Blitzkrieg AD 2020

Marzec roku pańskiego 2020. Liczba zakażeń gwałtownie rośnie. 10 marca wynosi 6, 11 — 9, 12 — 18 by 13 osiągnąć rekordowe 19. W tej sytuacji rząd nie miał innego wyjścia, musiał wydać rozporządzenie. Skoro musiał, to wydał.

W związku z wprowadzeniem przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 13 marca 2020 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego (Dz. U. poz. 433 i 441), stanu zagrożenia epidemicznego w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, obowiązującego od dnia 14 marca 2020 r., wprowadzone zostały czasowe ograniczenia funkcjonowania instytucji lub zakłądów pracy. Wprowadzone ograniczenia dotyczą wyłącznie rodzajów działalności wskazanych enumeratywnie w przepisach ww. rozporządzenia w zakresie określonym w tym rozporządzeniu.

Kwiecień roku pańskiego 2020. Liczba zakażeń powoli rośnie. 1 kwietnia wynosi 243, 2 — 392, by 3 osiągnąć 437. W tej sytuacji nie pozostawało nic innego jak wprowadzić zakaz wstępu do lasu.

Od dnia 3 kwietnia do dnia 11 kwietnia 2020 roku ogłoszono zakaz wstępu do lasu osobom nieupoważnionym na podstawie Art.11. ust 2 i 7 ustawy z dnia 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r, poz 374) oraz oraz w związku z § 17 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. z 31.03.2020 r, poz 566).

Maj anno domini 2020. Liczba zakażeń systematycznie maleje. 2 maja to zaledwie 270, 3 — 318 by 4 spaść do 313. Dlatego rząd przystąpił do kolejnego etapu luzowania obostrzeń. 4  maja wznowiły działalność hotele i miejsca noclegowe. 27 maja mini ster zdrowia ogłasza, że Ogromna większość Polski ma już tendencję spadkową w przebiegu epidemii. Mimo to studzi entuzjazm: Mamy etap wypłaszczenia się i niewielkiej tendencji spadkowej, ale jak widzicie państwo po kopalniach takie ogniska mogą wybuchnąć w każdej chwili, jeżeli nie będziemy jednak tego reżimu trzymać — jeżeli te zasady, choćby które są wprowadzone w szpitalach, gdzie wiemy, że pacjent zanim trafi na stół musi być przebadany, że personel powinien się badać przy jakichkolwiek wątpliwościach. To pokazuje, że my ten reżim sanitarny będziemy mieli cały czas.

Czerwiec roku pańskiego 2020. Epidemia koronawirusa jest już praktycznie w zaniku. 14 czerwca odnotowano tylko 375 zakażeń, 15 — 396, 16 — 407, a 17 zaledwie 506.

Johns Hopkins University

Lipiec roku pańskiego 2020. Premier cieszy się. Ja cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. I to jest dobre podejście, szanowni państwo, bo on jest w odwrocie! Już teraz nie trzeba się jego bać! Potem, w innym miejscu chciał też powiedzieć. Chcę też powiedzieć o sytuacji epidemicznej. Drodzy państwo! Uważam, że ona też jest opanowana, bo coraz mniej jest zachorowań. I faktycznie, przed II turą wyborów liczba zakażeń nadal spada.  9 lipca są 262 przypadki zakażeń, 10 — 265, 11 — 305, a 12, w dniu wyborów tylko 370. Potem jest jeszcze lepiej. 27 jest 337 nowych zakażeń, 28 — 502, 29 —512, 30 — 615 i dziś 657. Gołym okiem widać, że nie tylko maleje, nie tylko się wypłaszcza, ale i pierwszą falę mamy już za sobą. Widać to doskonale na wykresie.

Gdy prawdy o tym, że udało się okiełznać epidemię nie dało się już ukryć, p. premier zaczął rozważać różne scenariusze i wyszło mu, że najlepiej nic nie robić. Można — oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu — zamknąć gospodarkę. Całkowicie. Nie organizować wesel, nie chodzić do galerii handlowych. Zamknąć zakłady pracy. Wtedy zapewne mielibyśmy do czynienia z sytuacją taką, że liczba przypadków koronawirusa byłaby niewielka.

Tu przerwijmy panu premierowi w celu przypomnienia, że wtedy, gdy rząd drakońskie obostrzenia wprowadzał liczba przypadków koronawirusa zaiste  była niewielka. Jednak wtedy, gdy obostrzenia znosił była już bardzo duża. Słuchajmy dalej. Ale można do tego podejść w następujący sposób: liczba miejsc w naszych szpitalach. Jednoimiennych. A także liczba dostępnych respiratorów musi być odpowiednio wysoka, żeby zabezpieczyć potrzeby nowych pacjentów, nowych  chorób. Nowych chorych. I dzisiaj mogę powiedzieć, podobnie jak mówiłem miesiąc temu, dwa miesiące temu i tak samo jak mówiłem trzy miesiące temu, że ta proporcja jest dla Polaków bezpieczna. A gdy okaże się, że nie jest? Cóż. Dzisiaj mogę powiedzieć, że myliłem się, podobnie jak myliłem się miesiąc temu, dwa miesiące temu i tak samo jak myliłem się trzy miesiące temu. Mamy około 25% łóżek zajętych, a w przypadku respiratorów jest to współczynnik jeszcze mniejszy. Dwa tygodnie temu (sic!) było to poniżej 15%! A więc jesteśmy bezpieczni!  Dziwne! Dokładnie 12 września 1939 roku ani Wacek ani Zenek, ani miliony Warszawiaków nie czuli się bezpieczni, chociaż jeszcze dwa tygodnie temu nikt Warszawy nie bombardował…

Kto jest autorem sukcesu w walce z koronawirusem? Rząd! Kto ponosi odpowiedzialność za to, że sukces jest mizerny? Oni! Bo Dziś sytuacja jest inna niż kilka miesięcy temu. Po trosze nauczyliśmy się żyć z koronawirusem i trochę mniej się go boimy. To rodzi pewne ryzyka. Mamy więcej zakażeń, bo Polacy przestali przestrzegać zapisów, które ciągle obowiązują. Po pierwsze muszą być przestrzegane limity osób na przykład na weselach. Dlatego rządowy zespół zarządzania antykryzysowego przeanalizuje sytuację. I to jest konkretna, pokrzepiająca wieść. Jak rządowy zespół coś przeanalizuje, to będzie to przeanalizowane. A jak będzie przeanalizowane, to będzie. Na tym polega wyższość tego rządu nad innymi — zdecydowanie łatwiej jest analizować mając dane, niż tworzyć scenariusze w oparciu o przewidywania i ekspercką wiedzę.

Na razie nie powinniśmy obawiać się wirusa, ponieważ działa on niczym zorganizowana grupa przestępcza wyłącznie w ogniskach. Skąd się biorą ogniska? One po prostu są. Wystarczy więc trzymać się od nich z daleka i po kłopocie.

Na koniec przeprowadźmy sobie, ot tak, dla hecy, eksperyment myślowy. Jakie działania trzeba podjąć żeby epidemia nie tylko nie odpuściła, ale objęła jak największy obszar i jak największą liczbę osób? W pierwszym rzędzie należy zachęcić ludzi do spotykania się i — najlepiej — spożywania alkoholu, czyli picia, ponieważ wtedy hamulce łatwiej puszczają, a człowiek robi się odważniejszy. Do tego celu doskonale nadają się wszelkie uroczystości rodzinne, jak chrzciny, wesela, pogrzeby. Można wykorzystać także kina i teatry, ale efekt może nie być tak spektakularny. Wiadomo także, że dzieci i młodzież przechodzą zakażanie bezobjawowo, choć sami zakażają. Problem w tym, że nie udadzą się na wakacje na drugi kraniec Polski, trzeba więc jakoś zachęcić rodziców, choćby za pomocą bonu turystycznego.

Ponieważ, jak chce Morawiecki, Polacy zaczęli ignorować zagrożenie i przestali przestrzegać zasad bezpieczeństwa, więc Niewykluczone, że wróci obowiązkowa kwarantanna dla osób przylatujących z niektórych krajów.

Logika Morawieckiego będzie wkrótce wykładana na najpoważniejszych uczelniach. Jej podstawowy dogmat brzmi: ponieważ odnotowujemy zwiększoną liczbę zakażeń w kraju, to kwarantanną obejmiemy przylatujących pasażerów wybranych samolotów.

Ten skrótowy zapis całego pasma sukcesów nie pozostawia żadnych wątpliwości, że gdyby nie rząd, to byłoby znacznie gorzej. Przecież już w kwietniu było wiadomo, o czym informował mini ster Szumowski, że gdyby Polska nie wprowadziła obostrzeń, to chorych już 3 kwietnia byłoby 8,5 tys.

Niestety, rzut oka na dane wystarczy, by stwierdzić, że mini ster kłamał. Nie trzeba było wprowadzać drakońskich ograniczeń, wystarczyło wprowadzić zaostrzony reżim sanitarny, nakaz noszenia maseczek, zakaz gromadzenia się i badać, badać, badać.


Dane o liczbie zakażeń pochodzą z portalu MedOnet oraz Polska The Times.

Dodaj komentarz