Amputacja kończyny górnej

Trudno naprawdę trudno przestać pamiętać straszne czasy i straszne słowa. Nie musi to być obraz osoby i czasu wypowiadania samych słów, może to być pamięć towarzyszących im latami czynów.

W czerwcu 1956 roku lud wyległ na ulice. Władza ludowa krwawo stłumiła protesty — od kul zginęło ponad pięćdziesiąt osób. I właśnie wtedy, nad ciałami zabitych, tow. Cyrankiewicz Józef pozwolił sobie na wygłoszenie pamiętnych słów: Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podnoszenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej ojczyzny. Później regularnie ginęli inni zabijani lub zamykani na długie lata w więzieniach w interesie walki o podnoszenie stopy, w interesie demokratyzacji, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa.

Od tamtych wydarzeń i słów minęło 64 lata. I oto historia zda się zatoczyła koło i u władzy, tym razem w akcie świadomego wyboru „suwerena”, znaleźli się ludzie o mentalności towarzyszy, posługujący się tym samym językiem. Wtedy wichrzyciele ulegali podszeptom wrażej Wolnej Europy, teraz „za dużo oglądają TVN-u”. Pani Nowacka za dużo ogląda TVN-u i żyje w swojej rzeczywistości — grzmiał w Polsacie wice mini ster aktywów państwowych Janusz Kowalski zapewniając jednocześnie, że całkowicie podziela przekonanie tow. Cyrankiewicza, że z wrogami patyczkować się nie należy: Ja od kilkunastu dni apeluję o to, że gdy ktoś podniesie rękę na polskiego policjanta, który jest symbolem polskiego państwa, to ta ręka powinna być odcięta. Nie przypadkiem te słowa padają w dniu, gdy policja znowu strzelała do tłumu.

W czasach minionych milicja i wojsko strzelało do ludzi na rozkaz. Teraz strzela bez rozkazu. Zaś odreagowywanie, wyładowywanie frustracji na dziennikarzach to standard bardziej białoruski niż europejski. W połączeniu z grożeniem Europie zawetowaniem budżetu, którego celem jest odbudowa gospodarek po zapaści spowodowanej pandemią, stawia to Polskę w bardzo złym świetle. Tym bardziej, że zgodnie z obowiązującą obecnie w kraju doktryną sądy i trybunały nie są władzy do niczego potrzebne, ponieważ to ona decyduje o tym co jest, a co nie jest zgodne z prawem. Dlatego Mateusz Morawiecki skierował do przywódców UE list, w którym rozwinął myśl, zgodnie z którą „co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”.

Po pierwsze, uznaniowe mechanizmy, oparte na arbitralnych, politycznie motywowanych kryteriach nie mogą zostać zaakceptowane, bo nie uwzględniają one istotnych, merytorycznych aspektów prawa europejskiego.

Po drugie, ich przyjęcie mogłoby doprowadzić do usankcjonowania stosowania podwójnych standardów, odmiennego traktowania poszczególnych państw członkowskich UE.

Po trzecie, proponowane rozwiązania są niezgodne z konkluzjami Rady Europejskiej z lipca 2020 i budzą poważne wątpliwości prawne w świetle brzmienia Traktatów.

Punkt trzeci musi budzić zdumienie, ponieważ we wspomnianych konkluzjach stoi jak byk:

Rada Europejska podkreśla znaczenie ochrony interesów finansowych Unii. Rada Europejska podkreśla znaczenie poszanowania praworządności.

I dalej:

Na tej podstawie zostanie wprowadzony system warunkowości w celu ochrony budżetu i instrumentu Next Generation EU. W tym kontekście Komisja zaproponuje środki w przypadku naruszeń przyjmowane przez Radę większością kwalifikowaną.

Przekonanie, że „żadne krzyki i płacze nie przekonują nas, że czarne jest czarne” może poza Polską nie znaleźć zrozumienia. Europejscy partnerzy nie muszą dać wiary zapewnieniom,  że słuszne jest to, co my robimy i dlatego to, czego chcemy nam się po prostu należy, zaś stawianie wymagań i oczekiwanie, że będziemy respektowali prawo, umowy, traktaty i dotrzymywali zobowiązań, to działania polityczne.

Efektem takiego podejścia będzie doprowadzenie do takiej sytuacji, że uznaniowość w przypadku tego mechanizmu zrodzi poważne zagrożenia dla praworządności w UE. Dlatego Polska nie może zaakceptować takiej wersji mechanizmu, prowadzącej do prymatu politycznych i arbitralnych kryteriów nad oceną merytoryczną.

Nie dociekajmy kto najgłośniej ryczy „łapać złodzieja”. Skupmy się na czym innym. Spróbujmy mianowicie odpowiedzieć sobie na pytanie czy kogoś, kto jest nieomylny można oszukać? Słownik języka polskiego twierdzi, że nieomylny «taki, który się nigdy nie myli; też: właściwy komuś, kto się nie myli». Z tego wynika, że takiego kogoś nie da się oszukać, ponieważ jeśli w wyniku oszustwa podejmie niewłaściwą, czyli mylną decyzję, to przestanie być nieomylny. Okazuje się jednak, że nieomylny papież okazał się omylny, ponieważ został oszukany. Na czym polegało oszustwo? Na zatajeniu niektórych informacji z jednej strony i kłamstwie zainteresowanego z drugiej. Tak tłumaczy to przewodniczący Episkopatu Polski arcy biskup Stanisław Gądecki: Przed nominacją McCarricka do Waszyngtonu papież nie otrzymał od biskupów amerykańskich pełnych i kompletnych informacji o jego zachowaniu moralnym, a sam McCarrick skłamał — w liście z 6 sierpnia 2000 roku — że nie miał z nikim relacji seksualnych. Nieomylny papież uznał kłamstwo za prawdę i w oparciu o nie, nie badając sprawy, lekceważąc świadectwa i ostrzeżenia, podjął jedynie słuszną, ponieważ nieomylną decyzję.

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego wynika, że za nieomylnością utytułowanych sług stoi sam wszechmogący z synem (kanon 890)

Misja Urzędu Nauczycielskiego jest związana z ostatecznym charakterem przymierza zawartego przez Boga w Chrystusie z Jego Ludem; Urząd Nauczycielski musi chronić go przed wypaczeniami i słabościami oraz zapewnić mu obiektywną możliwość wyznawania bez błędu autentycznej wiary. Misja pasterska Urzędu Nauczycielskiego jest ukierunkowana na czuwanie, by Lud Boży trwał w prawdzie, która wyzwala. Do wypełniania tej służby Chrystus udzielił pasterzom charyzmatu nieomylności w dziedzinie wiary i moralności. Realizacja tego charyzmatu może przybierać liczne formy.

Szczególnie nieomylny jest Biskup Rzymu (kanon 891)

„Nieomylnością tą z tytułu swego urzędu cieszy się Biskup Rzymu, głowa Kolegium Biskupów, gdy jako najwyższy pasterz i nauczyciel wszystkich wiernych Chrystusowych, który braci swych umacnia w wierze, ogłasza definitywnym aktem naukę dotyczącą wiary i obyczajów… Nieomylność obiecana Kościołowi przysługuje także Kolegium Biskupów, gdy wraz z następcą Piotra sprawuje ono najwyższy Urząd Nauczycielski”, przede wszystkim na soborze powszechnym. Gdy Kościół przez swój najwyższy Urząd Nauczycielski przedkłada coś „do wierzenia jako objawione przez Boga” i jako nauczanie Chrystusa, „do takich definicji należy przylgnąć posłuszeństwem wiary”. Taka nieomylność rozciąga się na cały depozyt Objawienia Bożego.

Czy trzeba lepszego dowodu, że Bóg nie tylko istnieje, nie tylko jest wszechmogący i wszechwiedzący, ale swoje moce wykorzystuje dla dobra owieczek bacząc pilnie by ci, którzy mu służą „trwali w prawdzie”, „umacniali w wierze”, a ich postępowanie było „aktem nauki dotyczącej wiary i obyczajów”?

Dodaj komentarz