Absolutnie obrzydliwy skandal

Przez długi czas czołowe miejsce listy ksiąg zakazanych Kościoła Katolickiego okupowała Biblia. Za jej studiowanie i tłumaczenie groziły surowe kary, z karą śmierci włącznie. Przekonał się o tym na własnej skórze Anglik William Tyndale, który postanowił przetłumaczyć Pismo Święte na angielski. Najpierw rok spędził w więzieniu, a potem został w imię boże uduszony i spalony na stosie. Od tego czasu zaszły pewne zmiany i dziś jeśli nawet płonie gdzieś jakiś stos, to jest to stos na którym palone są książki, a nie ich autorzy. Co oczywiście nie znaczy, że autorzy mają pełną swobodę, co to, to nie. Co i rusz któryś albo jest pouczany, że tak pisać nie wolno, albo jest ciągany po sądach. Choć Tomasz Gross nie musi przepraszać za książkę o Jedwabnem, to już prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski muszą przeprosić za informacje jakie podali w książce „Dalej jest noc”. Oczywistą oczywistością jest, że sąd wydający wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej lepiej od profesorów historii wie jak było i jaka winna być treść pracy naukowej.

Współcześnie cenzura przybiera najróżniejsze formy. Najczęściej jest to próba wykorzystania prawa do zamknięcia komuś ust lub nałożenia knebla. Na inny pomysł wpadła serwująca prawdę całą dobę telewizja TVN24, która regularnie transmituje wystąpienia i konferencje prasowe przedstawicieli władzy i lewicy w całości i z reguły często, bywa że w pół słowa, przerywa konferencje prasowe posłów Koalicji Obywatelskiej dotyczące nieprawidłowości. W PRL-u, gdzie cenzura była elementem składowym demokracji socjalistycznej, o wielu aspektach rzeczywistości i historii mowy być nie mogło. Za „rozpowszechnianie” informacji o prawdziwych sprawcach zbrodni katyńskiej można było mieć spore nieprzyjemności, a na straży „prawdy historycznej” stał sąd. Jednak nawet wtedy nikomu nie przyszło do głowy wyciąganie konsekwencji wobec tych, którzy na lekcjach omawiali konstytucję Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Pod patronatem Biura Rzecznika Praw Obywatelskich Fundacja KORD, czyli „Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych” zorganizowała Tour de KonstytucjaPL. Na dedykowanej akcji stronie można przeczytać między innymi, iż

Tour de Konstytucja PL wydarzenie dla wszystkich demokratów z udziałem artystów, prawników i osób zaufania społecznego. Obrona praw obywatelskich w świetle ostatnich wydarzeń w tzw. Trybunale Konstytucyjnym, a związanych z honorowym Patronem Tour de Konstytucja — Adamem Bodnarem, RPO VII kadencji — nabrały szczególnego znaczenia. W 2021 roku mija setna rocznica uchwalenia pierwszej pełnej Konstytucji [ustawa z dnia 17 marca 1921 r. – Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej] po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Uczcimy ją dwumiesięczną podróżą kapsuły z egzemplarzem Konstytucji, a towarzyszyć nam będą ludzie, którzy demokrację mają w sercu.

Propagowanie Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, zwłaszcza wśród dzieci, nie spotkało się z aprobatą władców. O „skandalu” w stylu Trybuny Ludu z najlepszego okresu napisał portal wpolityce.pl.

Tour de Konstytucja, czyli polityczna i obwoźna impreza „kasty” sędziowskiej, KOD, prokuratorów i „Strajku Kobiet” ma wyjątkowo słabą frekwencję. Czy to dlatego, dziś w Dobczycach, na plac, gdzie przemawiał m.in. sędzia Żurek sprowadzono dzieci z przedszkola oraz lokalnej szkoły podstawowej? Nagraniem z dziećmi chwali się Komitet Obrony Demokracji. W trakcie „wykładu” dziec i usłyszały, że walka z „turystyką aborcyjną” jest niezgodna z konstytucją”.

Do bulwersującego zdarzenia doszło dzisiaj w małopolskich Dobczycach. Na nagraniach widzimy przemawiającego sędziego Waldemara Żurka, który mówi nie tylko o konstytucji, ale także o sytuacji Polski w Europie. Oczywiście krytycznie. Tuż po nim przemawiają przedstawiciele KOD oraz prokuratorzy z Krakowa (warto spytać ich przełożonych co śledczy robią w trakcie politycznej imprezy, kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa). Generalnie zaledwie kilku gapiów obserwuje przemowy działaczy „kasty” sędziowskiej oraz jej sojuszników z prokuratury. Wieje nudą. Nagle jednak sytuacja się zmienia. Na plac wchodzi grupa przedszkolaków wraz z ich opiekunkami. Dzieci i przedszkolanki witane są gromkimi okrzykami. Dzieci otrzymują chorągiewki, panie z przedszkola egzemplarze konstytucji.

Na takie pogwałcenie dobrych obyczajów i swobód obywatelskich gniewem zawrzał osobiście sam mini ster od edukacji i nauki Przemysław Czarnek. To jest skandal. Natychmiast zainterweniuję. To obrzydliwy skandal, który będę wyjaśniał. Użyję wszystkich narzędzi, które ma do swojej dyspozycji minister edukacji i nauki. Kurator oświaty natychmiast będzie podejmował czynności w tej sprawie — oznajmił. W PRL-u za coś takiego ludzie tracili pracę, a czasem szli do więzienia. Na szczęście Polska jest dziś krajem w pełni demokratycznym, bardziej nawet niż Białoruś, dlatego To jest absolutny skandal, który będziemy rozważać również w kategoriach postępowania dyscyplinarnego wobec tych, którzy doprowadzili do tej indoktrynacji dzieci i młodzieży, które zostały użyte w celach politycznych. Co do tego nie mam wątpliwości. Mamy władzę i nie zawahamy się jej użyć! Raz na zawsze wybijemy z głów obywateli bałamutne przekonanie, że to co nie zabronione jest dozwolone! Każdy musi mieć świadomość, że łamie prawo nie wtedy, gdy łamie przepisy, lecz wtedy, gdy władza uzna jego działanie za bezprawne! Mordy zdradzieckie w kubeł!

Słowa ministra Czarnka doskonale komponują się z połajankami jakie pod adresem białoruskiej działaczki opozycyjnej wystosował Ryszard Terlecki. Wicemarszałek polskiego Sejmu kilka dni po uprowadzeniu z pokładu polskiego samolotu Ramana Pratasiewicza żali się kobiecie, która zmuszona została do szukania schronienia zagranicą, że

Platforma Obywatelska, wraz ze swoim koalicjantem PSL, rządziła w Polsce przez osiem lat. Moje środowisko polityczne pozostawało w opozycji i było w tym czasie traktowane jak ugrupowanie, które nie ma prawa uczestniczyć w życiu publicznym. Platforma dysponowała pełnią władzy: Prezydent, rząd, obie izby Parlamentu, większość samorządów, wymiar sprawiedliwości, instytucje i służby kontrolne, niemal wszystkie media, instytucje gospodarcze, środowiska celebrytów, a także ogromne środki finansowe pozostawały pod całkowitą kontrolą ówczesnej władzy. Prawo i Sprawiedliwość nigdy takiej władzy nie miało i nie ma jej obecnie.

Niestety, Cichanouska może mieć problem ze zrozumieniem dlaczego mimo, iż Platforma dysponowała pełnią władzy żaden działacz opozycyjny nie musiał szukać schronienia zagranicą. Także w obliczu tego, co dzieje się w jej ojczyźnie może nie być w stanie pojąć jakim cudem tak nieludzko traktowane ugrupowanie opozycyjne zdołało przeją władzę i to nie w drodze zamachu stanu, przewrotu, względnie rewolucji, lecz ot tak, po prostu wygrywając wybory.

Chciałbym, żeby przyjmując zaproszenie na zjazd antyrządowej organizacji miała Pani świadomość, że staje po jednej stronie politycznego sporu, jaki toczy się w Polsce. Polski rząd wielokrotnie upominał się w Europie o wsparcie dla wolnej Białorusi, finansował niezależną telewizję „Biełsat”, udzielał białoruskim działaczom niepodległościowym różnorodnej pomocy, upominał się o prawa mniejszości Polskiej na Białorusi. Tymczasem Pani planuje udział w zjeździe, organizowanym przez polityków, którzy nie uznają wyniku demokratycznych wyborów, kwestionują legalność państwowych instytucji, grożą po przejęciu władzy sankcjami karnymi wobec przeciwników, wspierają łamiących prawo sędziów.

Przedstawicielka opozycji powinna mieć świadomość, że zarówno na Białorusi jak i w Polsce spotykanie się z przedstawicielami opozycji jest niedopuszczalne. Niezmiernie trudno jednak może być komuś pochodzącemu z kraju, w którym sądy wydają wyroki nie w oparciu o przepisy lecz zgodnie z oczekiwaniami władzy wytłumaczyć, że także w Polsce „sędziwie łamią prawo” wtedy, gdy nie orzekają po linii władzy.

Wydaje mi się jednak, że z braku rzetelnej wiedzy źle przysłużyła się Pani sprawie Białoruskiej w Polsce, afiszując się z politykami partii, która sześciokrotnie przegrała wybory (dwa razy prezydenckie, dwa razy parlamentarne, samorządowe oraz europejskie), a tym bardziej deklarując udział w ich politycznym, antyrządowym przedsięwzięciu. Tym samym zraziła Pani znaczną część Polaków do wspierania Pani jako białoruskiego Prezydenta-Elekta.

Czy można jaśniej dać do zrozumienia, że władza jest tym bardziej demokratyczna im więcej razy wygrywa wybory? Na koniec wicemarszałek bez skrępowania informuje zmuszoną do szukania schronienia zagranicą kobietę, że osobiście wspierał rozwój i umacnianie stosunków bilateralnych z białoruskim reżimem.

Na koniec muszę zauważyć, że należę do tych polityków, którzy po naszym zwycięstwie wyborczym w 2015 roku przecierali szlak kontaktów z Białorusią, zamrożonych przez poprzednie osiem lat, a więc za rządów Platformy i PSL. Kilkakrotnie byłem w Mińsku i innych miastach, spotykając się z politykami obozu władzy, nie po to, aby tę władzę uwiarygadniać, ale by przekonywać, że oprócz Rosji istnieje inna możliwość wyboru.

Lektura listu wicemarszałka jeży włosy na głowie. Zwłaszcza jeśli ktoś choć trochę orientuje się w sytuacji i nie cierpi na zaniki pamięci.

Polski rząd wielokrotnie upominał się w Europie o wsparcie dla wolnej Białorusi, finansował niezależną telewizję „Biełsat”, udzielał białoruskim działaczom niepodległościowym różnorodnej pomocy, upominał się o prawa mniejszości Polskiej na Białorusi.

Waszczykowski, mini ster spraw za granicznych w rządzie Beaty Szydło: My tylko ograniczamy dotacje, natomiast nie jesteśmy właścicielami Biełsatu, jestem tylko jednym z donatorów. Biełsat ma możliwość zreformowania się, ma możliwość poszukiwania innych donatorów, być może z innych podmiotów, bądź w polskim rządzie bądź w prywatnym biznesie, donatorów międzynarodowych. W wywiadzie dla „Wprost” tłumaczył dlaczego rząd zamierza przestać wspierać Biełsat finansowo: Ja nie chcę grać z Białorusinami. Ja chcę się z nimi ułożyć. Czy po 10 latach funkcjonowania Biełsat polepszył relacje polsko-białoruskie? Czy Związek Polaków na Białorusi został zarejestrowany, czy skasowany? Skoro tamte instrumenty nie doprowadziły do polepszenia relacji, to może spróbujmy innych.

Trudno zrozumieć na co liczą ci, którzy z entuzjazmem przyjmują tego typu inicjatywy przedstawicieli obozu władzy. Co można osiągnąć grając na nosie całemu światu, lekceważąc wszystkich wokół, prężąc nieistniejące muskuły? Słoń tupiący nogą wzbudza szacunek, mrówka tupiąca nogą budzi politowanie.

Dodaj komentarz