Grzegorz Schetyna, lider przez duże li, na co dzień ma tyle pomysłów, że nie wie, od którego zacząć, przez co jest w gorszej sytuacji od osła, który stojąc przed dwoma pełnymi żłobami zdechł z głodu, ponieważ też nie wiedział. Aby do tego nie dopuścić lider przez duże li wykorzystuje pomysły PiS-u i jak PiS robi konferencję w oborze, to on w kurniku.
Pod koniec sierpnia kandydat na prezydenta stolicy Jaki udał się do Sofii, by wykazać, że metro rozbudowywano w szybkim tempie mimo, iż PiS tam nie rządziło. Schetyna cały miesiąc obmyślał ripostę. Do Moskwy czy Berlina pojechać nie mógł ze względów oczywistych. Budapeszt odpada, Londyn za daleko. I oto nagle, zupełnie znienacka bladym świtem zaświtała mu genialna myśl. Czym prędzej wskoczył do wanny by natychmiast wyskoczyć z niej jak popa żony rycząc „eureka!” Przyszło mu bowiem do głowy, że zamiast jechać gdzieś daleko lepiej podjechać limuzyną pod pierwszą lepszą stację tu, na miejscu, wsiąść do pociągu, byle nie Jakiego i udać się w podróż życia gdzie tory poniosą.
Cały wpis