Bo hater

Z prawdą nie ma problemów. Prawda bowiem ma to do siebie, że jest dziecinnie łatwa do odróżnienia od nieprawdy, fałszu czy kłamstwa. Wynika to z jej szczególnej, unikalnej właściwości. Prawda mianowicie i tylko prawda w oczy kole.

Jak łatwo można dzięki tej właściwości odróżnić prawdę od wszystkiego innego świadczy przykład pewnego młodzieńca, który co prawda miodu i wina nie pił, ale też tam był, wszystko widział, wszystko słyszał, a to co widział i słyszał opisał ze szczegółami. Opis do bólu prawdziwy tak bardzo zakłuł w oczy, że Facebook nie wytrzymał i zablokował prawdomówcy konto. I to niejednokrotnie!

Wszystko zaczęło się w autobusie. Jednak przejście do sedna należy poprzedzić poczynieniem bardzo istotnego zastrzeżenia. Autora wpisu, prowadzącego blog podróżniczy „Obywatel świata” trudno posądzać o prawicowe, katolickie czy nacjonalistyczne „oszołomstwo”. Otwarcie bowiem pisze o sobie na Instagramie: „dziennikarz, globtroter, gej” [Citizen Of The World – Journalist, Globetrotter, Deductionist, Gay. Poland/Warsaw], a na profilu na Facebooku prezentuje swoje zdjęcie w kolorach tęczy. To zastrzeżenie ma fundamentalne znaczenie, bowiem tę kolącą w oczy prawdę powielały wyłącznie portale „prawicowe, katolickie czy nacjonalistyczne”.

Prawdomówca siedząc w zamkniętym autokarze z pozasłanianymi oknami wszystko doskonale widział i słyszał. Każdy, kto kiedykolwiek siedział w klimatyzowanym autobusie wie, że słychać w nim ze szczegółami wszystkie odgłosy z zewnątrz. Gdy obok pojazdu przebiega mysz odgłos tupania dochodzi tak wyraźnie jakby to tupał słoń. Przestańmy jednak dywagować o rzeczach powszechnie znanych, lecz oddajmy wreszcie głos naocznemu świadkowi:

Półtorej godziny temu na granicy Włoch i Austrii na własne oczy widziałem ogromne zastępy imigrantów… Przy całej solidarności z ludźmi znajdującymi się w ciężkiej sytuacji życiowej muszę powiedzieć, że to, co widziałem, budzi grozę…

W tym miejscu Czytelnicy o słabszych nerwach powinni zakończyć lekturę. Bo dalej wieje grozą.

Ta potężna masa ludzi – przepraszam, że to napiszę – ale to absolutna dzicz… Wulgaryzmy, rzucanie butelkami, głośne okrzyki „Chcemy do Niemiec” – czy Niemcy to obecnie jakiś raj? Widziałem, jak otoczyli samochód starszej Włoszki, wyciągnęli ją za włosy z samochodu i chcieli tym samochodem odjechać. Autokar, w którym się znajdowałem z grupą, próbowano rozhuśtać. Rzucano w nas gównem, walili w drzwi, żeby je kierowca otworzył, pluli na szybę… Pytam się, w jakim celu? Jak ta dzicz ma się zasymilować w Niemczech? Czułem się przez chwilę jak na wojnie.

Święta prawda. Wojna głównie, jeśli nie wyłącznie polega na waleniu we wroga gównem, huśtaniu środkami komunikacji zbiorowej, pluciu na szyby i wznoszeniu wulgarnych okrzyków. Skąd wiadomo, że okrzyki były wulgarne, a krzyczący „chcieli do Niemiec”? Jak to skąd? Co za głupie, niestosowne wręcz pytanie!

Z megafonów Austriacy nadawali komunikat, że jest zgoda, by przeszli przez granicę – chcieli ich zarejestrować i puścić dalej – ale oni tych komunikatów nie rozumieli. Nic nie rozumieli. I to było w tym wszystkim największym horrorem… Na tych kilka tysięcy osób nikt nie rozumiał ani po włosku, ani po angielksu, ani po niemiecku, ani po rosyjsku, ani hiszpańsku…

Oni nic nie rozumieli, ale on rozumiał wszystko! Ale zdjęć nie robił, bo pracował jako pilot. A pilot jak wiadomo tylko obserwuje, widzi, słyszy, ale zdjęć nie robi, bo siedzi w pierwszym rzędzie, więc gdyby coś się stało, to w pierwszym rzędzie jemu i kierowcy.

Będąc z turystami i pracując, jako pilot – pierwszym i podstawowym obowiązkiem, jaki na mnie spoczywa jest bezpieczeństwo podróżujących. Mając na pokładzie autokaru pielgrzymkę do Italii, gdzie średnia wieku przekracza 60 rok życia – nie mogę sobie pozwolić by swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem narazić kogokolwiek na jakiekolwiek zagrożenie — a robienie zdjęć było w moim odczuciu zagrożeniem. Ponadto służby ochraniające granice prosiły o zasłonięcie wszystkich okien w autokarze. Ja siedząc na przodzie nie miałem takiej możliwości ze zrozumiałych względów. W razie jakiegokolwiek ataku w pierwszej kolejności zagrożony byłbym ja i kierowcy autokaru – tylko my nie mieliśmy możliwości zasłonięcia szyb.

Wszystko jasne, logiczne i zrozumiałe. Jako pilot wycieczek doskonale musiał znać język syryjski, dzięki czemu nawet w zamkniętym autobusie z pozasłanianymi szybami nie tylko wszystko widział, słyszał i czuł zapach gówna, które uchodźcy wozili ze sobą specjalnie na takie okazje, ale i wszystko rozumiał.

Ale choć on wszystko rozumiał, to trudno zrozumieć dawanie wiary tym opowieściom i powielanie ich przez prawicowe media. Zwłaszcza że dziczy nie trzeba daleko szukać, a i materiał fotograficzny jest dostępny.

[…] mimo moich próśb zachowywali się agresywnie, próbowali mnie pobić. W przypadku 20 osób na dachu nie byłem w stanie zrobić nic. […] Nie jesteśmy w stanie odjechać, bo samochód nie nadaje się do jazdy. Ma wybitą szybę, uszkodzone systemy antenowe. Koszt takiego systemu antenowego to jakieś 300 tys. zł minimum. Te straty mogą być bardzo poważne, to trzeba dopiero oszacować w następnych dniach.

Albo

Nieznani sprawcy obrzucili fekaliami Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej stojący w parku Skaryszewskim.

To nie dzicz z Syrii, która ma się zasymilować w Niemczech, ale cywilizowani, już zasymilowani Polacy w Polsce.

Jeszcze wczoraj, czytając newsy na wszystkich stronach internetowych. podświadomie litowałem się, martwiłem ich losem, a dzisiaj po tym, co zobaczyłem, zwyczajnie się boję, a zarazem cieszę, że nie wybierają naszej ojczyzny jako celu swojej podróży. My Polacy zwyczajnie nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi – ani kulturowo, ani finansowo.

Pełna zgoda. Nie jesteśmy gotowi na przyjęcie tych ludzi. Na nic nie jesteśmy gotowi. Swoich nie szanujemy, a mielibyśmy uszanować obcych? Nośne hasło Polska dla Polaków jest niestety nieprawdziwe, ponieważ zostało ocenzurowane. Polska dla Polaków piekłem, tak pierwotnie brzmiało. Bo jeśli taka sława wystarczy, by ten człowiek za pieniądze podatników stanowił prawo…

Nie sądziłem, że moja wypowiedz będzie cytowana nawet w Chinach i na SriLance… Dwie partie chcą mnie na swoich listach do parlamentu… Tylko dlaczego nie na jedynkach? Dostałem chyba ze dwa tysiące zaproszeń do znajomych od ludzi, których nigdy nie widziałem i których pewnie nigdy nie zobaczę na oczy.

 

P.S.
Zarówno tęcza jak i gej to wrogowie śmiertelni prawicowego, katolickiego czy nacjonalistycznego „patriotyzmu”. Ale z wroga w cudowny sposób przeistacza się w godnego wsparcia kolaboranta, jeśli tylko plecie to, co prawicowe środowiska słyszą od duszpasterzy. Powinien zachować ostrożność, bo łaska patrioty na pstrym koniu jeździ i szybko okaże się, że jednak jest pedałem i zboczkiem.

Dodaj komentarz