5. Nie zabijaj!

5. Nie zabijaj — to zapis z Dekalogu. Przeczytałam kiedyś, że zapis ten został źle przetłumaczony, a jego pierwotne brzmienie to: nie morduj!

Czy między tymi dwoma słowami ZABIJAJ i MORDUJ jest w rzeczywistości duża różnica? Wszystko zależy od okoliczności. W prawie mordowanie oceniane jest surowiej, jako działanie z rozmysłem, mające na względzie np. dobytek mordowanego, celowe pozbawienie życia. Zabijać można w efekcie, pod wpływem emocji, chwilowej niepoczytalności. I to pozbawianie życia traktowanie jest łagodniej.

Do pisania na ten temat „zachęcił” mnie płynący z Watykanu apel, by po wykorzystaniu wszystkich możliwych środków politycznych, podjąć działania wojenne w obronie chrześcijan.

Trudno orzec na ile to jest wsparcie Amerykanów, a na ile zachęta do krucjaty. Nie płyną wezwania skierowane do samych chrześcijan, ale do wszystkich zdolnych do noszenia broni, by chrześcijan bronili. Buddysta? Przeciwnik zbrojeń i wojen? Mahometanin? Nie ma znaczenia. „Bagnet na broń” i w obronie chrześcijan stawać w gotowości.

Pozbycie się płodu z wadami genetycznymi, w dodatku bez nawet możliwości jednej godziny życia to zbrodnia. Zbrodnia, którą katolicy piętnują, oskarżają przeciwników tak nieludzkiego traktowania kobiety jako zbrodniarzy przeciwko życiu. Życiu, którego nie ma, bo to co istnieje w ciele kobiety, jest tylko odbiciem jej życia.

Jak w takim razie spojrzeć na przyzwolenie, ba, nawoływanie do wojny? Do walki staną przede wszystkim młodzi, silni mężczyźni. Ojcowie, których brak spowodowany wojną odbije się na dzieciach, na stałości i ciągłości rodzin. Poza tym jak pokazują opisy i I i II wojny, wojny w Wietnamie, Iraku, Afganistanie, skutki psychiczne pobytu na wojnie są często skrywanym stanem, rzadko opisywanym. To tragedie ciężkich depresji, niemożności odnalezienia się w cywilu po powrocie z wojny. To często strata rodziny, utrata zdrowia. W imię…..

Z opisów życia na wojnie wynika jasno. Niewinny nie wychodzi nikt, a wielu zostaje mordercami, by ocalić swoje życie. Są żołnierze rozładowujący swój ciągły strach, napięcie szczególną okrutnością do wroga. I nie zawsze jest to przeciwnik z wrogiej armii, a nieszczęsny cywil. Ludzie są gwałceni, torturowani tylko dlatego, że znaleźli się w nieodpowiedniej chwili na drodze sfrustrowanego. Są też bez powodu zabijani. A inni by nie stać się świadkami w sprawie zbrodni, są przymuszani do czynów równie zbrodniczych. Albo zabiją cywila — wroga, albo dostaną kulkę od swojego. Świadków zbrodni ma nie być.

Tak zabójstwo łączy się z morderstwem. Czy wysyłający na wojnę sami wezmą w niej udział? Zdecydowanie nie. Oni będą „potrzebni” na tyłach, dla jakichś ważnych według nich powodów.

Czy idących do boju błogosławieństwo nawet papieża, modły pod jego przewodnictwem, odwoływanie się do różnych świętych, do samego Boga, który WSZYSTKO MOŻE, uratuje walczących?

5. NIE ZABIJAJ!!!

Ale jeśli będziesz zabijał by ratować chrześcijan, to masz księże błogosławieństwo i przyzwolenie. Ksiądz gdzieś na tyłach będzie wznosił modły w Twojej intencji, bo u Twojego boku nie stanie.

W związku z tym co napisałam i świadomym skazywaniem ludzi na kalectwo, śmierć, sama śmierć jako kara jest dopuszczalna, czy nie? Czy należy żywić, dawać miejsce do życia istocie ludzkiej będącej zagrożeniem dla otoczenia, a często i dla siebie?. Czy też dopuszczalne jest eliminowanie takich osób? Jeśli nie, należy je utrzymać przy życiu, to czy każdy nie powinien mieć prawo by powiedzieć NIE, nie pójdę na wojnę?

Zdrowy, pracujący, kochający, będący kochany, z rodziną lub bez niej może być wysyłany na śmierć. Ciało ludzkie, gdzie umysł jest uszkodzony ma być chronione?

5.NIE ZABIJAJ!!! Kiedy tak, a kiedy nie?

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Gdy chodziłem na religię ksiądz katecheta występował — można by rzec — w dwóch stanach. Pierwszy, agresywny, charakteryzował się tym, ze na pytania reagował agresją i targał za ucho lub za włosy. Drugi, dobrotliwy, z kolei polegał na tym, że na pytania odpowiadał przeważnie wyjaśniając, że ta sprzeczność czy niedorzeczność to „wielka tajemnica wiary”.

    Z wielka tajemnicą mieliśmy do czynienia przed wojną, w której po obu stronach udział brali chrześcijanie. Wielką tajemnicą wiary było błogosławienie armii obu stron konfliktu. W imię ojca i syna i ducha świętego Polacy mieli obowiązek zabijać Niemców i vice versa. Oczywiście papież wie co robi judząc przeciw muzułmanom. To wynika bowiem bezpośrednio z wielkiej tajemnicy wiary — jeśli nas zabijają, to robią to zbrodniarze i mordercy. Jak my zabijamy, to robią to bohaterowie i dobrzy chrześcijanie.

    Oczywistą oczywistością jest, że nie można świętej księgi chrześcijan nazwać po imieniu, bo to natychmiast obrazi czyjeś uczucia. W odróżnieniu od chrześcijan, którzy każdą podłą i oszczerczą wypowiedź zwą „prawdą” i gratulują odwagi temu, kto ją wyartykułował.