Bełkot

Pan poseł Andrzej Halicki wypowiedział się. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niespotykana w jego środowisku szczerość. Już zapewnienie, że „osobiście uważa” brzmi złowieszczo i pachnie buntem. Na szczęście to, co osobiście uważa, pokrywa się z tym, co osobiście uważa kierownictwo partii, więc kamień z serca. Jednak kuriozalnie robi się wtedy, gdy p. poseł zachęca jednocześnie do mniejszej i większej aktywności i przyznaje, że wielu jego towarzyszy bagatelizuje takie zjawiska, jak wybory, bo wydaje im się, że jakoś to będzie. Co Halicki chce powiedzieć wyborcom? Że on i jego partia nie mają nic do zaoferowania, że płyną z prądem niesieni populizmem, że nie zrobią nic, co mogłoby zostać w ich mniemaniu źle przyjęte przez wyborców. Nie poprą żadnej inicjatywy, nie wezmą udziału w żadnej manifestacji, nie kiwną palcem w żadnej kontrowersyjnej z ich punktu widzenia sprawie. Ciepłą wodę w kranie z czasów Tuska zastąpił obleśny glut.

W każdym mieście ten, kto uważa za swój obowiązek bycie wśród tych osób i uczestnictwo oczywiście będzie… — tłumaczy poseł. Nie tylko ma na to naszą zgodę ale wręcz zachęcamy do tego, ale to jest indywidualny wybór. Ja osobiście uważam, że mniej manifestowania na ulicach, więcej aktywności obywatelskiej w wyborze dobrych reprezentantów, by nie bagatelizować tego zjawiska jak to ma miejsce wśród wielu z nas, czyli krótko mówiąc taki pogląd: jakoś to będzie. Otóż nie. Dzisiaj jesteśmy w takim momencie w Polsce, w którym będziemy w sposób szczególny decydować o przyszłości, także o tych prawach obywatelskich, o godności, o równości, o bezpieczeństwie przede wszystkim, bo to ze sobą jest związane.

Czy można jaśniej wyrazić pogardę dla inteligencji wyborców? Czy zastąpienie Kaczyńskiego Schetyną, a Brudzińskiego Halickim to będzie dobra zamiana?

Nie mniej zdumiewający od słów posła Halickiego jest materiał zamieszczony na portalu oko.press. Otóż według portalu jedne i te same słowa wyrażające homofobiczną nienawiść i pogardę w obronie „polskiej tradycji, religii i moralności” są skandaliczne, ale tylko wtedy, gdy są wypowiadane przez prominentnych działaczy PiS-u. Publikowane na portalu oko.press nie są ani groźne, ani naganne, ani godne potępienia. Są publikowane ponieważ „chcemy je szeroko upowszechnić w kraju i w Unii Europejskiej”. Trudno zaprzeczyć, że cel jest szczytny i ze wszech miar godzien poparcia. Albowiem jeśli takie opinie wygłaszają politycy, to źle, natomiast gdy je szeroko upowszechniają media, to dobrze.

Z jakim problemem mierzy się „portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa”? Z odwiecznym. Bowiem zarówno homo sovieticus, jak i homo christianicus wywodzą się z tego samego pnia, więc podzielają te same przekonania. To z Biblii Lenin zaczerpnął swoje słynne Кто не работает, тот не ест*. To w Biblii sam Bóg każe surowo karać za słowa. W „Księdze Wyjścia” (22:27) jest jeszcze łagodnie:

Nie będziesz bluźnił Bogu i nie będziesz złorzeczył temu, który rządzi twoim ludem.

Ale już w „Księdze Kapłańskiej” (24:16)  już nie ma zmiłuj:

Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Zarówno tubylec, jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciwko Imieniu.

Nawiasem mówiąc warto, a nawet należy mieć świadomość, że odpuszczanie grzechów grzesznikom jest bluźnierstwem. Po pierwsze dlatego, że (Mt: 12:31, Mk 3:29, Lk 5:21)

Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone.

po drugie, zdecydowanie ważniejsze (Mk 2:7, Lk 5:21)

Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga

Czy w tej sytuacji może dziwić, że zwolennikami ostatecznego rozwiązania, „kary” śmierci, są zarówno skrajni komuniści jak i fanatyczni chrześcijanie?

Czego domaga się zarówno portal sprawdzający fakty, jak i wielu postępowców na całym nieomal świecie? Tego samego co Biblia — karania za słowo. Oczywiście nie śmiercią, ale zdecydowanie i bardzo surowo. I tutaj każdy, kto nie jest postępowy, lecz ma odrobinę oleju w głowie musi czuć się tak, jak czuje się ktoś stojący przed ścianą. No bo dlaczego należy karać kogoś, kto uważa inaczej, niż według postępowców powinien? Czego nauczy nauczyciel, który zamiast tłumaczyć zabroni „propagowania” fałszywych informacji na lekcji lub klasówce?

To, co wygadują politycy i ich, a co skwapliwie odnotowuje i szeroko upowszechnia portal oko.press i jemu podobne, to nie jest homofobiczna nienawiść i pogarda. To jest zwykłe nieuctwo i brak kultury. Jeśli ktoś uważa, bo po prostu nie wie jak jest w rzeczywistości, że na przykład Ziemia jest płaska, to należy go uczyć, wyjaśniać, przekonywać, a nie kneblować. Bo od knebla mądrzejszy nie będzie. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że ludzie nierozgarnięci i mało kulturalni będą zachowywać się po chamsku przekonani, że mają rację. Jaki problem załatwi usuwanie ich przemyśleń z sieci?

Już pięćset lat temu pewien duchowny poeta wyraził obawę, że Polak zarówno przed szkodą, jak i po szkodzie głupi. Słabym pocieszeniem jest, że jeśli chodzi o narkotyki i „walkę” z mową wszelaką, to nie tylko Polak. Dlaczego? Bo łatwiej jest zabronić, zakazać, zdelegalizować i karać, surowo karać — bo tak właśnie chce Biblia — niż edukować i wyjaśniać.

Warto więc zapytać: czy gdyby władza uznała, że na przykład  portal oko.press publikuje szkodliwe treści i zaczęła je usuwać, to redaktorzy zmieniliby zdanie? Albo inaczej: czy cenzura szalejąca w hitlerowskich Niemczech, komunistycznej Rosji, kapitalistycznych Stanach Zjednoczonych (tam zwana „poprawnością polityczną”), doprowadziła do wyeliminowania rasizmu czy homofobii? Jeszcze inaczej: jakim trzeba być geniuszem, intelektualnym gigantem, by „walczyć” z przejawami czegoś, co jest głęboko zakorzenione w świętych księgach? Przykład pracownika Ikei, który tylko powołał się na Biblię, u tuzów intelektu nie zapalił czerwonej lampki?

Na koniec najważniejsze z pytań. Jeśli Kuchciński latał, bo Tusk latał, to na czym polega (dobra) zmiana?


* Drugi list św. Pawła do Tesaloniczan 3:10: Kto nie chce pracować, niech też nie je!

 

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. „Obleśny glut…” – ileż w tym poezji, doskonałego i trafnego określenia…. to nawet lepsze niż bełkot. Polska polityka niestety, ale to jest obleśny glut pełen nieudacznych prostaków, bez wizji, bez umiejętności szerszego widzenia rozwoju kraju. Dla nich liczy się tylko „tu i teraz dla nas”.  Halicki już dawno powinien zniknąć z polityki, a został europosłem. Co to Polsce da oprócz zarobków na utrzymanie posła? Halickimi Polska stoi…..

      1. „Przetaczające się przez Senat, Sejm i Rząd lawiny nieudaczników i zawodowych manipulatorów zagarniają coraz większe obszary władzy, a nasze taktowne i przesubtelnione metody walki z nimi są tak samo skuteczne, jak opróżnianie oceanu za pomocą łyżeczki.

        Zanadto pozwoliliśmy im się panoszyć, rozrastać i tworzyć szemrane ugrupowania. Przymykać pobłażliwe oczęta na faszystowskie ekscesy i udawać, że jest ok.”

        Całość:https://studioopinii.pl/archiwa/194135

        1. I całkiem inny temat https://studioopinii.pl/archiwa/194029

          A ten głos traktuję jak swój:

          Magdalena • 9 dni temu

          Prawo głosowania w wyborach politycznych w państwie, których celem jest wszak wyłonienie władzy rządzącej państwem, której to władzy wyłączną prerogatywą jest m.in. stanowienie prawa, w tym prawa karania, oraz nakładanie podatków i ustalanie tysięcznych reguł życia społecznego – powinno być immanentnie powiązane z rezydencją podatkową w danym państwie, to jest czy dana osoba jest w danym państwie podatnikiem, czy płaci podatki od swojej aktywności zawodowej, gospodarczej. Żądanie przez Polonię prawa wybierania władzy rządzącej Polską, w której rzeczona Polonia nie mieszka i nie ponosi skutków rządzenia przez wybraną władzę, jest tak samo nieuprawnione, jak żądanie osoby nie będącej członkiem organizacji prawa wyboru władz tej organizacji. Pora to głośno powiedzieć. Więź emocjonalna Polonii ze Starym Krajem to rzecz odrębna i nie należy jej mieszać z prawami politycznymi. Więź może być pielęgnowana na tysiąc sposobów. Prawa polityczne Polonii to archaizm; dziś w każdej chwili można powrócić na stałe do Starego Kraju i tu cieszyć się wynikiem wyborów lub spijać pianę z nawarzonego w wyborach piwa. Dotyczy to naturalnie nie tylko Polonii amerykańskiej, lecz także każdej innej. Obszerne dane statystyczne z artykułu potwierdzają jedynie, że znacząca część Polonii ma na tyle zdrowego rozsądku, by nie uczestniczyć w wyborach, które nie dotyczą jej życia.