Bето или смерть

Przez dziesięciolecia spory odsetek społeczeństwa marzył o tym, by Polska była częścią Europy i świata, a nie zamkniętym, klepiącym biedę skansenem. Na spełnienie marzeń trzeba było czekać ponad pół wieku. Wreszcie udało się! Polska została przyjęta do NATO, stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Nie minęło nawet 20 lat od zniesienia kontroli na granicy, a wybrany przez suwerena rząd rozpoczął przyspieszony marsz w przeciwnym kierunku. Lata trwało przekonanie Europy, że polskie instytucje spełniają wymagania, że można je śmiało zaakceptować i włączyć do europejskich struktur. Proces odwrotny jest dużo szybszy. Na przykład doprowadzenie do zawieszenia i ewentualnego wykluczenia Krajowej Rady Sądownictwa z europejskiego systemu zajęło raptem kilkanaście miesięcy. Teraz (cytat bez korekty):

Chrześcijański Kongres Społeczny oraz Instytut na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris od zamierzają wnieść do Sejmu obywatelski projekt ustawy w ramach inicjatywy „Tak dla rodziny, nie dla gender”. Organizacje te postulują wypowiedzenie konwencji stambulskiej i zastąpienie jej Międzynarodową Konwencją Praw Rodziny.

W Brukseli od dwóch dni przywódcy państw należących do Unii Europejskiej toczą rozmowy dotyczące budżetu i funduszu odbudowy gospodarki. Media pokazują migawki, na których widać kto rozdaje karty, kto się liczy, a kto występuje w charakterze dziada proszalnego, który odmawiającemu jałmużny a to podstawi nogę a to plecy opluje. Przesłanie polskiego rządu jest jasne — nam te pieniądze należą się bezwarunkowo i niezaprzeczalnie. Dlatego Polska nie musi spełniać żadnych warunków, dochowywać żadnych zobowiązań, przestrzegać żadnych praw. Nasuwa się analogia z rabusiami. Oni także nie negocjują tylko żądają. I nie tolerują sprzeciwu. Zawiłości sytuacji tłumaczy premier: Jesteśmy po kilkunastu godzinach negocjacji i rysują się różne stanowiska w różnych sprawach, ale chyba trzeba zacząć od najważniejszego: że jest grupa państw, które my nazywamy grupą skąpców, oni się nazywają oszczędnymi, którzy chcą po prostu mniejszego wkładu do tego budżetu, który nazywamy umownie budżetem odbudowy Europy. Jak widać dyplomacja także osiągnęła wyższy poziom, a jedna z jej podstawowych zasad brzmi: należy konsekwentnie i systematycznie znieważać i obrażać tych, z którymi prowadzi się rozmowy i negocjacje.

Nawet dziecko wie, że jeśli rodzice odmawiają mu sfinansowania lodów lub kina, to wystarczy nazwać ich skąpcami, żeby sięgnęli do portfela. Podobnie jest w każdej innej sytuacji. Chłopak zaskarbi sobie większe względy dziewczyny i szybciej osiągnie wymarzony cel gdy nazwie ją wywłoką lub szmatą. Pracownik zyska w oczach przełożonego i natychmiast dostanie podwyżkę, gdy wygarnie mu w oczy co o nim myśli. Funkcjonariusz nie wlepi mandatu, gdy mu się powie kilka słów prawdy o nim i pracy jaką wykonuje. Dlatego Polska nie może cofnąć się ani o krok, ponieważ, jak tłumaczy Patryk Jaki, który co miesiąc przytula bez mała 7.000 euro (ponad 30.000 zł) plus dodatki,

nie ma takich pieniędzy, które może nam proponować niemiecka prezydencja na rozpoczynającym się szczycie, za zgodę na związanie „sznurkiem praworządności” polskiej suwerenności. 700 mld czy 70 bilionów? Żadnych srebrników. Tym bardziej, że co z tego, że najpierw otrzymamy 700 mld, a potem pod byle pretekstem (ponieważ np. nie ma takiej edukacji jak chce UE), będzie je można nam odebrać.

Kilka dni temu Rosjanie dowiedli, że polska dyplomacja i służby wspięły się na nieosiągalny nigdzie indziej poziom. Oczywiście nikomu nawet nie powinno przejść przez myśl, że polski europoseł jawnie działając na szkodę państwa, które reprezentuje, jest na czyichś usługach. Ten stan umysłu scharakteryzował kiedyś sam Jan Pietrzak: Gdybym nie wiedział, że to głupota to bym pomyślał, że prowokacja. Jednak zdecydowanie lepiej wyjaśnili co leży u podstaw takiej postawy panowie Antoni Marianowicz i Ryszard Marek Groński („Najwyższa mądrość” ze spektaklu „Machiavelli”, którego premiera miała miejsce w 1975 roku):

Intryga gładko się mota,
Nie ma powodów do skarg —
Kiedy jest w cenie głupota,
Z mądrością nie chodź na targ!

Głupota stwarza alibi,
Narody spaja jak klej,
Głupcy są zawsze szczęśliwi,
Bezpieczniej żyją i lżej!

Spoglądam na to bez złości
I myślą wybiegam w przód —
Oto najwyższa z mądrości:
Być głupim, głupim jak but.

Sporej części społeczeństwa i władzy udało się to marzenie spełnić.

Co jakiś czas premier Morawiecki grzmi, że opozycja krytykuje lub sprzeciwia się co niezmiernie utrudnia rządzenie. W PRL-u opozycji nie było i dzięki temu Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej. A teraz jest i a to wsadzi patyk w szprychy, a to nasypie piachu w tryby. Przed wyborami 10 maja na przykład, co zostało przez premiera skrzętnie odnotowane, „wsadzała kij w szprychy”, by je (wybory) opóźnić. Potem widząc, że to przynosi efekty zmieniała taktykę i zaczęła huśtać łodzią i sypać piachem w tryby: Część prominentnych ludzi opozycji nie chciała współpracować, chcieli wraz ze sprzyjającymi, wysługującymi się jej mediami huśtać naszą łodzią, starali się rzucać piach w tryby. To zadaje kłam twierdzeniom, że łódź, którą steruje PiS, płynie bez żadnego trybu. I właśnie z uwagi na ten piasek trzeba było zrobić wszystko, by Rafał Trzaskowski nie został prezydentem, bowiem jego wybór to opowiedzenie się za wetokracją, wkładaniem kija w szprychy. Nie, bo nie, weto dla weta, to jest polityka pana Trzaskowskiego, udowodnił to wiele razy, udowodnił poprzez swoje działania wcześniejsze i warto o tym wiedzieć, że taka polityka jest polityką wielkiego ryzyka naszej ojczyzny.

Jaki toczy
Prawdziwego patriotę cechuje prawdziwa polszczyzna

To co w ojczyźnie jest w oczywisty sposób niedopuszczalne poza jej granicami jest wręcz obowiązkiem. Tam wetokracja, weto dla weta to nie jest wkładanie kija w szprychy, to nie jest sypanie piachu w tryby, to nawet nie jest granie na nosie ani igranie z ogniem, to po prostu walka o polski interes. Jaki:

Veto o muerte! Veto albo śmierć! Za każdym razem, kiedy pojawia się mechanizm „praworządności” – veto. Nie ma takich środków, za które Polska mogłaby dać związać sobie ręce w kształtowaniu samodzielnej polityki.

Niestety, brak odpowiedzi na najistotniejsze, kluczowe, fundamentalne wręcz pytanie — czyja śmierć?

Dodaj komentarz