Dzięki abonamentowi oglądasz reklamę za darmo

Telewizja Narodowa, primo voto publiczna, przeżywa zapaść finansową. I nie tylko finansową. Na szczęście dla niej większość apologetów dobrej zmiany nie jest w stanie powiązać skutków z przyczynami. Dlatego winą obarczają wszystkich, tylko nie nieudolny zarząd. Największą winę ponoszą oczywiście telewidzowie, którzy nie płacą abonamentu. Czy jednak słusznie można mieć do nich pretensje? Wystarczy wejść na dowolną stronę mediów publicznych, kliknąć dowolny materiał, żeby dowiedzieć się, że nie dzięki płaconemu przez ciebie abonamentowi, ale „Dzięki reklamie oglądasz za darmo”. Przy czym jeśli na portalach komercyjnych oglądasz dzięki reklamie trwającej kilkadziesiąt sekund, na portalach mediów publicznych reklamy potrafią trwać kilka minut. Tu trzeba oddać sprawiedliwość portalowi VOD Tomasza Lisa i platformie Ipla, gdzie reklamy potrafią trwać wyjątkowo długo, a wadliwy skrypt sprawia, że często niczego poza reklamami nie da się obejrzeć.
Cały wpis

Słowo

Na początku było Słowo — zaczyna swoją Ewangelię św. Jan i precyzuje — Bogiem było Słowo. Z kolei nasz wieszcz i wielki poeta polski pochodzenia litewskiego przekonuje, że słowa są dwa, a jeśli zaimek uznać za słowo, to nawet trzy: Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze. Niestety, wygląda na to, że wraz z globalnym ociepleniem wzrasta fala słów, zalewa nas morze słów, zewsząd słychać słowa, ale sensu coraz mniej.

Słowa są różnorakie, choć da się wyróżnić dwie główne grupy: ‚ostre’ i ‚mocne’. Do pierwszej zaliczają się na przykład słowa Kaczyńskiego w sprawie zamachu w Londynie. Otóż p. Kaczyński powiedział, że Jest prowadzona przeciwko Europie wojna i na to trzeba odpowiedzieć właściwymi metodami: politycznymi, ale jeśli będzie trzeba, także innymi. Przekonywał także, że albo Europa, tutaj zacytuję panią premier, wstanie z kolan i zacznie na poważnie rozważać przeciwdziałanie, ale to oznacza odrzucenie przede wszystkim poprawności politycznej, albo tego rodzaju wydarzenia będą się powtarzać i sposób życia Europejczyków będzie się zmieniał w najgorszą możliwą stronę, w najgorszym możliwym kierunku.
Cały wpis

Bez pardonu

Sąd Najwyższy orzekł, że łaska p. prezydenta nie ma mocy prawnej, ponieważ ułaskawiony nie został prawomocnie skazany. W odpowiedzi kancelaria prezydenta zamieściła na portalu prezydenta listę publikacji, w których wskazywano na możliwość stosowania przez Prezydenta RP prawa łaski w postaci indywidualnej abolicji. Spis otwierają prorocze publikacje z początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Prorocze chociażby z tego względu, że ich autorzy przewidzieli nie tylko, że instytucja prezydenta zostanie przywrócona za mniej niż 30 lat, ale także, że nie minie kolejne 30 lat i prezydent zechce ułaskawiać kogo zechce, nawet nie skazanego prawomocnie przez sąd. Wtedy, gdy pisali nie było przecież ani prezydenta, ani senatu, a premierem był Józef Cyrankiewicz, który podzielał pogląd, że śmierć wrogom ludowej ojczyzny: Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie… Wtedy także działało to w obie strony — prowokator czy szaleniec nie mógł liczyć na pobłażliwość, ale ci, którzy władzę wspierali zawsze mogli liczyć na jej wspaniałomyślność. Gdy wbrew wyraźnym zaleceniom sąd wydał niekorzystny wyrok, to konieczność uniewinnienia była dla każdego tak oczywista, że nikomu się z tego nie trzeba było tłumaczyć.
Cały wpis

Łaska pańska

Mariusz Kamiński uważa w związku z uchwałą Sądu Najwyższego, że sąd nie ma prawa sądzić Mariusza Kamińskiego. W związku z wydaną w dniu dzisiejszym uchwałą Sądu Najwyższego, uważam, że w świetle obowiązujących przepisów prawa, żaden Sąd, w tym Sąd Najwyższy nie ma uprawnień do oceny konstytucyjnych prerogatyw Prezydenta RP. Sąd Najwyższy wydając takie rozstrzygnięcie sam stawia się ponad prawemoświadczył Mariusz Kamiński.

W sprawie wyroku SN głos zabrał także wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha, który rzekł: W naszym przekonaniu uchwała podjęta dzisiaj przez Sąd Najwyższy nie ma należytej podstawy prawnej, nie może ona być podstawą ingerencji przez władzę sądowniczą, przez Sąd Najwyższy w ten zakres, który jest przypisany, co podkreślamy, jako bezpośrednia prerogatywa głowy, głowy państwa. Sprawę skwitował sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Krzysztof Łapiński: Polska potrzebuje, krótko mówiąc, demokracji a nie sędziokracji.

Dzięki temu poznaliśmy nowe słowo i nową definicję starego. Sędziokracja jest tam, gdzie sądy decydują o tym co jest zgodne z prawem, kto popełnił przestępstwo, a kto jest niewinny. Demokracja z kolei to ustrój, w którym o winie nie decyduje sąd, lecz sam zainteresowany i przekonanie jego kolegów partyjnych
Cały wpis