Słuchacze nie muszą wiedzieć

Kto pracował w usługach ten wie, że nie jest to lekki kawałek chleba. Tu nie da się lekceważyć klientów ani stawać okoniem. Należy iść na rękę, a nie robić wbrew. Ważne jest także, by z wyprzedzeniem uprzedzać o zmianie warunków, nowych okolicznościach czy niemożliwości dotrzymania terminu. Liczy się także jakość. Klient zdecyduje się zapłacić więcej mając gwarancję, że dostanie za te pieniądze coś dobrze wykonanego. Łatwo można sobie oczywiście wyobrazić, że usługodawca „realizuje się” wykonując usługi. Na przykład malarz, który uważa zielony kolor za kolor życia, więc maluje mieszkania tylko na zielono nie oglądając się na życzenia klientów. Trudno jednak wyobrazić sobie, że ktoś taki będzie w stanie długo utrzymać się na rynku.
Cały wpis

Świnie zostają, ceny spadają

Unia musi wysłać Rosji wyraźny sygnał: jeśli będziecie tak działali, to i my wyciągniemy konsekwencje — pouczał polityków prezes Jarosław Kaczyński. — Nie możemy w UE udawać, że nic się nie dzieje, a tym samym dawać Rosji pełnego przyzwolenia na kontrolowanie sąsiadów.

Rosja tak przestraszyła się konsekwencji i Kaczyńskiego, że oniemiała. Gdy nieco ochłonęła sama objęła się sankcjami. Na początek wprowadziła zakaz importu mięsa wieprzowego z Unii. Co prawda konsekwencje tego embarga poniosą nie Rosjanie, ale polscy producenci wieprzowiny, ale będą bankrutować ze świadomością historycznej roli jaką historia i Kaczyński dali im do odegrania.
Cały wpis

Amber Rząd

Abstrakt.

 W 1999 roku wdrożono cztery wielkie reformy. Jedną z nich była reforma emerytalna powołująca do życia OFE. Wielu ekonomistów, ale nie tylko, okrzyknęło OFE mianem „największego przekrętu w dziejach Polski od czasów Mieszka Pierwszego do Mieszka Pustego po uszy w długach siedzącego”. Sam pan Wielki Reformator, który aż trzy razy system emerytalny reformował, i na tym na pewno nie poprzestanie, stwierdził był: … z punktu widzenia całości państwa polskiego ten system nie daje zbyt wiele dobrych efektów emerytom (…) natomiast jest niezwykle kosztowny i zagrażający finansom publicznym.

Pieniądze ze składek przekazywane do systemu emerytalnego trafiały via ZUS do OFE. ZUS za przelewanie ich ze swojego konta na konta OFE pobierał marżę. Za pieniądze, które trafiały do OFE, po potrąceniu marży i opłaty za zarządzanie, fundusze kupowały między innymi obligacje skarbu państwa. Obligacje te są (za Ministerstwem Finansów): papierami dłużnymi, potwierdzającymi udzielenie przez nabywcę pożyczki ich Emitentowi, czyli Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez Ministra Finansów.
Cały wpis

Majdan czyli ekwipunek patrioty

Przez krótką chwilę byliśmy świadkami niemalże drugiego cudu nad Wisłą. Oto polscy politycy zaczęli mówić jednym głosem. Putinowi mowę odjęło i stracił rezon. Okazało się, że ten krótki epizod w dziejach polskiej polityki zagranicznej skończył się równie szybko jak się zaczął. Prezes partii opozycyjnej ani na chwilę nie zapomniał gdzie jest centrala, ale potrzebował czasu, by przekonać się jak się sprawy na Ukrainie potoczą. Gdy wszystko stało się jasne ruszył z połajankami. Putin odetchnął z ulgą.

Zbrodnia i zdrada okrągłego stołu polegała na tym, że przeciwnicy zasiedli wspólnie do rozmów zamiast skoczyć sobie do gardeł. Ówczesna władza zmarnowała szansę przysłużenia się sprawie. Zamiast wysłać na ulice armię i krwawo pacyfikować protesty przystąpiła do rozmów. A co jej szkodziło? Przecież dobrze zadekowanym, zakonspirowanym przywódcom włos by z głowy nie spadł, więc ryzyka żadnego nie było. Im groziło w najgorszym wypadku więzienie, a nie śmierć od kul. Wystarczyłby więc malutki ruch władzy, jeden rozkaz, a splendor spadłby na niezłomnych bojowników walczących z krwawym reżimem! A tak co? Nie da się wygumkować swojej obecności przy tym zacnym meblu. Można tylko głosić, że zostało się przy nim posadzonym siłą i wbrew woli. I było się przeciw — przeciw podpisaniu umowy, niepodpisaniu umowy, braniu udziału w obradach, niedopuszczeniu do udziału w obradach, umowie, kompromisowi, wyborowi miejsca i czasu oraz kształtowi mebla.
Cały wpis

Program partii programem narodu

Nasz model Unii Europejskiej to Unia deregulacji, a nie kolejnych sankcji, zakazów i nakazów.

Bo nakazywać i zakazywać to my, a nie jakaś tam Unia. Dlatego

zakażemy outsourcingu, czyli realizacji zadań urzędu za pośrednictwem podmiotów zewnętrznych, i będziemy bezwzględnie egzekwować jego przestrzeganie. (str. 51)

zakażemy zatrudniania funkcjonariuszy służb PRL wzmacniając rolę CBA, która nie wywodzi się z PRL (str. 63)

zakażemy tworzenia tzw. łańcuszków – przekazywania zleceń kolejnym firmom (str. 87)

zakażemy sytuowania wiatraków w odległości 3 km od zabudowy mieszkalnej (str. 91)

zakażemy GMO całkowicie (str. 101)

zakażemy zatrudniania pracowników medycznych na umowach „śmieciowych” (str. 120)

Cały wpis

Polityk v. 3.0 Pro

Polscy politycy oddzieleni pancernymi szybami, szlabanami i kordonami ochroniarzy, podłączeni na stałe do budżetowego zasilania w gotówkę kompletnie stracili kontakt z rzeczywistością. Oczywiście nie wszyscy. Jednak ci, którzy nie stracili nie mają niestety nic do gadania choć nie zawsze nic do powiedzenia. Służą głownie do podnoszenia rąk w geście poparcia lub sprzeciwu i naciskania adekwatnego przycisku dla ułatwienia pomalowanego na jaskrawy kolor. I nie wolno im się pomylić, bo tylko przełożeni i wódz mają prawo przez pomyłkę nacisnąć niewłaściwy przycisk i podnieść niewłaściwą rękę głosując wbrew stanowisku własnej partii.

Ponieważ wybory w zasadzie sprowadzają się do wybrania właściciela partii i wskazanych przez niego posłusznych potakiwaczy, więc spokojnie można uprościć procedury i zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy wydawanych na diety, prowadzenie biur oraz na same wybory. Wystarczy, że obecni właściciele partii postawią na nowoczesność i zamiast zachęcać wyborców mniej lub bardziej nierealnymi, tak zwanymi programami partyjnymi, zaczną zachęcać rozbudowanymi programami komputerowymi. Przykładowa kampania wyborcza mogłaby wyglądać następująco:
Cały wpis

Kondominium populizmu i populistów

Regularnie co kilka lat politycy zaczynają festiwal albo cyrk, jak kto woli. Festiwal obietnic, albo cyrkowe popisy populizmu. PiS planuje rozdać bilion złotych. Po to, by pobudzić gospodarkę. Problem w tym, że nie bardzo jest co pobudzać, bo zamiast inwestować w nowe technologie, innowacyjność, kolejne rządy wolały chełpić się tanią siłą roboczą i pieniędzmi jednej części społeczeństwa finansować przywileje innej. A mali przedsiębiorcy ledwo wiążący koniec z końcem potrzebują stabilnego prawa i sensownego poziomu obciążeń, a nie pobudzania.

Człowiek chętnie dzieli się z państwem zarobionymi pieniędzmi pod warunkiem, że ma do państwa zaufanie i ma pewność, że pieniądze nie zostaną zmarnowane. Donald Tusk sześć lat ciężko harował, żeby udowodnić, że jeśli się ma władzę, to można pleść co ślina na język przyniesie, mówić jedno, robić drugie, słowem nie trzeba liczyć się z nikim i z niczym, nie przejmować się procedurami, prawem, Konstytucją, standardami.
Cały wpis

Pomożecie?

Prezes RM to człowiek o gołębim sercu. Bardzo przejmuje się zwłaszcza kondycją finansów państwa. Tego państwa. Ostatnio przysporzył mu zmartwień prezes PiS. Nie, nie obietnicą, że jak dojdzie do władzy to pobudzi gospodarkę za pomocą biliona w sumie (str.78 programu). Nawet nie tym, że częścią składową poprzedniego programu jest Solidarna Polska. Prezesa RM zmartwiło niezmiernie, że PiS chce wypłacać jałmużnę w wysokości 500 zł każdemu małżeństwu, które zdecyduje się na posiadanie drugiego, trzeciego, czwartego, piątego i następnego dziecka (str. 108 programu). Te małżeństwa, które pobiją rekord ojca Wirgiliusza będą mógły liczyć na dodatkową premię, a matka dodatkowo na złoty Krzyż Zasługi. Usłyszawszy co się szykuje bez chwili wahania p. premier podzielił się swymi troskami z dziennikarzami zdradzając co się z nim dzieje, gdy słyszy. — Gdy słyszę bardzo fajny pomysł tak naprawdę — i nie będę drwił — żeby w Polsce na każde drugie i kolejne dziecko państwo płaciło 500 zł miesięcznie, jeśli dobrze zrozumiałem propozycję opozycji, to właściwie nie ma co czekać na jakieś kolejne wybory. Jestem gotów o tym serio porozmawiać dzisiaj. Pan premier zły był nieco na siebie, bo sam by wpadł na ten fajny pomysł, gdyby minister edukacji niczym V kolumna z PiS-u nie wyskoczyła z pomysłem darmowych podręczników. Wyobraźni nie stało, by darmowe podręczniki uzupełnić o ręczniki. Też darmowe, ale z tetry. I obiecać darmowe pieluchy. Trzy rocznie. Jak tylko znajdą się pieniądze w OFE lub w Lasach Państwowych.
Cały wpis

Narodowa fikcja zdrowotna

Wpis został zablokowany na portalu opinii.

Zadaniem dyrektora placówki medycznej jest takie prowadzenie owejż placówki, żeby jej zbytnio nie zadłużać. Dlatego trzeba przyjmować tych pacjentów, których „procedury” są najlepiej wycenione. I spławiać pozostałych. Bowiem głównym źródłem dochodu placówki medycznej jest kontrakt z NFZ. A ponieważ z reguły jest zbyt mały, więc należy skupiać się na tym, co najbardziej opłacalne. Oczywiście wszyscy wiedzą, że cały ten system to jedna wielka fikcja, więc aby dyrektorom i ordynatorom zadanie ułatwić na nieprawidłowości przymyka się oko. Na przykład kontrolując w 2011 r. SPZOZ Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Gdańsku, NFZ wykrył między innymi, iż 1206 świadczeń (na 1240 skontrolowanych, czyli ponad 97%!) rozliczonych przez placówkę w trybie szpitalnym (gastroskopia i kolonoskopia) było wykonanych w trybie ambulatoryjnym. Po co ta kombinacja? Ano średnia wycena zabiegu kolonoskopii wykonywanego w ambulatorium wynosi 300 zł, a w warunkach szpitalnych ok. 1600 zł, czyli ponad pięć razy więcej. Skąd ta kwota? Ponieważ jedno pęknięcie na suficie od drugiego dzieliła odległość 1,6 m czyli 1.600 mm. W ten sposób SPZOZ „wyłudził” ponad 2 mln zł. Co na to wymiar sprawiedliwości? Prokurator przestępstwa nie dostrzegł i umorzył śledztwo, a sąd umorzenie podtrzymał. To uczy szacunku dla polskiego prawa i ludzi stojących na jego straży.
Cały wpis

Lękajcie się

Dobry obywatel to taki obywatel, który się boi. Nie, nie władzy. Obywatel bojący się władzy może być dla władzy niebezpieczny. Taki stan jest więc z jej punktu widzenia kontrproduktywny. Obywatel powinien bać się wszystkiego — sąsiada, ciemnych zaułków, utraty pracy, bandytów i ludzi uczciwych. Ważne by na okrągło. Gdy będzie dostatecznie silnie trząsł się ze strachu przyklaśnie każdemu działaniu władzy mającemu na celu zapewnienie mu „bezpieczeństwa”.

Atak na wieże WTC umożliwił rozbudowanie służb specjalnych i stosowanie inwigilacji na skalę o jakiej Związek Radziecki i inne totalitarne reżimy mogły tylko marzyć. Gdy w Polsce czarne chmury zaczęły zbierać się nad ABW natychmiast udaremniono atak nawozem sztucznym na centralne organa państwa. A ponieważ jak wiadomo filarem państwa prawa jest preparowanie i podrzucanie materiałów dowodowych w imię „wyższej konieczności”, to i sprawa Brunona Kwietnia ani chybi jest klarowna. Zwłaszcza, że pięć zarzutów dotyczy pośrednictwa w handlu bronią. Brunon Kwiecień miał nielegalnie kupować i sprzedawać broń palną i materiały wybuchowe. Ponadto posiadał 35 sztuk broni palnej, jeden nabój i jedną lufę. Stan posiadania odtworzono skrupulatnie na podstawie korespondencji i zeznań świadków. Że tej broni nie znaleziono? A cóż to za problem? Jak się dobrze poszuka to i w celi się ją znajdzie. W końcu wyższa konieczność, to nie w kij dmuchał, a cel uświęca środki.

Cały wpis

Restrukturyzacja

Pan premier tak się rozochocił rekonstrukcją rządu, że na niej nie poprzestał. Z rozpędu zrekonstruował szefostwo NFZ, które stało się zbyt niezależne i żądało kasy dla instytucji, którą kierowało. Żądanie kasy od budżetu państwa, tego państwa, było tak dalece nierekonstruktywne, że nawet Rada Ministrów czuła się bezradna. Po rekonstrukcji okazało się, że NFZ żadnych pieniędzy nie potrzebuje, bo bez trudu je zaoszczędzi pod byle pretekstem zrywając kontrakt albo karząc placówkę medyczną za to, że operując ślepą kiszkę chirurg naciął pacjentowi brzuch, a powinien podbrzusze.

Następnym krokiem restrukturyzacyjnym jest restrukturyzacja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dlaczego akurat ten urząd zrestrukturyzowano? Bo podlega premierowi, a skoro podlega, to premier ma prawo odwołać obecnego prezesa i rozpisać konkurs na nowego. To wystarczające uzasadnienie do działania i podejmowania odważnie nawet niepopularnych decyzji. Że pani prezes dobrze wypełniała swoje obowiązki? No właśnie! Urzędnik państwowy nie jest od spełniania obowiązków tylko poleceń. A pani prezes UOKiK bywało, że stawała okoniem. Przykładem właściwej postawy jest tutaj p. minister Sienkiewicz. Postraszył przestępców, że idzie po nich i nie ruszając się z miejsca czekał na polecenie. Ponieważ polecenia „idź po nich!” nie było, więc szedł nigdzie nie idąc. W ten sposób daleko zaszedł — nie został zrestrukturyzowany.

Cały wpis

Waaadzy, waaadzy!

Profesor Krystyna Pawłowicz od 1989 była ekspertem Sejmu i Senatu w zakresie prac legislacyjnych. Jak można wyczytać w oficjalnym biogramie kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego przygotowała ponad (bo tego dokładnie policzyć się nie da) 50 opinii i ekspertyz prawnych na zlecenie Sejmu i Senatu, Kancelarii Prezydenta RP oraz centralnych i naczelnych organów państwowych. Niewykluczone, że opiniowała również dokument noszący tytuł „Program operacyjny Kapitał ludzki — Narodowe strategiczne ramy odniesienia 2007–2013”. Już data sugeruje, że dokument przygotowany przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego powstał w czasach, gdy na czele tego ministerstwa stała Grażyna Gęsicka, ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro, zaś jego zastępcą była sama pani Beata Kempa. Dla porządku wspomnijmy, że szefem kancelarii premiera był Mariusz Błaszczak.

Co wynika z tego, że ten dokument przygotowano wtedy, gdy IV RP rosła w siłę, a uczciwi nie musieli się niczego obawiać? Ano tylko tyle, że PiS będzie wraz z biskupami dziś wyciągał nas z bagna, w które sam nas wprzódy wciągnął. Otóż w rozdziale 3.5 noszącym tytuł „Uzasadnienie dla podziału alokacji finansowych na poszczególne obszary wsparcia w ramach PO kapitał ludzki” w ustępie 3.4.2 zatytułowanym „Zasada równości szans kobiet i mężczyzn” czytamy: W ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki zasada gender mainstreaming (sic!) będzie wdrażana na każdym etapie realizacji programu. Tak. Tam jest napisane gender! Wynika z tego, że jak PiS rządzi, to nawet gender nie straszny. Nie to co dziś.
Cały wpis

Za darmo na kredyt

Gdy usłyszałem w radio jednym uchem, że we wrześniu bieżącego roku, czyli za niecałe osiem miesięcy, będzie pierwszoklasistów obowiązywał jeden, znajdujący się niejako na wyposażeniu szkoły, a więc darmowy dla rodziców podręcznik, zrazu przyklasnąłem temu pomysłowi. Znalazłem dwie wypowiedzi (pierwszą i drugą) naszego ukochanego Wielkiego Reformatora i stwierdziłem, że dawno nie słyszałem z jego ust czegoś bardziej sensownego. Z obu fragmentów zrozumiałem bowiem, że nauczyciel wybierze sobie podręcznik, a ministerstwo sfinansuje zakup. Logiczne, rozsądne, tylko przyklasnąć. Zacząłem pisać obśmiewając panów pismaków i panie pismaczki, że wybrzydzają na dobry pomysł, że nie zrozumieli idei, że w ogóle przesadzają z krytyką. Na szczęście dzięki pani minister, która też wypowiadała się w owym materiale nie wyszedłem na durnia. Do dalszego zgłębiania tematu zachęciło mnie następujące zdanie: Zdecydowaliśmy, że Ministerstwo Edukacji Narodowej weźmie na siebie obowiązek przygotowania i dostarczenia do szkół podręcznika.

Od lat wydawcy bawią się z dzieciakami w doktora, za pomocą mnogich i jak strzykawki jednorazowych zeszytów ćwiczeń i podręczników aplikując im małe dawki wiedzy. Dawniej książka była na równi z chlebem traktowana z nabożeństwem. Ktoś, kto po książce kreślił uważany był za prostaka i niemal barbarzyńcę, a ktoś, kto z książki wydarł kartę uważany był za świętokradcę i wandala. Reforma szkolnictwa i radosna twórczość wydawców sprowadziła książkę w oczach dzieci do roli jednorazowego śmiecia, po którym się maże, a w końcu wyrzuca lub w ostateczności oddaje na makulaturę. Poskromieniu więc apetytów wydawców i przywołaniu ich do porządku można tylko przyklasnąć. Jednakże to, co zaproponował rząd, to jakieś kuriozum porównywalne z alkomatami w każdym wozie. Przy czym zlecenie podwładnym opracowanie podręcznika, w tak krótkim czasie, na kilometr pachnie korupcją.
Cały wpis

Zapłać!

Zawsze przy debacie na temat praw autorskich lub przy okazji wprowadzenia opłat za coś, co dotąd było darmowe słychać głos mentorów, którzy wiedzą. I swoją wiedzą dzielą się z pospólstwem. „Polaczki to naród złodziei” — informują świat. I przypominają mądrość ludową, która podobno głosi, że „Za darmo to można co najwyżej w mordę dostać”. Więc „sorry misie, ale takie jest życie”. Nikt tego nie mówi wprost, nie sugeruje, że przedstawiciele bardziej przedsiębiorczych nacji żyły sobie wypruwali, nie jedli, nie spali, żeby coś przygotować, otworzyć, wdrożyć, odpłatnie udostępnić, a tu Polaczki niczym te hieny lub sępy krążą wokół i kombinują jakby się do tego dobrać za darmo.

Głupota i podłość nie znają granic, nacji, koloru skóry ani wyznania. Tym niemniej takie stawianie sprawy jest z wielu przyczyn niegodziwością. Warto by było takiego mądralę wyposażyć w najniższą pensję, która dziś wynosi niecałe 1200 zł na rękę (nie można mówić netto bo skoro brutto to nie wszystkie obciążenia, to i netto może w nomenklaturze władzy znaczyć co innego), niech zapłaci czynsz, przeżyje miesiąc i zapłaci za to co Polaczki chcą ukraść. Ktoś powie, że nie musi mieć skoro go nie stać. Jednak ludzie są różni. Nie każdemu wystarcza, że śpi, żre, wydala i od czasu do czasu kopuluje. Są tacy, którzy potrzebują do życia czegoś więcej. Oprócz głodu fizycznego cierpią na głód wiedzy, kultury czy rozrywki.
Cały wpis

Sorry, taki mamy limit

Media w dzisiejszych czasach nie mają lekko. Nie dość, że olbrzymia konkurencja, to na dodatek większość podstawowych treści jest darmowa. Zaś sprzedaż coraz droższych publikatorów papierowych coraz bardziej spada. Logika podpowiada, że skoro ludzie płacą za papierowe wydania, to dlaczego nie mieliby płacić za wirtualne? Z mojego, egoistycznego punktu widzenia z kilku powodów.

Swego czasu namiętnie kupowałem i czytałem Gazetę Wyborczą i parę innych tytułów. Był nawet taki krótki epizod w dziejach Gazety, że reklamy były zgromadzone w jednym miejscu, na specjalnej osobnej wkładce. Czytelnik miał wybór. Gdy poszukiwał usług miał wszystkie oferty zgromadzone w jednym miejscu. Gdy nie potrzebował miał gazetę pozbawioną reklam, której aż szkoda było wyrzucać. Szybko jednak z tej „funkcjonalności”, którą wyróżniała się Gazetę Wyborcza na tle innych tytułów, zrezygnowano. Jeszcze jedna cecha odróżniała ten dziennik od innych — merytoryczny poziom publikacji.
Cały wpis

e-dukacja

W dość odległym miejscu i czasie żył sobie pewien drobny przedsiębiorca. Za środek transportu robił mu tani w eksploatacji i zwolniony z podatku od towarów i usług osioł w kratkę. Ponieważ przedsięwzięcie nie przynosiło kokosów nie mógł sobie pozwolić na dłuższe urlopy. Aż wreszcie któregoś lata postanowili z żoną że zaszaleją, zamkną interes na tydzień i pojadą na wczasy. Nasz bohater był uczciwy do bólu, więc nigdy nie korzystał ze służbowego osła w prywatnych celach. Dlatego wtaszczył do zagrody dwa dodatkowe żłoby, wypełniając wszystkie po brzegi smaczną, oślą strawą. Jakież było zdziwienie i przerażenie zarazem, gdy wróciwszy z wczasów zastał żłoby nietknięte, a osła konającego z głodu nieopodal. Wszystko wkrótce wyjaśniło się. Otóż osioł mając do wyboru tak wiele smakołyków nie mógł się zdecydować od czego zacząć ucztę, a jak już się zdecydował nie miał siły podjętej decyzji przekuć w czyn.

Cały wpis