Dobro dziecka
Matka jedenastoletniego Sebastiana daremnie wypatrywała powrotu syna ze szkoły. Okazało się, że dziecko zostało porwane. W majestacie prawa. Ze szkoły Sebastiana uprowadziły panie z opieki społecznej, wymachując nie bronią, lecz nakazem sądowym. Został zabrany do odległego o 25 km Domu Dziecka w Lublinie (akcja rozgrywa się w Bystrzycy Nowej, małej wsi w gminie Strzyżewice). Oczywiście o postanowieniu dotyczącym dziecka polski sąd nie musi informować rodziców. Nie żąda także okupu. Dlaczego nakazał umieszczenie chłopca w Domu Dziecka? Bo w domu rodzinnym było brudno, nie ma ciepłej wody, matka ma depresję, a ojciec leży w szpitalu….
Rozdzielanie dzieci i rodziców podczas wojny opisywane było jako jedna z najokrutniejszych zbrodni. Jakże niesłusznie. Obecne praktyki wymiaru sprawiedliwości rzucają na sprawę całkiem nowe światło. Jasne się staje, że w tak trudnych czasach kierowano się jedynie głęboką „troską o dobro dziecka”.