Bajka o odwadze

Dziś… Wróć. Nie możemy posługiwać się kolokwializmami. Język musi być jasny i zrozumiały. A więc w dniu dzisiejszym jest nie tylko połowa czerwca, ale i kościelne święto państwowe, sklepy pozamykane i słońce świeci. W dniu jutrzejszym będzie piątek, ale nie trzynastego. Stojąc na tę chwilę twardo na gruncie tych ważnych ustaleń wykorzystać należy okazję, by opowiedzieć bajkę. W tym celu należy sięgnąć do rymów częstochowskich. Ma być to bowiem skromny hołd, swoiste memento dla zmarłego niedawno w Częstochowie starszego pana, którego policja państwowa wzięła pod swe jakże opiekuńcze skrzydła. Zanim jednak przejdziemy do meritum, czyli do rzeczy, przypomnijmy sobie inną bajkę, o pewnym pastuszku, który prosił kolegów po fachu o pomoc, a gdy mu pomocy udzielić przybyli pokładał się ze śmiechu. Bo to śmieszne jest gdy się kogoś nabierze, zrobi w trąbę, balona względnie konia. Żeby zbytnio nie przynudzać posłużmy się streszczeniem owej historii autorstwa Stanisława Jachowicza:

— Ach, ratujcie! ratujcie! — wołał pasterz młody —
Najpiękniejszą owieczkę wilk mi porwał z trzody.
O, ratujcie, ratujcie! — Przybiegli pasterze,
A on w śmiech: — Jam żartował, on jeszcze nie bierze,
Chciałem tylko doświadczyć, czy dobrze czuwacie,
Może mi się kiedy zdacie.
Ha, ha, ha, jakżem was też wyprowadził w pole.

Raz, drugi się udały podobne swawole,
Ale jednego ranka,
Wilk doprawdy pięknego porwał mu baranka.
Pasterz w krzyk i pomocy zewsząd z płaczem wzywa,
Nikt nie przybywa.

I prosi i błaga,
Nic nie pomaga.
Wilk uniósł zdobycz, pasterz poniósł stratę.
Taką się to za kłamstwo odbiera zapłatę!

Gdy wiemy już w czym rzecz, przyjrzyjmy się sprawie od drugiego końca:

Nie kołaczcie mi tutaj — wołał Polak młody —
Ja nikogo nie wpuszczam do swojej zagrody.
Więc mi w drzwi nie łomoczcie, pod drzwiami nie kwiczycie!
Po co miałbym was wpuścić? Nawet na to nie liczcie!
Nie tłuczcie się po nocy, nie proście daremnie,
Ja wam nie pomogę, radźcie sobie beze mnie.

Wywiera się presję — wpuść ich na pokoje,
Ale ja się nie ugnę, bo ja się nie boję.
Nie boję się sankcji, blokad, trybunałów
Muzułmanów się boję, a także pedałów.

Jednego zobaczę —
ciśnienie mi skacze,
puszczają zwieracze,
Serce wali młotem
Skroń jest zlana potem
Jak jest mysia dziura,
Szybko daję nura!

Lecz gdyby — odpukać — coś mi się tu stało,
Na przykład ktoś napadł lub powybuchało,
To musisz mnie bronić, musisz pomóc mi,
To twoje zadanie, obowiązek psi.

Dodaj komentarz