Podłamanie i strach

Jadwiga Staniszkis w telewizji Republika: Ja uważam, że postkomunizm to nie jest kwestia ludzi, ale to jest kwestia metod i jeżeli ja widzę to, co się dzieje w mediach… To jest strach, używanie do brudnej roboty ludzi zależnych, albo podłamanych… Myślę o PiS-ie i sposobie przeprowadzania tych kroków. To jest dla mnie komunizm, który bazował na najgorszych cechach człowieka.

W wywiadzie powiedziałam coś niemiłego o waszej stacji… Widziałam co było na dużym ekranie. Na dużym ekranie były albo zakupy jakichś majtek, albo tylko propisiackie wypowiedzi później wyselekcjonowane, nie na żywo… Media powinny być absolutnie niezależne. Wykorzystywanie takiego mechanizmu… Przecież widzę co w Jedynce. Bez przerwy pogrzeb ojca Góry, jakieś uciekanie w takie bezpieczne nisze… I ja wyczuwam na odległość strach.

Tutaj wkracza kompletnie zaskoczona prowadząca, Katarzyna Gójska-Hejke i jąkając się tłumaczy, że nie jest tak, jak mówi prof. Staniszkis. U nas nikt nikogo nie zastrasza, żadni politycy PiS-u tutaj niczego na nas nie wymuszają i nie wiem zupełnie o czym pani mówi.

Na potwierdzenie słów p. Gójskiej-Hejke nie trzeba było długo czekać. Oto dzień później całkowicie samodzielnie i suwerennie telewizja Republika zaprezentowała materiał dotyczący wywrotowej roboty odwetowców z KOD, wieńcząc go stosownym komentarzem. Z głównego wydania  informacji „Dzisiaj”, jak dawniej z Dziennika Telewizyjnego, a później konferencji Jerzego Urbana, telewidz dowiedział się, że Podczas marszu KOD na Krakowskim przedmieściu doszło do ataku na jedną z mieszkanek, która zwróciła uwagę protestującym, że powinni okazać szacunek obeliskowi poświęconemu ofiarom Katynia. Według jej relacji została otoczona przez grupę z flagami i uderzona. Oburzony syn kobiety umieścił wpis na Facebooku potępiający napastników.

Ktoś, kto nie jest z Warszawy i chciałby zobaczyć jak wygląda poświęcony obelisk na Krakowskim Przedmieściu zamiast widoku obelisku musiał zadowolić się widokiem „syna kobiety”, który przedstawił alternatywny scenariusz: Moja matka wychodząc z budynku Stowarzyszenia Pisarzy Polskich natknęła się na demonstrację KOD-u. Skręcając w Podwale usłyszała od jednej z kobiet, która niosła flagę polską „Ach znowu ten Katyń i Katyń przejść nie można”. No i moja matka kulturalnie zwróciła tej pani uwagę, że w ten sposób profanuje polską flagę, co spotkało się z agresją osób, z którymi ta pani szła. Otoczyli moją matkę, zaczęli krzyczeć „pisówa, pisówa”, popychać. Na szczęście grupa przechodzących mężczyzn zareagowała i towarzystwo się rozpierzchło.

Nie ma najmniejszego znaczenia, że to co mówiła dziennikarka nijak się ma do opowieści syna. Liczy się fakt, że nikt nikogo w telewizji do niczego nie zmuszał. Wewnętrzny imperatyw nakazywał znaleźć jakiś materiał dowodzący, że KOD to element przestępczy i antydemokratyczny, więc znaleziono. Dęta historia, czy raczej histeria posłużyła za tło komentarza, po wysłuchaniu którego najmniej kumaty telewidz nie będzie miał już żadnych wątpliwości z jakim sortem ludzi ma właśnie do czynienia: Od obrońców słowa do atakujących wszystkich, którzy bronią wartości tradycyjnych. Osią wszystkich protestów tak zwanego Komitetu Obrony Demokracji jest nienawiść do jednej osoby — Jarosława Kaczyńskiego, lidera formacji, która odebrała władzę koalicji PO i PSL. Znienawidzony jest też elektorat PiS, a nawet ci, którzy stają po stronie zmian

Nie można w tym miejscu nie zauważyć diametralnej zmiany tak zwanej narracji. Oto już nie suweren powierzył władzę PiS-owi, lecz PiS ją sobie od koalicji odebrał samodzielnie. A skoro wyborcom nic nie zawdzięcza, to i liczyć się z nimi nie musi. Trudno oglądając taki materiał nie mieć skojarzeń z najprymitywniejszymi manipulacjami propagandy komunistycznej. KOD powoli zamienia się w sektę, która czuje się oblężoną twierdzą — przekonuje głos zza kadru, po czym sprawę komentują „przedstawiciele PiS”. Ten materiał to wzorcowy przykład „pluralizmu” w mediach.

Jednak „dobre zmiany” w mediach, wbrew temu co mówi p. prof. Staniszkis, zaczęły się dużo wcześniej. Na przykład w pierwszym ra…

Niestety, musimy już kończyć. Za chwilę wiadomości, a po nich porozmawiamy o prześladowaniu środowisk LGBT przez reżim Burkina Faso.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Jak będzie? Zastanawianie się jest sprawą normalną. Zmiana tak gwałtowna może niepokoić, nawet gdy osobiście nie dotyka. Na razie robione są porządki „na górze”. Czy do porządków „na dole”zbierane są materiały? A może już są zebrane i za każde krytyczne słowo o Ziobrze trzeba będzie ponieść konsekwencje. Może to tylko sprawa czasu.

    Czytając książki o ZSRR długo nie mogłam zrozumieć dlaczego oskarżani przyznają się do winy. Mało tego, tę winę czynią większą. Kajają się, pragną władze przebłagać, a niektórzy wręcz żądają skazania na śmierć za „winy”

    Dlaczego tak? Okazało się, że sprawa była prosta. Oskarżani mieli nadzieję, że tak przyjmując winę (której nie było, która została zmyślona) ochronią swoją rodzinę. Ale i tak nic to nie dawało. Dzieci rozsyłano do różnych dziecińców, młodszym zmieniano nazwiska i oczestwo, starsi szli do łagru. Żony różnie, albo zabijano, albo też szły do łagru.

    Tych zabitych nikt nie liczył. Poszli na konto Wojny Ojczyźnianej.

    Dlaczego o tym napisałam? Strach, podłamanie, donosicielstwo, bieda była po wprowadzeniu zmian na lepsze.