Nie dla idiotów, czyli jak poprzeć ustalenia komisji Millera zaprzeczając

Prawie jednocześnie zostały zaprezentowane widzom dwa filmy dotyczące katastrofy smoleńskiej. Pierwszego, emitowanego w National Geographic nie ma sensu oglądać, bo to strata czasu. Nie, nie dlatego, że — jak twierdzili ci, którzy go nie oglądali — to knot, gniot i kłamstwo. Aż tak łatwowiernym być nie należy. Oglądanie tego dokumentu to marnowanie czasu z uwagi na to, że nic do wiedzy na temat katastrofy nie wnosi nowego. Dlatego warto rzucić okiem na konkurencyjny film Anity Gargas noszący znamienny tytuł Anatomia upadku. Telewizja polska powinna ten film wyemitować. Zwracając uwagę widzów na to, co umyka, a co  jest niebywale istotne. Chociażby sam początek — kierowca autobusu potwierdza ustalenia komisji Millera mówiąc, że samolot był przechylony, a gdy zaczepił o brzozę wyrównał na chwilę.
Cały wpis

Samobójstwo mediów

Kolega, który od lat prenumerował Gazetę (papierową) właśnie oznajmił, że przestał. Nie dlatego, że go nie stać. Dlatego, że nie znajduje w niej nic ciekawego. Na 24 stronach interesującego materiału jest jedna, góra dwie szpalty. Nie on jeden. Wielu znajomych z kupowania dzienników też zrezygnowało z tego samego powodu. Poza tym uznali, że jeśli pół gazety to reklamy, a cena rośnie, to oni nie są — jak chciał minister od finansów — jeleń i za reklamę płacić nie zamierzają.

Gdy dziś wziąć do ręki dowolny dziennik i porównać z gazetą sprzed kilku, kilkunastu lat, to gołym okiem widać degrengoladę. W dobie Internetu, błyskawicznego dostępu do informacji takie traktowanie czytelników jest zdumiewające. Każe się im płacić, a traktuje jak półgłówków. Wciska się gnioty, pseudoinformacje, płytkie komentarze, bzdurne nowinki i reklamy żądając za to coraz większych pieniędzy. Traktowany tak czytelnik przestanie kupować wydanie papierowe i rzuci się płacić abonament w Internecie? Mając w pamięci gazetę papierową i jej zawartość zaryzykuje wywalanie kasy na Piano, Forte czy Unisono?
Cały wpis

Portal

Portal opinii? Z takim systemem komentarzy? Wolne żarty. Żadnej możliwości rozmowy, dyskusji. Polemika z komentatorem natychmiast jest ukrywana Agora wie po co, znalezienie własnego wpisu i kontynuowanie rozmowy graniczy z cudem, a przy większej ilości komentarzy jest niemożliwe.

Są ludzie przywiązani do radia, portalu. Są tacy, którzy wejdą, poszukają jakiegoś tematu, nabluzgają i znikają. System komentarzy został przygotowany najwyraźniej z myślą o nich — niby jest, ale jakby go nie było, bo jest tak pomyślany, by rozmowę uniemożliwić.

Chciałbym zrozumieć za co karzecie blogerów, których pracę wykorzystujecie? Dlaczego i im uniemożliwiacie wymianę myśli, komentowanie i omawianie wpisów? Często polemiki pod wpisem były bardziej merytoryczne i ciekawsze od samego wpisu. Jeśli zaś pod wpisem jest kilkadziesiąt komentarzy, a większość ma ukryte odpowiedzi, to próba przebrnięcia przez to zajmuje tyle czasu (portal z reguły muli niemiłosiernie), że mija się z celem. Zaś system sortowania…
Cały wpis

Rozstrój rozwoju względnie rozwój rozboju, czyli chora demokracja

Niedawno zastanawialiśmy się, czy mamy do czynienia  tylko z rozstrojem rozwoju czy może już z rozwojem rozboju, czyli nad obecnością socjalizmu na zielonej wyspie kapitalizmu. Bowiem socjalizm, choć teoretycznie odszedł, nadal mocno trzyma się w umysłach. Pewnie niejeden wielce by się zdziwił porównując język, którym teraz posługuje się prawica, z językiem jakim posługiwała się władza ludowa i Trybuna Ludu, organ KC PZPR. Ta sama zajadłość, szyderczy ton z jednej strony i ta sama wiernopoddańczość z drugiej. Gdy w podręcznikach propedeutyki nauki o społeczeństwie z minionego okresu nazwisko Lenin zastąpimy nazwiskiem Jezus dostaniemy współczesny podręcznik do nauki religii. Podobnie czytanki poświęcone Stalinowi przeszły tylko kosmetyczne zmiany — zmieniono nazwiska pozostawiając treść.
Cały wpis

Ciekawostki

Na stronie blogów pierwszego radia informacyjnego jest pasek, a na nim kilka linków do wpisów blogerów. Jeden z nich prowadzi w kosmos, inne pochodzą z 2 i 3 stycznia bieżącego roku. Gdyby były z grudnia można by je było uznać za najlepsze wpisy miesiąca. Ale ponieważ są ze stycznia, to znaczy, że od 3 stycznia nikt niczego sensownego i godnego podlinkowania na blogach nie napisał.
Cały wpis

Związki to wy se wybijcie z głowin

Odbyła się debata. W sejmie się odbyła. Debata ujawniła, że umieszczeni przez liderów partyjnych na listach wyborczych i zatwierdzeni przez wyborców nominaci zdali egzamin. Pokazali klasę, kulturę i głęboką wiedzę. Widać i słychać, a ci, którzy byli bliżej twierdzą, że także czuć, że to prawdziwe elity, że to ludzie z klasą, a ostatnio też z kasą, mogący stanowić wzór. Jeśli nie wzorzec. Pokazali także społeczeństwu, że nie po to zostali wybrani, by temu społeczeństwu służyć. Dlatego kilkudziesięciotysięczne premie fundowane przez podatników należą im się jak psu kop kilka kości pełnych mich.

Sprawę przypieczętował mini ster od sprawiedliwości, który z poważną miną oświadczył, że związki partnerskie są sprzeczne z Konstytucją. Nie zdradził którą. Co prawda podał artykuł z którym owe związki są sprzeczne, ale nie wyjaśnił na czym sprzeczność polega. Minister sprawiedliwości nie protestuje gdy czynniki partyjno-rządowe przedkładają i forsują sprzeczne z Konstytucją ustawy. Aż tak to on się Konstytucją i jej przestrzeganiem na co dzień nie przejmuje. Ale teraz jest czas wyjątkowy i Konstytucja wreszcie może się do czegoś przydać. Cały wpis

Związki par

O czym tu deliberować? Związki partnerskie są nie do przyjęcia i basta! Z prostego powodu — są sprzeczne z naturą! Spotkał ktoś naturalny związek partnerski w naturze? A to przecież nie jedyny powód sprzeciwu.

Ktoś, kto zrównał się z bogiem i jak bóg jest nieomylny, nie może się mylić. Dlatego skoro mówi, że nie wolno bez ślubu, to się nie myli. Tym bardziej że sam pozostaje stanu wolnego, więc jest obiektywny i nie ulega lobby kobiecemu. Ma rację choćby dlatego, że w związku partnerskim, jak sama nazwa wskazuje, oba składniki są partnerami. W związku małżeńskim zaś role są jasno określone: Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata. (1Kor 7:29-31).
Cały wpis

Dziś do siebie przyjść nie mogę

Zasiadłem by napisać dalszą część historii o PRL-u i socjalizmie w RP i kapitalizmie, lecz sparaliżowała mnie powzięta właśnie wiadomość. Wiadomość z serii tragicznych, ponurych, wiadomość która powoduje zniechęcenie, wszystko traci sens, nie można się skupić ani utulić w żalu.

Trzy razy czytałem przerażające, mrożące krew w żyłach słowa. Przecierałem oczy, szczypałem się, kłułem, tłukłem młotkiem, piłem kawę i polewałem zimną wodą. Nic nie pomagało. Dalej jak byk stało czarno na białym, że po 12 latach w Watykanie wraca do kraju Hanna Suchocka. Jako premier okładała podwładnych torebką i podpisała konkordat. Jako minister sprawiedliwości broniła ojca Rydzyka. Jako ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej godnie dbała o interesy Polski i Polaków oraz reprezentowała kraj i jego mieszkańców.
Cały wpis

Rozstrój ustroju względnie rozwój rozboju, czyli kapitalistyczny PRL

Wczoraj wspominaliśmy socjalizm jako taki i w postaci enklaw na bezkresnej pustyni kapitalizmu. Ponieważ dopiero teraz widać jak na dłoni jaki to był dobry, przyjazny ludziom (przynajmniej niektórym) ustrój. Dlatego mimo buńczucznych haseł i akcji dekomunizacyjnych, lustracyjnych, deubekizacyjnych zdobycze socjalizmu pielęgnowane są jak najcenniejsze skarby do dziś.

Niejako mimochodem zahaczyliśmy wczoraj o wolność słowa. Nie od rzeczy będzie więc dzisiaj temat nieco pogłębić i wspomnieć o jednym z filarów wolnego słowa — prasie. Obowiązująca dzisiaj ustawa w artykule drugim precyzyjnie precyzuje zadania i obowiązki wolniej prasy w wolniej, suwerennej, niezależnej, demokratycznej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Ludowej? Tak! Ludowej! W obowiązującej ustawie Prawo prasowe czytamy: Art. 2. Organy państwowe zgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań, w tym również umożliwiające działalność redakcjom dzienników i czasopism zróżnicowanych pod względem programu, zakresu tematycznego i prezentowanych postaw.
Cały wpis

Rozstrój ustroju względnie rozwój rozboju, czyli socjalistyczna twarz kapitalizmu

Socjalizm to był ustrój hołoty dla hołoty. Wiemy o tej oczywistej oczywistości dzięki odkryciu dokonanemu przez wybitnego polityka prawicowego średnio-starszego pokolenia. W socjalizmie wszystko było socjalistyczne. Socjalistyczna była nawet demokracja. Socjalistyczna była rodzina. Socjalistyczne było także — co oczywiste — prawo. Socjalistyczne prawo tym się wyróżniało na tle prawa bezprzymiotnikowego, że obowiązywało teoretycznie. Gwarantowało na przykład wolność zgromadzeń. Jednak ci, którzy próbowali się gromadzić natychmiast byli poklepywani po plecach pałkami przez umundurowanych funkcjonariuszy państwowych. Z kolei na straży wolności słowa stał Urząd Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk pilnując, by nikt wolności słowa nie nadużywał.

Jeśli chodzi o kapitalizm, to nie dysponujemy tak celną charakterystyką ze wskazaniem docelowego odbiorcy (po polsku target). Panuje powszechna opinia, że jest to ustrój dla ludzi zaradnych i przedsiębiorczych. Zgodnie z nią każdy, kto ma pomysł i potrafi może założyć firmę i stać się milionerem. Jednak sceptycy poddają w wątpliwość prawdziwość panującej powszechnie opinii zadając jej kłam. Być może — argumentują — jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie kraj, gdzie teoria pokrywa się z praktyką. Ale na pewno nie ma to miejsca w miejscu, w którym obecnie się znajdujemy. W swoim sceptycyzmie posuwają się nawet jeszcze dalej skłaniając się ku tezie, że tutaj można żyć bez kręgosłupa, ale bez pleców się tonie. I ostrzegają mając niewątpliwie na względzie wyłącznie panujące obecnie warunki: nie jedź, przypomnieć pora, na zdartych protektorach. A na potwierdzenie swoich słów sypią przykładami jak z rękawa.
Cały wpis

Rozmowy kontrolowane, czyli uprzejmie donoszę…

Pewnego poranka po podniesieniu słuchawki telefonu wraz z sygnałem namiętny głos intonował monotonnym głosem „rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana…” Podobnie było z korespondencją. Listy przychodziły otwarte i opatrzone stemplem „ocenzurowano”. W środku niektóre słowa lub całe zdania pracowicie zamalowane. Zaś jeśli chodzi o prasę jednym z największych osiągnięć Solidarności w owym czasie był obowiązek oznaczania przez cenzurę miejsc, w których dokonano ingerencji.

Minęło trochę czasu, rozwinął się Internet, medium nieznane w tamtych czasach. To dało nowej władzy doskonały pretekst do wprowadzenia rozwiązań, o których nie śniło się nawet w czasach stalinowskich. W zapomnienie poszła zasada, że ingerencje cenzorskie muszą być znaczone. Na dodatek wtedy zasady były znane i jasno określone. Wiadomo było najogólniej czego nie wolno. Dziś, w Internecie, panuje wolna amerykanka — wpis na blogu lub na forum może zniknąć bez śladu, nie wiadomo z jakiego powodu.
Cały wpis

Kobiety, rozprawy, parytety, czyli kryteria obiektywne

Po raz enty, czyli kolejny, okazało się, że parytety, czyli określona liczba kobiet na listach wyborczych i radach nadzorczych, to doskonały pomysł. Potwierdziła to dzisiaj pani sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie wydając salomonowy wyrok. Otóż według sądu obecność symbolu religijnego w przestrzeni publicznej, w tym w Sejmie, nie narusza swobody sumienia. Jak mówiła sędzia Alicja Fronczyk w uzasadnieniu wyroku, jako ateiści posłowie RP (Ruch Palikota, nie mylić z Radą Parafialną ani z Rzeczpospolitą Polską) mogli z tytułu obecności krzyża w Sejmie odczuwać „dyskomfort”, ale dla naruszenia dóbr osobistych najważniejsze są kryteria obiektywne, czyli społeczna ocena. Dodała, że większość społeczeństwa nie uważa, by kwestia krzyża w Sejmie „wymagała jakiegokolwiek rozstrzygnięcia”.
Cały wpis

Dziecko wie, a rząd nie…

Każde dziecko wie, że wypadków jest więcej, bo jest więcej samochodów, a dobrych dróg nie przybywa. Skoro każde dziecko to wie, to wydawać by się mogło, że rząd, złożony z ludzi dorosłych, wie tym bardziej. I najpierw zadba o bezpieczeństwo na drogach, a dopiero potem zacznie karać tych, którzy łamiąc zasady zagrażają sobie i innym.

O prawo jazdy może w Polsce ubiegać się wyłącznie człowiek dorosły. Choć logicznie by było i pożądane, by przepisów i kultury jazdy uczyła szkoła, a każdy abiturient opuszczał jej mury z prawem jazdy w kieszeni. Ale mimo że samochodem może kierować wyłącznie osoba dorosła, to przez urzędników traktowana jest jak dziecko. I to na dodatek upośledzone umysłowo.
Cały wpis

Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytym fotoradarze!

Ongiś:
Drogi są co prawda coraz gorsze, ale za to fotoradary pojawiły się na ulicach. To znaczy Polacy mają być kontrolowani wszędzie, w każdym miejscu, a na drodze przez fotoradar, jechać 30 na godzinę, ponieważ drogi na szybszą jazdę nie pozwalają. To jest filozofia PiS-u — utrudnić życie ludziom do maksimum, a na końcu ich skontrolować. Wszystkich! Bez wyjątku!

Tylko facet, który nie ma prawa jazdy może wydawać takie pieniądze na fotoradary, a nie na drogi!
Cały wpis

Eutanazja, czyli odmóżdżenie

Jerzy Owsiak udzielił wywiadu. Jerzy Owsiak to ten od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Wyręki Państwa od Konieczności Wyposażania Służby Zdrowia w Sprzęt Medyczny (w skrócie WOŚP). Jerzy Owsiak użył w udzielonym wywiadzie słowa ‚eutanazja’. W jakim kontekście? A cóż to ma za znaczenie? Skoro użył to znaczy, że jest za, a skoro jest za, to znaczy że chce mordować niewinne staruszki i bogu ducha winnych staruszków. Gdyby (bez tego słowa żadna poważna debata nie może się w Polsce ani obyć ani odbyć) p. Owsiak powiedział np, że zima to najlepszy czas na lepienie bałwanów, od Buga po Odrę podniósłby się krzyk, że prawdziwym polskim patriotom należą się trwalsze pomniki za ich niebywałe dokonania. I że zawiadomią prokuraturę, żeby zbadała czy przypadkiem słowo bałwan nie obraża ich, ich przodków, względnie Ukrainek.
Cały wpis

Metody tak, porównania nie

Zapadł wreszcie wyrok w sprawie kardiochirurga Mirosława G. Jednak cała Polska nie tyle żyje samym wyrokiem ile jego uzasadnieniem. Jednych owo uzasadnienie oburzyło, innych ucieszyło. A co tak naprawdę oznacza? Ano z jednej strony, że CBA wraz z prokuraturą posługiwały się w tym śledztwie metodami ohydnymi, niegodnymi cywilizowanego, demokratycznego kraju w środku Europy. Z drugiej jednak strony wyrok wskazuje, że dla sądu nie ma znaczenia jakimi metodami zostały zdobyte dowody, byle były wiarygodne. Metody owszem, mogą być naganne, owszem, mogą wzbudzać niesmak, ale nie są zakazane. Dlatego sędzia nie uznał, że zrujnowanie doktorowi kariery zawodowej i publiczne oskarżenie o morderstwo jest wystarczającą karą i w oparciu o zdobyte stalinowskimi metodami dowody wydał wyrok skazujący.
Cały wpis

Promocja tortur

Nowy, mało używany rok powitał nas mocnymi dowodami, że żyjemy w państwie prawa. Niewykluczone, że demokratycznym. Okazało się właśnie, już po pięciu latach, że metody stosowane przez CBA i prokuraturę podczas śledztwa w sprawie doktora Mirosława G. przypominały jako żywo metody stalinowskie. Zbulwersowany tym faktem sędzia postanowił w związku z tym złożyć doniesienie na łamanie prawa przez prokuraturę do… prokuratury. Fascynujące będzie śledzić jakimi metodami prokuratura będzie badać tę sprawę. Jednak mimo niestosownego postępowania prokuratury paragraf się znalazł i udało się skazać kardiochirurga na na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 72.000 zł grzywny i przepadek ponad 17.000 zł „łapówek”. Prawu i sprawiedliwosci stało się zadość.
Cały wpis