. Choć mężczyźni niewieścieją, a kobiety mężnieją, to ten proces jeszcze jakiś czas potrwa.