3 razy nie idź!

W radiu Tok zaproszeni goście* i redaktorzy zapewniają, że na referendum nie pójdą. Dlaczego? Bo są przeciw. Przeciw czemu? Przeciw czemu można być bojkotując demokratyczną procedurę? Są przeciw demokracji. Na pytania w referendum można przecież odpowiedzieć zarówno ‚tak’, jak i ‚nie’. Więc czemu nie pójść i — jeśli się jest przeciw — nie postawić krzyżyka przy kratce ze słowem ‚nie’?

Łatwiej to zrozumieć jeśli sobie uświadomić, że referendum to ani nie wybory, które będą ważne nawet wtedy, gdy weźmie w nich udział 1% wyborców, a zwycięzcy dostaną po kilka głosów, ani akcja zbierania podpisów. Tu liczy się frekwencja. A ta, żeby referendum było wiążące, musi wynosić ponad połowę uprawnionych. Uprawnionych zgodnie z danymi PKW jest 30.709.281.

Dlatego radiowi propagandziści deklarują, że na referendum nie pójdą. Jako światli obywatele wykoncypowali sobie, że jeśli oni są przeciw, to ich świętym obowiązkiem jest zrobić wszystko, żeby wszyscy byli. Nie mogą referendum odwołać, ani — jak komuniści — sfałszować, więc zrobią to, co mogą i to, co zrobić najłatwiej — wpłyną na frekwencję.

Na przykład redaktor Jacek Żakowski jest przekonywujący niemal jak prezes Kaczyński, jeśli nie bardziej. Prezes tłumacząc bojkot głosowań mówił, że Komorowski specjalnie to zrobił, żeby uniknąć dyskusji w tej niesłychanie ważnej dla Polskiej demokracji kwestii. W kraju gdzie dzieją się takie rzeczy po prostu demokracji już nie ma. Żakowski tłumacząc bojkot referendum mówi, że Komorowski specjalnie to zrobił, żeby go obrazić zadając tak idiotyczne pytania. Co gorsze nie jest to tylko sprawa prezydenta. Pytanie te zatwierdził Senat większością głosów — to moim zdaniem jedna z czarniejszych chwil polskiego Senatu, kiedy czysto partyjny, wyborczy interes Platformy wziął radykalnie górę nad interesem państwa i wartościami demokratycznymi. Aż dziw bierze, że pan redaktor, wzorem pana prezesa, nie zażądał od byłego pana prezydenta przeprosin.

Jak widać rozumowanie jest proste — jeśli na coś wygląda, na przykład, że interes bierze górę, to należy zbojkotować jedną z nielicznych, demokratycznych procedur. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak pokłonić się nisko tym, którzy najpierw szczytną ideę referendum przeistoczyli w kosztującą miliony farsę bez żadnego znaczenia, a następnie tym, którzy nawołują do bojkotu tego kadłubka. Godna podziwu i prezesa obywatelska, propaństwowa postawa. Po co myśleć, kalkulować, skoro można zbojkotować?

 

P.S.
Trzecie pytanie brzmi: Czy jesteś za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego, na korzyść podatnika? Tuzy intelektu są przeciw. Uważają, że nie po to parlament tworzy niejasne, zagmatwane, często sprzeczne ze sobą prawo podatkowe, żeby niejasności rozstrzygać na korzyść podatnika. Władza według nich ma zawsze rację, zwłaszcza wtedy, gdy wydusza z poddanych ostatni grosz. Ale tylko pod warunkiem, że nie dobiera się do nich. Wtedy oczywiście racji nie ma. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich stanowczo sprzeciwia się wprowadzeniu do prawa podatkowego nowych regulacji dotyczących kosztów uzyskania przychodu przy umowach o dzieło dotyczących praw autorskich. Komorowski faktycznie zrobił błąd. Powinien zadać czwarte pytanie: „Czy jesteś za wprowadzeniem zasady ogólnej, by dziennikarzy całkowicie zwolnić z obowiązku płacenia podatków?” Gdyby jeszcze dorzucił duchownych, to można spokojnie stawiać dolary przeciwko orzechom, że w każdej audycji i z każdej ambony słyszelibyśmy nawoływania, by wziąć udział w referendum, bo udział w referendum to patriotyczny obowiązek każdego obywatela, a referendum to fundament demokracji.

________________

* EKG – Ekonomia, Kapitał, Gospodarka, 2015-09-04, 09:00, W studio: Aleksandra Sobczak, Grzegorz Cydejko i Rafał Woś.

Dodaj komentarz


komentarzy 10

  1. „Bój się Boga Mazurkiewicz”!!!! to okrzyk z „Królowej Madagaskaru” S. Dobrzańskiego. Odnosił się do człowieka zagubionego, nie rozumiejącego co się wokół niego dzieje.

    Bój się Boga Oby.watelu, to przecież proste. Czego tu nie rozumieć. Żakowscy czują, że zmienia się wiatr historii (a może nie? i co wtedy?) i na wszelki wypadek zapalają świeczkę przed PISem. Jednak i cała świeca nie pomoże, bo szanowny prezes jest pamiętliwy i oszustwo szybko rozezna.

    Czujesz się pytaniami obrażony? Ja, nie. Bardziej urażają mnie głupie mowy, przekrzykiwania się bezmyślne, obrażanie wzajemne i pustosłowie… pustosłowie… pustosłowie… Mimo, że jestem namawiana na zignorowanie, to przez babią przekorność pójdę na referendum, bo wolę by w sprawie wszystkich wątpliwości, nie tylko fiskalnych prawo przemawiało na korzyść obywatela. Należy rozumieć wszystkich obywateli bez podwójnego obywatelstwa. Sama nigdy raczej z tego nie skorzystam, ale zawzięta jestem w sprawach ważniejszych. Jestem przeciwko uprzywilejowaniu fiskalnemu dziennikarzy. Jestem przeciwko przywilejom wynikającym z praw dziennikarskich. Za pisanie ble… ble… ble nic się nie należy. Nie chcę by ze skarbu państwa łożono na partyjne wygłupy. To dwa razy TAK. JOWy? Raz powinno być NIE, ku urozmaiceniu i bezpieczeństwu. Jeśli JOWy mają dać polityków podobnych Kukizowi, to „niech nas ręka boska chroni”.

    To „bój się…dotyczy też obłożenia działalności gospodarczych, wydawniczych, hotelarskich, prawami kleru, równymi z obowiązkiem tych bez przywilejów.”Każdy to czyni, co zyskowi sprzyja: Ksiądz ludzi grzebie, a doktor zabija.” * Czy wyobraziłbyś sobie protest kleru? Z chorągwiami, śpiewem „racz nam wrócić…”, z machaniem tysiącem kropideł. Co tam palenie opon przez tego….gorszego Dudę. Zapach kadzideł przyjemniejszy niż smród opon.Ten najazd na stolicę byłby z większym rozmachem niż bandycki najazd muslimów na Budapeszt.

    Marzenie prowincjuszki oprócz chęci łatwiejszego dostępu do lekarzy, tańszych leków to demokracja na każdym szczeblu państwa BEZ PRZYWILEJÓW – w Polsce, to pewność, że Unia nie zostanie zrujnowana jak Troja, to pewność, że Unia nie upadnie jak Cesarstwo Rzymu zdominowane przez najeźdźców.

    Święta miłości kochanej ojczyzny, czują Cię tylko umysły poczciwe…”*

    Czy Żakowskiego poczciwym nazwiesz? A jego rozmówców? Który z dziennikarzy na miano poczciwego zasługuje?

    ————-

    * Ignacy Krasicki, biskup polski

    1. Nie, nie i jeszcze raz nie. JOW-y nic nie dadzą nikomu. Bo nie JOW-y decydują, tylko wyborcy! Ale prawda, przeciwnikom JOW-ów udało się odwrócić kota ogonem i wyborców wykluczyć z tego procesu. Naprawdę wierzysz, że jeśli w jednym okręgu wystartuje Kukiz i na przykład Borowski albo Łętowska, to wygra Kukiz? To dzięki obecnej ordynacji Kukiz ma duże szanse wejść do sejmu! A wraz z nim dawno nie widziany Dorn Ludwik, dawniej PiS, obecnie PO, niebywale Napieralski Grzegorz, dawniej SLD obecnie PO itd. itp. A Twoim i innych wyborców zadaniem jest tylko pójść i przyklepać te nominacje. Więc wznieśmy okrzyk – wszyscy nie lubiący podejmować samodzielnych decyzji niech będą przeciw JOW-om. Tak im dopomóż bóg i komitet centralny PiS. Reszta niech głosuje TAK!

      1. Łętowską i Borowskiego wybrałabym na pewno, ale moje sąsiadki raczej Kukiza, jeśli wskaże im tę postać…biskup…pleban…Radio M.

        Ludziom jest obojętnie kogo, ale pierwszego z listy „swojej” partii wybiorą.I to jest paskudną rolą Kk. A szatan, anty państwowiec Rydzyk powinien zostać wykluczony ze społeczeństwa i wyrzucony z Polski.

        Przecież nie ma żadnego przedstawiania programów, żadnego ustosunkowania się do czekających Polskę problemów. Jazgot, jak w nieudanym małżeństwie z wredną teściową lub teściem za ścianą. Nikt już nic nie obiecuje, kto ma lepszych plwaczy, ten wygra.

        A „dziennikarze” typu Lis lub Żakowski – szkoda słów.

        Jakiś czas temu pisałam o dziwnej obawie w jakiej tkwię od dłuższego czasu. Wybory mogą być mało znaczące, a wojna stoi u bram. W necie przeczytałam sugestię, że to Putin mający wpływy w Syrii stoi za tym najazdem. Wszystko to być może.

        1. Przepowiadając przyszłość i zarzekając się, że na pewno tak będzie a nie inaczej zapominamy o wielu czynnikach. Najważniejszy z nich jest ten, że przy JOWach to wyborca decyduje. Kartka wyborcza to potężna broń w jego rękach umożliwiająca mu wybranie tych, którzy będą go godnie reprezentować. Przy JOW-ach ten numer nie przejdzie, bo wejdzie tylko ten kandydat, który dostał największą liczbę głosów. Jeden. Oczywiście nie zadziała to od razu, demokracji, odpowiedzialności też się trzeba nauczyć.

          Dziś głosuje się głównie na partie, na nieznanych, przywiezionych w teczkach członków. Więc w zasadzie nie ma znaczenia przy kim stawia się krzyżyk, bo wszyscy kandydaci to starannie wyselekcjonowani przez kierownico partyi działacze, sprawdzeni na wierność i dyspozycyjność. Ten system głosowania sprawia, że wystawia się nazwiska, które się dobrze kojarzą. Więc startują nikomu nieznane Tuski, Kaczyńskie itp. A ponieważ nie wyborca, a szef partii decyduje o miejscu na listach, więc wyborca niczego nie wybiera, tylko zatwierdza nominatów. Dotrze to także do Twoich sąsiadek prędzej czy później.

                  1. „Wyścig do brytyjskiego parlamentu jest dobrą okazją do przyjrzenia się, jak działa system jednomandatowy. W wyborach do Izby Gmin cała Wielka Brytania jest podzielona na 650 okręgów. Z każdego do izby niższej parlamentu wchodzi tylko jeden kandydat. Żeby wygrać, w swoim okręgu musi zdobyć najwięcej głosów, ale nie większość bezwzględną (50 proc. plus 1 głos). Często do Izby Gmin trafiają więc osoby z poparciem około 30 proc. wyborców w swoim okręgu.

                    Taki system głosowania prowadzi do sytuacji, w której znaczna część wyborców nie ma swoich przedstawicieli w parlamencie. Najlepszym tego przykładem w tych wyborach jest wynik nacjonalistycznej partii UKIP Nigela Farage’a. W skali całego kraju jego ugrupowanie zdobyło 3,8 mln głosów, czyli 12,6 proc. Jednak dało to zaledwie jeden mandat w okręgu Clacton na wschodnim wybrzeżu kraju. W większości pozostałych przypadków kandydaci UKIP przegrali z reprezentantami konserwatystów.

                    W co najmniej 90 okręgach udało im się zdobyć drugie miejsce, często z niewielką stratą do liderów. Jednak ze względu na taką a nie inną ordynację wyborczą nie ma to żadnego znaczenia.”

                    Czy dasz obciąć sobie paznokieć, że nasi myśliciele „co by tu spieprzyć, panowie” nie zrobią czegoś gorszego od brytyjskiego pomysłu na wybory?

                    1. Jeśli przeczytać to, co zacytowałaś z odrobiną krytycyzmu to co się okaże? Że to nijak się ma do sytuacji w Polsce. Po pierwsze my już nie mamy w granicach Litwy z Litwinami i Kresów z Ukraińcami. A Anglicy mają – Szkotów i Irlandczyków. Po drugie co w tym złego, że ci którzy dostali więcej głosów wchodzą do sejmu? W czym problem? Skąd ta troska o reprezentację? W polskim parlamencie są wszyscy? Narodowcy? Naziści? Narodowcy? W Anglii posłem zostaje ten, na którego głosowano. Wystarczy sięgnąć do danych by się przekonać, że w Polsce wchodzą do sejmu ludzie z poparciem na poziomie kilku procent. Kwiatkowski Adam Mariusz został posłem uzyskując poparcie, uwaga! 0,62% w swoim okręgu.

                      Dlaczego PKW nie wyjaśnia dlaczego nie wolno podawać danych o frekwencji w referendum? Leśne dziadki mają fioła na punkcie tajności, zakazów, nakazów i idiotycznych uregulowań?