Aby wychowywać… Aby przeciwdziałać… Aby z wiatrakami wygrać…

Weźmy takie narkotyki. Co zaliczymy do tej kategorii, to kwestia umowna. Umawiamy się, że narkotykiem jest wywar względnie napar z jakiegoś zioła, susz, a nie jest nim końcowy produkt fermentacji lub destylacji, względnie inne ziółko wysuszone. I już, dzięki właściwej definicji można posiadanie jednych roślinek ścigać z całą surowością prawa, a innych nie. Co ciekawe, alkoholizm, który dotyka milionów nie wymaga przeciwdziałania, wystarczy wychowanie w trzeźwości. W przypadku narkotyków wychowywać nie ma sensu. Trzeba przeciwdziałać. No więc przeciwdziałamy.

Tu dykteryjka. Pewnego poranka domowników obudziło łomotanie do drzwi. Zaspany gospodarz otworzył i ujrzał kilku funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej z łopatami w rekach. „Otrzymaliśmy informację, że na posesji obywatela przechowywana są antysocjalistyczne druki bezdebitowe. Przystępujemy do czynności służbowych.” Po kilku godzinach spoceni funkcjonariusze oznajmili, że obywatel miał szczęście, bo donos się nie potwierdził, niczego nie znaleziono, ale lepiej żeby uważał. Wieczorem zadzwonił telefon. „Cześć Józek, mam nadzieję, że się nie gniewasz. Nie miałem jak cię uprzedzić. Wysłałem ci ekipę, która u mnie wczoraj ogródek skopała.” Dziś ogródek na koszt państwa skopie brygada antynarkotykowa. Przyjedzie natychmiast. Ale jeśli jesteś gwałcona, bity, okradany lub okładana poczekasz od 6 minut w Białymstoku, do 25 minut w Krakowie. Wiec trzymaj się. Koniec dykteryjki. Do rzeczy.

Wychowanie w trzeźwości polega z jednej strony na podejmowaniu działań zmierzających do ograniczania spożycia napojów alkoholowych oraz zmiany struktury ich spożywania, inicjowania i wspierania przedsięwzięć mających na celu zmianę obyczajów w zakresie sposobu spożywania tych napojów, działania na rzecz trzeźwości w miejscu pracy, przeciwdziałania powstawaniu i usuwaniu następstw nadużywania alkoholu, a także wspierania działalności w tym zakresie organizacji społecznych i zakładów pracy. Z drugiej zaś strony Obrót hurtowy w kraju napojami alkoholowymi o zawartości powyżej 18% alkoholu może być prowadzony tylko na podstawie zezwolenia wydanego przez ministra właściwego do spraw gospodarki.

Z kolei przeciwdziałanie narkomanii polega głównie na zwalczaniu niedozwolonego obrotu, wytwarzania, przetwarzania, przerobu i posiadania substancji, których używanie może prowadzić do narkomanii oraz nadzór nad uprawami roślin zawierających substancje, których używanie może prowadzić do narkomanii. Kto za to zwalczanie płaci? Oczywiście podatnicy i płatnicy składek: Zadania, o których mowa (…), są finansowane ze środków własnych podmiotów wykonujących zadania w zakresie przeciwdziałania narkomanii, środków przeznaczonych na realizację programów zdrowotnych finansowanych z części budżetu państwa, której dysponentem jest minister właściwy do spraw zdrowia, oraz środków Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie należy dać się zwieść określeniu „środki własne”. Bo to są także pieniądze podatników. Własnych środków żaden polityk nie zaryzykuje.

Wiemy co to jest alkoholizm, potocznie zwany pijaństwem. Co to jest narkomania? To proste: narkomania to stałe lub okresowe używanie w celach innych niż medyczne środków odurzających lub substancji psychotropowych albo środków zastępczych, w wyniku czego może powstać lub powstało uzależnienie od nich. Wato zwrócić uwagę na karkołomną ekwilibrystkę słowną mającą na celu wyłączenie z definicji alkoholu i tytoniu. Co to jest ten „środek zastępczy”? Otóż środek zastępczy to substancja w każdym stanie fizycznym, która jest trucizną lub środkiem szkodliwym, używaną zamiast lub w takich samych celach innych niż medyczne jak środek odurzający lub substancja psychotropowa. Czyli, mówiąc po ludzku, substancja zastępcza to wszystko, czym można się odurzyć lub zatruć, poza alkoholem i żywnością.

Gdy wczytać się w ustawę o „przeciwdziałaniu narkomanii” nie można oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi o żadne przeciwdziałanie, tylko o stałe źródło zajęcia i dochodów dla całej rzeszy urzędników (których dzięki ostatnim światłym reformom sporo przybyło). Zadania w zakresie przeciwdziałania narkomanii realizują organy administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego w zakresie określonym w ustawie. A także przedszkola, szkoły i inne, szkoły wyższe, zakłady opieki zdrowotnej i inne, jednostki Wojska Polskiego, Policji i Straży Granicznej, organy celne, jednostki organizacyjne Służby Więziennej, ośrodki pomocy społecznej, środki masowego przekazu. Słowem kto żyw, z wyjątkiem Kościoła, przeciwdziała.

Kuriozalność takich sztucznych podziałów, umieszczania składników jednego zbioru w różnych szufladkach można sobie uzmysłowić na przykład na przykładzie raka. Wyobraźmy sobie „Ustawę o wychowaniu w zdrowiu” z jednej strony i „Ustawę o przeciwdziałaniu rakowi” z drugiej. Wychowanie w zdrowiu polegałaby miedzy innymi na podejmowaniu działań zmierzających do ograniczania spożycia żywności śmieciowej, nafaszerowanej środkami chemicznymi, spulchniaczami, emulgatorami, wzmacniaczami smaku, osłabiaczami smrodu i temu podobnymi substancjami oraz zmiany struktury ich spożywania z jednej strony oraz inicjowaniu i wspieraniu przedsięwzięć mających na celu zmianę obyczajów w zakresie sposobu spożywania tych produktów, działania na rzecz świeżości, przeciwdziałania powstawaniu i usuwaniu następstw zatruć żywnościowych, a także wspierania działalności w tym zakresie organizacji społecznych i zakładów pracy z drugiej.

Z kolei raka „zwalczałby” art. 62: Kto, wbrew przepisom ustawy, posiada raka, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

W tym miejscu warto jeszcze zapoznać się z art. 55. Stanowi on, że Kto, wbrew przepisom ustawy, dokonuje przywozu, wywozu, wewnątrzwspólnotowego nabycia, wewnątrzwspólnotowej dostawy lub przewozi przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (…) środki odurzające, substancje psychotropowe lub słomę makową, podlega grzywnie i karze pozbawienia wolności do lat 5. Oraz Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w ust. 1, jest znaczna ilość środków odurzających, substancji psychotropowych lub słomy makowej albo czyn ten został popełniony w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, sprawca podlega grzywnie i karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. A teraz pytanie. Ile osób zostało skazanych za przewóz, wywóz i nawóz znacznej ilości środka, a ile za posiadanie nieznacznej? Można za to zaobserwować zadziwiającą (dla polityków) prawidłowość – im bardziej restrykcyjne prawo, tym łatwiej zdobyć to, co zakazane.

Czy zamiast nie szczędząc pieniędzy podatników ścigać posiadaczy kilku liści marihuany nie taniej i uczciwiej będzie zakwalifikować ją do tej samej kategorii, do której należą liście tytoniu? Dlaczego p. Premier, który potrafi we wtorek dokonać reformy emerytalnej, we środę wykastrować pedofilów (poza noszącymi sutanny), we czwartek zdelegalizować hazard i znaleźć jeszcze czas na haratanie w gałę, dotąd nie poszedł po rozum do głowy, choć sam marihuanę popalał i może jeszcze kilka listków zaplątało się w starych ciuchach? Syna chociaż ostrzegł? Z lepszym skutkiem niż w przypadku Amber Gold?

Choć mowa o narkotykach, zwanych dla ułatwienia „środkami zastępczymi”, to skupiam się na marihuanie, bo dzięki ekwilibrystykom prawnym i filipikom poselskim oraz akcjom policyjnym  została za darmo rozreklamowana i wypromowana lepiej niż wszystkie reklamowane za ciężkie pieniądze produkty razem wzięte. I którą można bez żadnego problemu kupić niemal wszędzie. A w tle Kora J. z Maanamu z trzema gramami i Marcin P. z Amber Gold z sześcioma wyrokami.

Dodaj komentarz