Wczoraj finiszowała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Znowu zebrano kilka milionów złotych, znowu nakupi się za to sprzętu, wstawi do szpitali i…
Wyobraźmy sobie dom. Duży dom. W domu mieszkają mieszkańcy. Dom nie ma okien, bo tak zaprojektował dom projektant, a prawo autorskie nie pozwala na wprowadzanie żadnych modyfikacji. Zamiast okien są otwory zasłaniane uchylnymi panelami z dykty. W domu w zimie bywa bardzo zimno, w lecie bardzo gorąco. Nie można zrobić remontu, zastąpić otworów zasłanianych dyktą zwykłymi oknami, uszczelnić szpar, ponieważ nie ma kto opracować planu, a i lokatorzy nie chcą zmian ponieważ dostają spory dodatek za „trudne warunki mieszkaniowe”. Pieniądze są wydawane głównie na ogrzewanie. Żeby wspomóc mieszkańców Wielka Orkiestra Zimowej Pomocy organizuje akcje i zbiórki a to koców, a to śpiworów, a to piecyków elektrycznych, a to trociniaków. W całym domu na każdym kroku widać sprzęt z charakterystycznym symbolem śnieżynki wpisanej w serce. I tak to trwa już ćwierć wieku. Ostatnio jednak pojawił się nowy problem — zaczęło brakować mieszkańców. Coraz więcej grzejników, piecyków, dmuchaw, koców, śpiworów niszczeje niewykorzystanych. Na szczęście orkiestrze nie przeszkadza to, że nie ma kto z darów korzystać i z zapałem koncertuje nadal.
Cały wpis