Ambona-speech

Od dawien dawna, a na pewno jeszcze przed zaborami, rządzący dla rządzonych to byli „oni”. Dlatego choć w całej niemal Europie władza przechodziła z ojca na syna, my króla sobie wybieraliśmy. Po to, żeby stwierdzić, że „on” jest głupi i nie będzie nam rozkazywał. Nie pozwalam i już! A potem nastały złote czasy, era beztroski, kiedy nie musieliśmy nikogo wybierać i o niczym decydować. Niektórzy co prawda burzyli się, powstawali w obronie polskości, cokolwiek to znaczyło, ale poparcie mieli nikłe. Niektórzy badacze skłaniają się ku tezie że nie przewyższało poparcia jakim cieszyło się PO w ostatnich wyborach (5.629.773 głosów czyli ok. 18%). Dopiero sytuacja międzynarodowa umożliwiła powstanie suwerennego państwa polskiego. Ale ledwie kilka lata później ten dumny naród, który z takim poświęceniem walczył o wolność i swój język, padł na kolana i podpisał akt kapitulacji i bezwzględnego posłuszeństwa, zwany w nomenklaturze dyplomatycznej konkordatem. Po czym przystąpiono do zwracania kościołowi wszystkiego, co mu kiedykolwiek ktokolwiek zabrał, a gdy to okazało się niemożliwe, bo leżało za granicą — wypłaty odszkodowań.

Co było potem, każdy wie. Ale nie każdy wie, że już tow. Gierek tak dalece nasilił prześladowania Kościoła, że Kościół na ziemiach odzyskanych odzyskał majątki, które nigdy do niego nie należały. Gdy więc ktoś usłyszy od biskupa, że dziś jest gorzej niż za komuny, to to jest święta prawda. Dziś bowiem gdzieniegdzie znajdują się ludzie i — o zgrozo — instytucje, które nie chcą wykonywać poleceń. Wtedy coś takiego było nie do pomyślenia. A ponieważ instytucja związana nierozerwalnymi więzami z wszechmogącym jest nienasycona, więc gdyby nawet została jej zwrócona Ziemia w całości, to domagałaby się zwrotu bezprawnie zagarniętego Księżyca, a także Marsa, Wenus i Jowisza. Oraz wypłaty kilku miliardów srebrników tytułem rekompensaty za straty.

Przez wieki  ludzie kościoła wykształcili specyficzny język, mowę bez treści, którą jedni nazywają mową-trawą, inni bełkotem, a uczeni ukuli uczony termin ambona-speech. Taka mowa tylko pozornie zawiera jakiś przekaz, jakąś myśl. Ale próżno szukać wśród wiernych kogoś, kto przyzna, że nie rozumie, nie wie o co chodzi. Zaraz byłby okrzyknięty głupkiem, jeśli nie idiotą, bo wszyscy rozumieją, a on jeden nie. Żeby nie być gołosłownym posłużmy się przykładem. Ale nie kazania, bo to sobie każdy co kilka dni posłuchać i spróbować zrozumieć może sam. Posłużmy się przykładem mowy polityków, bo oni także obywateli mają za durniów.

Pierwsza wypowiedźJeśli mówimy dziś o tym, że ta susza spowoduje, że będziemy mieli zdecydowanie mniejsze uprawy, ale też będziemy mieli zdecydowanie mniejszą ilość bydła hodowlanego, to program i pomysł na wsparcie zarówno tych, którzy w tej chwili produkują i uprawiają rośliny, ale też hodują bydło musi być kompleksową pomocą. Da się jaśniej nie powiedzieć nic? A przecież wielu chciałoby wiedzieć, czy rząd ma coś do zaproponowania tym, których — z powodu suszy, a tym samym zmniejszonych dostaw i wyższych cen żywności — nie będzie stać na zakupy. Bo na tym polega rynek. Jak chłopu uschnie i ma mało, to więcej zarobi na sprzedaży tego, co ma.

Druga wypowiedź: Czas na to, żeby wreszcie przestać mówić, a trzeba zabrać się do pracy. I to jest apel do polskiego rządu i polskiego premiera. Dzisiaj trzeba politykom PO i PSL, którzy pozostawili polską wieś bez jakiegokolwiek wsparcia przez ostatnie osiem lat rządów, przypominać, co można zrobić i jak należy to robić. Słowa „nie da się”, „nie można” powinny zniknąć z języka polityki” . Gdyby znalazł się jakiś dociekliwy dziennikarz, choćby nawet z BBC czy Комсомольской Правды i zapytał:
— A co trzeba zrobić? — usłyszałby odpowiedź
— No przecież mówię! Wziąć się do pracy!
— No to proszę nam przypomnieć co można zrobić.
— Czy pan jest głuchy? Trzeba wziąć się do pracy!
— Jak?
— Ostro!
— Nie da się jaśniej? Nie można bardziej konkretnie?
— Przecież jasno i konkretnie mówię! Słowa „nie da się”, „nie można” powinny zniknąć z języka polityki!

Trzecia wypowiedź (podziękowania dla Podjadka): Nie chcę wrzucać kamyczka do ogródka pana prezydenta, ale mógł zgłosić inicjatywę ustawodawczą. Ja takich uprawnień nie mam. Musiałam działać przez posłów i senatorów. Doprowadziłam do tego, że Sejm i Senat to przegłosował. Pan prezydent, niestety, udaremnił mi to, żebym nie oddawała tych placówek. Tako rzecze  — uwaga! Achtung! внимание! — wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej. Dla niezorientowanych: Platforma Obywatelska to partia, która w koalicji z PSL-em ósmy rok sprawuje władzę w Polsce.*

Każdy w demokratycznym kraju ma prawo pleść to, co mu ślina na język przyniesie. Ale żeby zaraz takich ludzi wybierać? Po czym szlochać, że „oni” nic nie potrafią? No nie potrafią. I wcale się z tym nie kryją!

 

____________________

* Dalsze wywody są równie interesujące. Na pytanie dziennikarza jak się czuła, kiedy dowiedziała się, że w ostatnich dniach urzędowania prezydent Bronisław Komorowski nie podpisał forsowanego przez warszawski ratusz gniota legislacyjnego, czyli tak zwanej małej ustawy reprywatyzacyjnej wiceprzewodnicząca PO zaszlochała: Bardzo się zdenerwowałam. Byłam rozżalona i rozgoryczona. Liczyłam, że jeżeli pan prezydent ma wątpliwości, to tę ustawę podpisze i wyśle do Trybunału Konstytucyjnego. Ale podpisze. Ustawa zahamowałaby chociaż zwrot części pięciu działek, na których znajdują się żłobek, przedszkole, trzy szkoły. Zwroty już są podpisywane. Gdyby prezydent ustawę podpisał, nie musiałabym w tym momencie tego zwrotu dokonywać. Jeszcze raz przypomnijmy: PO rządzi już 8 (słownie: osiem) lat!

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Odniosę się tylko do tej drugiej wypowiedzi. Gdyby ludzie chociaż troszkę interesowali się tym co było, tym co jest, to by zrozumieli słowa pani Szydło. Jej syn podobno zostanie księdzem. Z takim wsparciem rodzinnym ma dużą pewność na awanse. Pani Szydło tak o rolników się nie zamartwia, a o dochody Kościoła katolickiego, który jest największym beneficjentem dopłat rolnych od diabła unijnego.To troska o przyszłość potomka gdy już hierarchą zostanie.