Ateista nie, a teista tak

Ateista to człowiek, który nie wierzy w boga, a teista wierzy. I to jest podstawowa i jedyna różnica. Z faktu bowiem bycia ateistą nie wynika brak wiary. Najlepszym przykładem ilustrującym tę tezę są choćby komuniści wierzący w idee sprawiedliwości społecznej, równość wszystkich obywateli. I narzucający siłą swą wiarę innym – w szczytowym okresie niemal połowie świata. Przy czym – co charakterystyczne – jej kapłani wyłączyli się z owej równości uprzywilejowując siebie i swoich wiernych wyznawców.

Najbardziej bowiem charakterystyczną cechą cechującą wiarę i wiernych jest głęboka wiara w swoją wyjątkowość i przyzwolenie na łamanie reguł. Dlatego nam wolno nie stosować się do przepisów, nam wolno oszukiwać, kłamać, kraść. Dlatego sprawiedliwość jest wtedy, gdy nam się odpuszcza nasze winy, a im nie. Przykładów jest mnóstwo, od wiary w cuda, czyli łamania przez Stwórcę swoich własnych zasad, poprzez Komisję Majątkową, po przekonanie polityków, że władzę zawdzięczają bogu, a nie wyborcom.

Wiara sama w sobie nie jest niczym złym. Zło zawarte jest w dogmacie nakazującym „głoszenie”, „naukę”, słowem w nawracaniu. Trudno bowiem przekonać wierzącego w jednego boga, że inny jest lepszy, sprawiedliwszy, bardziej wszechstronny. Jak udowodnić, że Kubuś Puchatek jest lepszy od Królewny Śnieżki? Wiarę więc najpierw należy narzucić siłą, a potem siłą bronić przed pokusami. Nie przypadkiem pierwsze przykazanie dekalogu nakazuje wielbić tego, określonego boga, a nie żadnego innego. A Człowiek, który pychą uniesiony nie usłucha kapłana ustanowionego tam, aby służyć Panu, Bogu twemu, czy też sędziego, zostanie ukarany śmiercią. (Księga Powtórzonego Prawa 17:12, Biblia Tysiąclecia)

Nie przypadkiem wiara, przynajmniej katolicka, posługuje się nomenklaturą pasterską. Jest duszpasterz i pobożne owieczki. Czyli zwierzątka, które raczej nie zalicza się do kategorii rozgarniętych. Kapłanom przecież sam „dar” wiary nie jest do niczego potrzebny. Ich rolą jest pilnowanie stada, żeby nie wlazło w szkodę, czyli nie przeszło do konkurencji. Zaś rolą trzódki jest zapewnić pasterzom dostatni i bezstresowy żywot.

Przez lata komuniści forsując jedną utopię zwalczali inne. Jeśli w Związku Radzieckim ta walka mogła mieć jakieś szanse powodzenia, bo tam cerkiew podporządkowana jest władzy świeckiej, tak w Polsce nie miała żadnych szans. Na zasadzie przekory. Co jednak ciekawe dziś religia zdominowała państwo i tu i tam. I tam i tu przekraczane są kolejne granice absurdu. I tam i tu co i rusz coś lub ktoś obraża uczucia religijne, instytucję, względnie samego boga. Na przykład agencja Interfax podała, że prawosławnym podpadła komputerowa firma Apple. Jej symbol – nadgryzione ja­błko – owieczki i paterze zdemaskowali jako… promocję grzechu. Imperialistyczni bluźniercy specjalnie umie­ścili na tabletach, iPhone’ach i innym szmelcu nadgryziony owoc, by gloryfikować zwycięstwo szatana, któ­ry – jak wiadomo – skutecznie zareklamował dopiero co stworzonym ludziom owoc z drzewa zakazanego. Dlatego prawowierni wierni ogryzki na elektronice zamalo­wują krzyżykami – uniwersalnym symbolem symbolizującym wszystko z wyjątkiem rozumu.

Dodaj komentarz