Buczo bo czczo

W nie tak bardzo dawnych czasach pewne słowa w druku nie występowały, a w radiu, telewizji nie można było ich usłyszeć nawet po 23ºº. Tak się utarło, że kultura osobista nie polega tylko na tym, żeby nie używać nigdy dosadnych, wulgarnych określeń, ale by nie czynić tego publicznie, na ulicy, ale także w prasie i na fonii. Dziś w programie poświęconym kulturze prowadzący nawet nie musi prawidłowo akcentować po polsku, a słowa, które jeszcze niedawno nikomu nie przeszłyby przez gardło, dziś nie budzą najmniejszego zażenowania ani u indagującego, ani u indagowanego. Kiedyś Zenon Laskowik pytał retorycznie w słynnym kabarecie Tey „Skąd to chamstwo przyszło do naszego kraju?” dając dyskretnie do zrozumienia, że stamtąd. Dziś już wiadomo, że znikąd nie przyszło, bo jest tutejsze.

Weźmy taki przykład. Podczas uroczystości na cmentarzu grupa kulturalnych na małpią modłę nie bacząc na powagę miejsca i chwili zaczęła buczeć na widok żyjącego jeszcze uczestnika Powstania, którego rocznicę wybuchu i ofiary przybyła „czcić” względnie „obchodzić”, nie wiadomo dokładnie. Co na to mieszkaniec Żoliborza, którego ojciec podobno też był Powstańcem? Był wyrozumiały i pełen zrozumienia: — Jeśli ktoś używa takich słów, a nikt nie zaprzeczy, że takich słów pan Bartoszewski używa, to musi się liczyć z konsekwencjami. Jakich słów użył profesor Bartoszewski? Kaczyńskich. Poparł prezesa w całej rozciągłości, choć prezes najwidoczniej, podobnie jak Tusk, nie pamięta we wtorek, co mówił w poniedziałek. A mówił, że Historia Polski, jak każdego narodu, nie jest idealna. Mieliśmy bohaterów, mieliśmy i hołotę, to jest zupełnie oczywiste. Po 1945 roku ta hołota mogła tryumfować, socjalizm to był ustrój hołoty dla hołoty, można powiedzieć. A skoro można, to profesor Bartoszewski powiedział. Socjalizm odszedł, a hołota została. Bo niby gdzie miała się podziać?

Ale nie zawsze mieszkaniec Żoliborza jest taki wyrozumiały. Jeśli nawet nie wie jak się należy zachowywać na cmentarzu, w obliczu grobów i zmarłych, to doskonale wie co się zmarłym należy. Otóż — choć to się może wydawać niewiarygodne — należy się im szacunek! Tak! Nie wszystkim jak widać, ale zawsze. — Fundamentalną częścią polskiej kultury jest szacunek dla zmarłych. Tego szacunku zabrakło – nie po raz pierwszy, ale tym razem w spektakularny sposób. Oczywiście tego szacunku nie zabrakło na Powązkach. Co to, to nie. Tego szacunku zabrakło przed Pałacem Prezydenckim, gdzie nie ma co prawda grobów, ale Kaczyński celebrował „tragedię Smoleńską”. Bo wbrew temu co się niektórym wydaje, to katastrofa smoleńska jest największą tragedią narodu polskiego po II wojnie światowej. Wiedzieć jednak należy, że co wolno wojewodzie… Dlatego buczenie podczas uroczystości celebrowanych przez prezesa grozi śmiercią lub kalectwem. Bo to niebywałe chamstwo. Trochę, k…wa, kultury …ju! (Wersja feministyczna*: Suka, jędza! Paskudna, tfu! Żadna Polka!)

W związku ze wzrostem poparcia dla partii i spadkiem poparcia dla koalicji warto pamiętać, że jeśli katastrofa smoleńska jest tragedią, to rząd Tuska dramatem: To jest dramat. Dramat naszego narodu. Po 1989 roku nie było w Polsce gorszego rządu.

Prezes zawsze był skromny…


* Warto zwrócić uwagę na gustowne stroje prawdziwych Polek i równie prawdziwych Polaków, licujące zarówno z powagą chwili, jak i miejsca. Вот просто культура!

Dodaj komentarz