Nie jest miło gdy człowiek, który uczy się całe życie, dowiaduje się z gazety, że niczego się nie nauczył, że jest głupi, jeśli nie gorzej. Pierwszy kubeł zimnej wody na zadufany łeb wylał p. Prezydent zgłaszając projekt ustawy, uchwalonej właśnie przez Sejm, praktycznie delegalizującej zgromadzenia i manifestacje. Dzięki temu młodzież przeszła błyskawiczny kurs historii i na pytanie „tato, jak było w PRL-u z wolnością zgromadzeń?” otrzymała odpowiedź „tak jak teraz, synu”.
Ci, którzy dziś sięgnęli po gazety, a pamiętają czasy minione, musieli dostać olśnienia. Tak! Teraz wszystko jasne. W kinach widzowie nerwowo gryźli palce (chipsów wtedy nie było w sprzedaży), gdy Terminator udawał się do budki telefonicznej i odczytywał adres śmiertelnego wroga (ściślej wrogini) maszyn. Reżim komunistyczny nie mógł do tego dopuścić. Dlatego w nielicznych budkach telefonicznych nigdy nie było książek telefonicznych (teraz też nie ma, ale nie przez reżim, tylko ze względu na Ustawę o danych osobowych). Wreszcie jednak wiadomo także dlaczego samych budek było mało, a te które były, przeważnie były nieczynne. Chodziło o bezpieczeństwo kraju i walkę z przestępczością!
Cały wpis