A profesor już od środy popłynęła z prądem wody

Pani profesor Magdalena Środa, która mężnie broniła… O boże! Co ja wygaduję!? Mam nadzieję, że żadna z pań nie poczuła się znieważona. Jeśli tak to serdecznie przepraszam. Pani profesor Środa oczywiście nie mogła bronić mężnie, lecz jako kobieta żennie, w ostateczności odważnie panią posłankę Nowicką, własną piersią (to chyba można ujawnić) osłaniając przed gwałtem. Obrona powiodła się doskonale, bowiem obroniona zdrowa i cała stanowisko zachowała.

Dzisiaj w Gazecie Wyborczej p. prof. w felietonie zatytułowanym Demokracji potrzebne są okulary dostrzega niewidoczne i ostrzega przed nim. Dyskryminacja jest często niewidoczna dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami spostrzeżeniem. Mimo, że jest niewidoczna, to widać wyraźnie, że Paweł Kukiz, nowy bard wojowniczej prawicy, promując jednomandatowe okręgi wyborcze, promuje jednocześnie polityczną dyskryminację kobiet. Jak widać trzeba bardzo uważać z akcjami promocyjnymi, bo gdy na przykład obrodzą śliwki, promocja węgierek może być odebrana jako dyskryminacja Polek. Dlaczego jednomandatowe okręgi wyborcze są polityczną dyskryminacją kobiet? Bo W takim bowiem systemie wyborczym przebijają się ci, którzy mają już doświadczenie, układy i możliwości łatwego dotarcia do wyborców. Posiadanie doświadczenia powinno delikwenta w ogóle eliminować z wyścigu do ław parlamentarnych. Ze słów p. prof. wynika bowiem, że kobieta i doświadczenie to oksymoron. Tylko czy takie postawienie sprawy to nie jest przypadkiem… dyskryminacją podlaną sosem pogardy?

Ale nie tylko Kukiz dyskryminuje. Dyskryminuje także p. prof. Krystyna Pawłowicz, która z kolei dyskryminuje gejów skandalicznymi wypowiedziami. A nie powinna ponieważ wystarczy sięgnąć do nauk św. Jana, który mówi: „Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”. Dalej pani profesor wprawia w zdumienie. Pisze albowiem: Chrześcijaństwo powinno iść więc pod rękę z feminizmem, bo jedna i druga „wiara” mają na celu urzeczywistnienie równości kobiet, mężczyzn, wykluczonych, „innych” i szacunek dla ich godności. Tak. Chrześcijaństwo powinno iść pod rękę. Wpierw jednak powinno nieco i poprawić, i ocenzurować swoją świętą księgę. Bo przeczytać w niej można sformułowany w kategorycznym tonie zakaz: Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość! Albo zalecenie: Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli. Na pocieszenie można tylko dodać, że Pan przyjaźnie obcuje z tymi, którzy się Go boją, i powierza im swoje przymierze. Niezależnie od płci.

Szukanie sojusznika w walce z dyskryminacją u źródeł wszelkiej dyskryminacji, czyli wśród wiernych to albo akt desperacji, albo utrata kontaktu z rzeczywistością. Oczywiście wierni ze swej księgi wybierają to, co im pasuje. Ale stwierdzenie mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny pasuje im jak ulał. Poza tym pani Środa powinna pamiętać co nieco z minionej epoki. A wtedy równo było tak bardzo, że już równiej się nie da. Wszyscy zgodnie z doktryną byli równi, choć niektórzy wbrew niej — jakoś tak się złożyło — byli równiejsi od pozostałych. Ale jeśli chodzi o kobiety, to one były równe jak nigdy i zasuwały jako suwnicowe, traktorzystki, betoniarki, wizażystki, cukiernice, kierownice, równo z mężczyznami w pracy, a po pracy już same w domu. Tak było wtedy, gdy demokracja nie była po prostu demokracją, lecz lepszą jej odmianą — demokracją socjalistyczną. Teraz sobie zafundujemy demokrację skorygowaną.

Jakie jest wyjście? Parytety? Parytety dyskryminują ze względu na doświadczenie. A wyjście jest banalnie proste. Należy zachęcić kobiety, by uwierzyły, że kobiety umieszczone na listach wyborczych są godne (nomen omen) krzyżyka.

Dodaj komentarz