Anonimowy wróg ładu i porządku

Nie jest miło gdy człowiek, który uczy się całe życie, dowiaduje się z gazety, że niczego się nie nauczył, że jest głupi, jeśli nie gorzej. Pierwszy kubeł zimnej wody na zadufany łeb wylał p. Prezydent zgłaszając projekt ustawy, uchwalonej właśnie przez Sejm, praktycznie delegalizującej zgromadzenia i manifestacje. Dzięki temu młodzież przeszła błyskawiczny kurs historii i na pytanie „tato, jak było w PRL-u z wolnością zgromadzeń?” otrzymała odpowiedź „tak jak teraz, synu”.

Ci, którzy dziś sięgnęli po gazety, a pamiętają czasy minione, musieli dostać olśnienia. Tak! Teraz wszystko jasne. W kinach widzowie nerwowo gryźli palce (chipsów wtedy nie było w sprzedaży), gdy Terminator udawał się do budki telefonicznej i odczytywał adres śmiertelnego wroga (ściślej wrogini) maszyn. Reżim komunistyczny nie mógł do tego dopuścić. Dlatego w nielicznych budkach telefonicznych nigdy nie było książek telefonicznych (teraz też nie ma, ale nie przez reżim, tylko ze względu na Ustawę o danych osobowych). Wreszcie jednak wiadomo także dlaczego samych budek było mało, a te które były, przeważnie były nieczynne. Chodziło o bezpieczeństwo kraju i walkę z przestępczością!

Scenariusz uświadamiania człowiekowi, że jest idiotą jest za każdym razem podobny. Prześledźmy go na przykładzie dopalaczy. W prasie pojawia się mrożąca krew w żyłach historia młodego człowieka, który „uległ zatruciu„. Po jakimś czasie dowiadujemy się, że zatruł się nie dopalaczem, ale mrożoną rybą pamiętającą czasy Gierka. I że cała rodzina wylądowała w szpitalu po obiedzie, który feralnego dnia mama przyrządziła. Inny przypadek zatrucia okazał się spowodowany nie dopalaczem, ale grzybem. Z kolei przyczyną omdlenia był udar słoneczny, a nie jak donosiła prasa na pierwszych stronach najgroźniejsza odmiana dopalacza „tajfun”.

Po kilku tygodniach bombardowania społeczeństwa hiobowymi wieściami Premier wszystkich Polaków przerwał milczenie oraz haratanie w gałę i ogłosił, że dość tego. Zaostrzył prawo, zdelegalizował środki psychoaktywne, zamknął sklepy, otrzepał ręce w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku i zajął się innymi pilnymi sprawami.

Teraz co jakiś czas dowiadujemy się z prasy, radia, telewizji, Internetu i SMS-a, że nieznani sprawcy pobili młodego człowieka, okradli starego, zdewastowali cmentarz, namalowali na murze komendy olbrzymi napis „chwdp” (częściej malują błędnie przez h, ale na murze komendy nie wypada) i jude raus (Jude z małej litery! Rażące chamstwo!), a policja i służby wszelakie są bezradne jak dziecko we mgle. Dlaczego? Toż to oczywiste! Toż to nawet małe dziecko wie! Czytajmy: „ABW i CBA chciałyby wprowadzenia przepisu, który zobowiązywałby sprzedawców do spisania na specjalnym formularzu danych osób kupujących prepaidy. Tzw. telefony na kartę stanowią jedną z największych przeszkód dla policji i służb w łapaniu przestępców.” W PRL przestępstwa nieznanym sprawcom uchodziły na sucho, ponieważ korzystali anonimowo z budek telefonicznych…

Ale służby specjalne nie byłyby specjalne, gdyby nie zabiegały o specjalne uprawnienia. Już w roku 2009 Rzeczpospolita opisała pomysł na jaki wpadły wspólnie Komenda Główna Policji, Straż Graniczna, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i MSWiA. Wymienione instytucje nie tylko całkowicie samodzielnie opracowały genialne w swojej prostocie rozwiązanie, ale nawet zainicjowały grupę roboczą, która miała za zadanie wprowadzić zmiany do nowelizowanej ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Nie chodzi o ustawę nakazującą każdemu obywatelowi, który popełnił przestępstwo, zgłoszenie się do właściwej ze względu na miejsce zamieszkania komendy policji państwowej, celem złożenia zeznań. Nie. Rzeczone instytucje chcą, żeby użytkownicy Internetu nie tylko mogli być permanentnie inwigilowani, ale żeby jeszcze sami za tę inwigilację zapłacili.

Najwyższy czas ujawnić skrzętnie ukrywaną przed społeczeństwem prawdę, że największą przeszkodą dla policji i służb w łapaniu przestępców jest ich anonimowość. Zgłaszam pomysł, który temu zaradzi. Do wykorzystania i uchwalenia natychmiast za darmo (licencja Creative Commons). Otóż po pierwsze każdemu dziecku po urodzeniu należy na czole tatuować imię, nazwisko oraz PESEL. Po drugie objąć monitoringiem każdy zakamarek, zaułek, mieszkanie, izbę i lokal. Miejsca publiczne, kawiarnie i restauracje wyposażyć dodatkowo w system mikrofonów. Wreszcie po trzecie zrehabilitować i przeprosić Stalina…

Dodaj komentarz